tag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post6440090800242505251..comments2024-03-13T17:34:39.618+01:00Comments on PIĄTA STRONA ŚWIATA: Tajemnica Michała Anioła z ChełmżySzymonShttp://www.blogger.com/profile/12226770412147894597noreply@blogger.comBlogger12125tag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-82610144620668623912012-04-16T18:42:04.048+02:002012-04-16T18:42:04.048+02:00Za wszystkie słowa, krytyczne bardziej i mniej, ba...Za wszystkie słowa, krytyczne bardziej i mniej, bardzo dziękuję.SzymonShttps://www.blogger.com/profile/12226770412147894597noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-48396715184648988982012-04-16T00:21:32.032+02:002012-04-16T00:21:32.032+02:00bo chodzi, mówiąc krótko, o to, że kiedy pisze sie...bo chodzi, mówiąc krótko, o to, że kiedy pisze sie poważnie i naukowo, etyka i poczucie profesjonalizmu wymaga od badacza przeczytania wszystkiego, co na dany temat napisano. wymaga krytycznego spojrzenia na dotychczasowy dorobek i "wygrzebania" tego, czego jeszcze "nie wygrzebano". ale kiedy się popularyzuje, ważniejsza jest "dobra historia". ważniejsza jest umiejętność rozpalenia iskry w głowie odbiorcy. co odbiorca z tą iskrą zrobi, tu już jego sprawa:)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-88728755516891844642012-04-16T00:11:34.823+02:002012-04-16T00:11:34.823+02:00nie rozumiem, dlaczego Pani Profesor (fakt - w ton...nie rozumiem, dlaczego Pani Profesor (fakt - w tonie lekko żartobliwym) tak ostro "pojechała" tekst Pana SZ.S. robota popularyzatora dziejów różni się nieco od roboty profesjonalnego badacza. profesionalni badacze mogą (a nawet muszą) wytykać sobie błędy i niedopatrzenia. robią to przeważnie na łamach specjalistycznych czasopism, w działach wypełnionych recenzjami. rola popularyzatora polega natomiast na tym, że czyta, co się da. gada, z kim się da. jeździ na rowerze, gdzie się da, a później (w formie lekkiej i strawnej)przekazuje zgromadzoną wiedzę tym, którzy pewnie nie mają zwyczaju sięgać po literaturę naukową. jeśli popularyztorski wywód będzie wystarczająco "plastyczny", jest szansa, że zanęcony odbiorca sięgnie po "poważną" literaturę. ba! może nawet bardziej zaintrygują go przypisy i sygnatury dokumentów, na podstawie których formułowano wnioski, niż właściwa treść pracy.<br /><br />P.S.<br />książka o cmentarzu żydowskim świetna. szczególnie interesująca wzmianka o wsi Majdany.<br /><br />2.P.S.<br />jestem, jak to się mówi, w posiadaniu identycznego wieszaka, więc jeśli gablota w PDT kiedyś powstanie, służę:)<br /><br />serdeczne pozdrowienia dla wszystkchAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-25653559660481496532012-04-07T16:48:19.746+02:002012-04-07T16:48:19.746+02:00Zyczę Panu wielu wspaniałych odkryć i wspaniałych ...Zyczę Panu wielu wspaniałych odkryć i wspaniałych tekstów. Jest Pan rewelacyjny!! a może warto to opublikować, nie tylko na stronie, ale w książceKrystynanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-70173050166089195212012-04-07T12:03:45.695+02:002012-04-07T12:03:45.695+02:00Ja od 29 lat dojeżdżam di Chełmży i nie wiedziałam...Ja od 29 lat dojeżdżam di Chełmży i nie wiedziałam. Dobrze, że jest ktoś, kto podsuwa takie kąski, szczególnie przez wielkanoca i przed moja kolejną wyprawą do Izraela.Proszę o więcej.Pozdrawiam.ewa wilewskaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-83506054926485225022012-04-02T18:21:42.527+02:002012-04-02T18:21:42.527+02:00OOOO!!!
To mi wiadomość - Rabiańska 10 - ja tam mi...OOOO!!!<br />To mi wiadomość - Rabiańska 10 - ja tam mieszkałem znacznie później lata 60 XX wieku .Dzięki . <br /> Tak uciska i wierci mnie pytanie , gdzie w Toruniu jest ul.Janusza Korczaka i ul.Ireny Sendlerowej ? Jest ul.Szarika i innych bohaterów a dla BOHATERÓW miejsca brak . Czy w Toruniu panuje fobia na punkcie ŻYDOSTWO? Pan to zmienia - powodzenia .Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-29953176209291558542012-04-02T15:56:27.774+02:002012-04-02T15:56:27.774+02:00Redaktorze,
zdekonspirował mnie Pan! ;) Co do wi...Redaktorze, <br /><br />zdekonspirował mnie Pan! ;) Co do wieszaków, proszę się nie obawiać, mam niezła kolekcję, m.in. z Reichenbachu czyli Dzierżoniowa i ojczysto-rodzinnego Grudziądza. Nie musi Pan akurat na Leiserze powiewać! ;) <br /><br />Jako że nic tak dobrze nie trwa, jak akta sądowe i inne o konfliktach, trwają także te o sporach w ramach toruńskiej gminy wyznaniowej w latach 20., więc Marolewski się nie myli. Ale ci przybysze z akcentem mało mnie interesują, zostawiam ich badaczom innych opcji. <br /><br />A co do WSFH, sądzę, że zarówno Tandek, jak i nieliczni studiujący, byli naiwni. Im osobiście nie odmawiam zaangażowania, ale mam wrażenie, że jednaki mogę mieć rację przypuszczając, iż intencje zakonu były inne i czysto doczesno-materialne. Bo szkoły nie będzie, a gmach pozostanie!<br />Ale oczywiście może przeze mnie przemawiać wrodzona bądź nabyta zgryźliwość, jako że ów sławny zakonnik toruński nie zniżył się do jakichkolwiek kontaktów z szeregowym historykiem w mej skromnej osobie, czy to z okazji napisania o cmentarzu, czy to np. z okazji odsłonięcia tablicy ku czci Kalischera. W związku z tym nie dana mi była szansa na poznanie jego cennej osoby, a tym bardziej, poglądów!Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-43193969085363296942012-04-02T01:54:01.412+02:002012-04-02T01:54:01.412+02:00PS, bo w poprzednim komentarzu zabrakło mi miejsca...PS, bo w poprzednim komentarzu zabrakło mi miejsca.<br /><br />Co się zaś tyczy antycznych wieszaków... Ich bogactwa w szafie szczerze zazdroszczę. Jak dowodzi jednak historia bratniej historycznej duszy, co imienia Leisera musiała specjalnie szukać, lepiej takich antyków na wieszanie redaktorów nie marnować. Szubienica – to brzmi już bardziej profesjonalnie. Zwykły wieszak wytrzyma ciężar płaszcza, jednak obciążony redaktorskim ciałem się zarwie. Szkoda by było takiej pamiątki. Niech więc zatem poszuka Pani potomków toruńskiego kata. A jeśli Pani takowych znajdzie, proszę pozwolić mi zrobić z nimi wywiad. Później mogę pójść na Wiesiołki.<br />Kolejnemu Anonimowi – już chyba nie temu z historycznych Gallów? Za żydowską wskazówkę bardzo dziękuję. Sam również dotarłem do dwóch rodzin żydowskich z powojennego Torunia. Może uda się z nich kilka wiadomości wykrzesać?SzymonShttps://www.blogger.com/profile/12226770412147894597noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-65946328040492176552012-04-02T01:52:15.322+02:002012-04-02T01:52:15.322+02:00Szanowna Pani Profesor!
Czasami łatwiej jest chyba...Szanowna Pani Profesor!<br />Czasami łatwiej jest chyba rozmawiać z filozofami. Takiemu można nawet powiedzieć, że nic nie wie, a on, jeśli jest wierny klasykom, przyjmie to ze spokojem i odpowie, że jest tego świadomy. Z historykami najwyraźniej bywa inaczej... <br />Bardzo dziękuję za kolejną ciętą ripostę, z jaką spotkało się moje zdanie o toruńskich zagadnieniach przez historyków słabo spenetrowanych. Człowiek uczy się przez całe życie, bez względu więc na okoliczności, miło mi, że dzięki temu komentarzowi zmądrzałem. Czegoś się dowiedziałem, inne rzeczy sobie przypomniałem. Nie przeczę, że na czytanie czasu mi często brakuje, spokojnie jednak, nie ograniczam się wyłącznie do lektury gazet. Połknąłem m.in. „Żydów w Toruniu” Adama Marolewskiego, gdzie Moritza Lesisera można znaleźć zameldowanego przy Rabiańskiej 10. Przyznaję, że o tym zapomniałem i opisując historyjkę chełmżyńskiego papierka, nie sprawdziłem. Poniekąd dlatego, że nieco wcześniej rozmawiałem z Pani koleżanką spod sztandaru Klio, dla której imię kupca wraz z wieszakiem, na którym ma mnie Pani ochotę powiesić, było nowością.<br />Kiedyś marzyło mi się toruńskie archiwum historii mówionej, coś na wzór tego co gromadzi lubelska Brama Grodzka. Rozmowy z panem Rudolfem zatem nagrałem i zachowałem. Wróciłem do nich teraz i prostuję – nie powiedział, że Leiser mówił z żydowskim akcentem, dziwił się, „dlaczego ten pan tak dziwnie mówi”. Z pewnością jego ucho przykuł niemiecki akcent. Ma Pani rację, osiadły tu od pokoleń kupiec, nie mógł się odezwać inaczej. O szczegóły pana Rudolfa zapytam. Akcentów żydowskich z przedwojennego Torunia jednak bym nie wyganiał. Z historią biorę się za bary po amatorsku, polegając na tym co usłyszę i przeczytam (bo mimo wszystko coś czasami przeczytać mi się zdarza), jednak wspomniany już tu Marolewski, sporo miejsca w swojej pracy poświęca sporom, jakie przed 1939 rokiem w Toruniu wiedli ze sobą Żydzi zakorzenieni i ci przybyli po 1920 roku z Kongresówki. Myli się?<br />Zarzuca mi Pani plecione androny... Tym razem więc ja poproszę o brak obrazy, ale jak mam inaczej nazwać wywód dotyczący toruńskiej Szkoły Hebrajskiej? Bogu dzięki, katoliccy duchowni do chrześcijańsko-żydowskiego dialogu wnoszą całkiem sporo. Jasne, ich wkład mógłby być większy, jednak garści mądrych zdań rzuconych przez kilku światłych, nie można lekceważyć. Szkoda taką iskierkę zadeptać, lepiej na nią dmuchać w nadziei, że zrodzi się z niej jakiś większy ogień. <br />Niech będzie, WSFH franciszkanów przerosła, jednak jej architektem i pierwszym rektorem, został jeden z zakonników. OK., on również najwyraźniej wzniósł się znacznie nad poziomy współbraci, za co zresztą solidnie dziś obrywa. Cóż z tego jednak? Przynajmniej do grudnia ta szkoła dawała nadzieję. Wiem, że Podgórz, to już nie Pomorze, czy jednak rozmawiała Pani z twórcą tej uczelni, jej studentami? Ja tak i zamiast ludzi – jak Pani pisze – zmanipulowanych, znalazłem samych pasjonatów, których we franciszkańskie progi zaprowadziła ciekawość, podobno pierwszy stopień do wiedzy... <br />Wokół uczelni kręciłem się niemal od chwili narodzin, udało mi się zatem poznać jej plany na przyszłość, z czasów, gdy zajęła się nią fundacja Haskala. Proszę mi wierzyć, że Roman Karkosik swoich milionów nie inwestował na marne. Ta szkoła miała istnieć, przynosić dochody, zostawiając miejsce dla jej pierwszego rektora i zapalonych przez niego entuzjastów. Ja tam bywałem, spotykając różne, skryte pod jarmułkami niesamowite persony. Zapewniam, że to w co Pani wątpi, było i może jest możliwe. Wystarczy tylko, aby kilku braci mniejszych przestało się prezentować w wersji nikczemnie małej.<br />Jeśli zaś chodzi o odwołanie ojca Tandka zaraz po rozliczeniu inwestycji franciszkanów... Pani wybaczy, w sprawach historycznych może nie jestem wystarczająco doczytany, ale teraźniejszość z uwagą śledzę na bieżąco. Życzy sobie Pani poznać kulisy tej decyzji? Służę uprzejmie.SzymonShttps://www.blogger.com/profile/12226770412147894597noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-71508484618695636232012-03-31T22:10:52.855+02:002012-03-31T22:10:52.855+02:00W latach 60 XX wieku na ul. Panny Marii , mieszkał...W latach 60 XX wieku na ul. Panny Marii , mieszkała rodzina Żydów .Pamiętam Esterę chodziła do Szkoły Podstawowej nr.8 , na ul. Piekary .1969 wyjechali .Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-48023421779661880782012-03-31T18:41:01.805+02:002012-03-31T18:41:01.805+02:00Redaktorze Szanowny,
bez obrazy, ale plecie Pan a...Redaktorze Szanowny,<br /><br />bez obrazy, ale plecie Pan androny, jak nie przymierzając, niejaki Kalinowski Krzysztof w lutowym artykule w GW na temat pomnika Kopernika!!! Faktem jest, że o historii Żydów toruńskich jesienią 1939 r. niewiele wiadomo i chyba niewiele da się na temat ich wywózki z Torunia odnaleźć; to samo dotyczy okresu po 1945 r. Ale nie usprawiedliwia to oskarżanie "historyków zajmujących się historią Torunia" o całkowity brak wiedzy na temat rodziny Leiserów. Gdyby Pan więcej czytał ;), to wiedziałby Pan, iż:<br />1/ pierwszy przedstawiciel rodziny Leiserów (Herman Simon Leiser) osiedlił się w Toruniu w 1804 r., był w latach 30. rabinem. Podobnie jak rodzina Kalischerów, Leiserowie też wywodzili się z Leszna.<br />2/ już od początku XIX w. rodzina Leiserów mieszkała na Rynku Staromiejskim, z czasem powiększała swój stan posiadania, w II poł. stulecia i na początku XX w. należały do jej przedstawicieli następujące kamienice: nr 3 obok Apteki Królewskiej (Nathan Leiser), Nr.2 na rogu Żeglarskiej (Julius Leiser wybudował obecnie stojący tam budynek (1913), nr 12 (Meyer Leiser, potem Bernhard Leiser), Nr. 15 (Simon Leiser), no i oczywiście kamienice pod nrem 34 (lata 80. XIX w. Moritz Simon Leiser) i 35 (obie na początku XX w. należą do Adolpha i Isidora Leiserów) - czyli Dom Towarowy. <br />3/ Założycielem finansowej zasobności rodziny był kupiec Nathan Leiser, zmarły w kwietniu 1901 r., to on założył Dom Towarowy, był też od 1864 r. przewodniczącycmn gminy żydowskiej. Należał do najbogatszych pod względem dochodu mieszkaców miasta w końcu XIX stulecia.<br />Nie jest więc tak, że nic nie wiadomo na temat Leiserów, choć oczywiście, gdyby im poświecić uwagę, dałoby się wycisnąć ze źródeł jeszcze więcej.<br /><br />**********************<br /><br />Piszę Pan: "Oboje trafili gdzieś na pana Leisera, a ten odezwał się do nich z żydowskim akcentem." Toż ręce załamać. Kto jak kto, ale Pan powinien się orientować, że toruńscy Żydzi mogli mówić po polsku wyłącznie!!!!! z niemieckim akcentem. Ignorancja kompletna! Miesza Pan porządki kulturowe i stereotypy o Żydach z zaboru rosyjskiego czy Galicji. Leiserowie pewnie znali hebrajski, ale jaki mogli mieć akcent żydowski?????<br />Moritz a nie żaden Moryc. Toruń i jego Żydzi to nie kraina "Sklepów cynamonowych"!<br /><br />No i sprawa ulicy Piekary. W 1957 r. w mieszczącym się na tej ulicy Zespole Adwokackim nr 1 zawartych zostało kilka umów pomiędzy przedstawicielem Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce Gerberem Majerem a np. przyszłym opiekunem cmentarza żydowskiego. Zespół ten również potem reprezentował wobec władz miejskich Towarzystwo wnoszące o przejęcie prawne nieruchomości po toruńskiej gminie żydowskiej. Tuż po 1945 r. pojawiła się mieście nieliczna grupka Żydów, ale ze względu na jej nikłość nie czuli się oni w Toruniu dobrze i szybko opuścili miasto przenosząc się do ośrodków, gdzie w tym czasie była jeszcze spora mniejszość żydowska.<br /><br />****************<br />Uważam, że doskonale się stało, że znika owa pseudowyższa szkoła hebrajskiego. Czy nie widzi Pan, że nauczanie hebrajskiego i o kulturze Żydów przez jakikolwiek zakon katolicki to to samo, co oddanie np. nauczania teologii protestanckiej takim np. jezuitom? Zaprzeczenie wszelkiej logiki. Jakby diabeł nauczał o aniołach! Poza tym szkoła owa była jednym wielkim humbugiem, mówiąc po pomorsku - i manipulacją umysłami młodych ludzi, którym obiecywano wielkie perspektywy zawodowe! Jakie? W ilu krajach na świecie mówi się po hebrajsku? No ilu? Dyplomacja? Turystyka? Absurd. Ciesze się, że szkoła, miejmy nadzieję, zniknie z Torunia calkowicie. Co dopełni jednocześnie ukryty cel jej założenia, jakim było zdobycie na szczytny cel budowy gmachu szkoły funduszy unijnych. Czy nie jest przypadkiem, że odwołanie Tandka nastąpiło zaraz po rozliczeniu finansowym inwestycji franciszkanów?<br /><br />I to by było na tyle!<br /><br />A wieszak nie jest unikatem, inni też takowe przyrządy posiadają i nadal używają do wieszania. Nawet redaktorów! ;)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8182244102487412468.post-25140927868162804292012-03-30T10:11:35.417+02:002012-03-30T10:11:35.417+02:00Ależ Pan starą historyjkę wyciągnął :) Pamiętam ją...Ależ Pan starą historyjkę wyciągnął :) Pamiętam ją z Liciszew jeszcze :P <br /><br />Ładny tasiemiec - raz na jakiś czas nie zaszkodzi.Anekhttps://www.blogger.com/profile/10119791836745848424noreply@blogger.com