niedziela, 17 kwietnia 2011

Portrety

Nasz filmowy, a teraz i fotograficzny, dobrodziej w nieco nieudanej fotograficznej próbie autoportretowej.
Bogusław Magiera za stołem i przed oknem. Kto wie, może tym samym, na którego zasłonie wyświetlił swój film z wizyty w Toruniu marszałka Rydza-Śmigłego. Promień projektora przeszedł przez zasłonę i wyświetlił się na ścianie budynku vis-a-vis budząc na ulicy sensację. Takie toruńskie Cinema Paradiso.
Pani Jadwiga na kolanach Józefa Wiśniewskiego w mieszkaniu Magierów, pod autoportretem pana Bogusława.
Urzędnik kolejowy nad Martówką.

piątek, 15 kwietnia 2011

"Victoria" z Dittmannów

Ma Londyn nelsonowską „Victory”, miał też Toruń swoją „Victorię”. Statek – legendę, popularna „Wikcia” w czasach, gdy miasto miało tylko jeden most, woziła pasażerów z jednego brzegu na drugi już przed I wojną światową. Jeśli dobrze pamiętam, przez opuszczających w 1920 roku Niemców, została zatopiona. Polacy ją jednak podnieśli i przez całe międzywojnie pływała dalej po banderą Antoniego Dittmanna, pochodzącego z niezwykle dla Torunia zasłużonej rodziny wiślanej. Jego żona miała na imię Victoria, więc możliwe, że dopiero na jej cześć statek przybrał swoje imię. Na 100 procent tego nie wiem, ale dotarłem do kilku pism z epoki. W jednym Dittmann pisał do przedwojennego toruńskiego magistratu, w innym do władz skarbowych prosząc o ukaranie go za nielegalną sprzedaż alkoholu w należącym do niego lokalu przy Łaziennej. „Pod Kotwicą” swego czasu bardzo często przesiadywałem, więc udałem się tam z kopiami dokumentów, gdy jednak oznajmiłem swoje rewelacje, zostałem odesłany pod ścianę, gdzie w kąciku pamięci, wisiały oryginały moich dokumentów wyciągnięte z jakiegoś worka wydobytego z piwnicy i przeznaczonego do wyrzucenia.
„Victoria” przetrwała wojnę w i kolejny raz poszła na dno w 1945 roku. Po wojnie została zastąpiona przez słynną pierwszą „Katarzynkę”, sama pewnie poszła na złom. Zanim jednak przetarła ten szlak, wryła się swym kadłubem w pamięć mieszkańców Torunia. Czasami robiła to w sposób dość niekonwencjonalny.

Wesoły przewóz przez Wisłę
Wczoraj w godzinach popołudniowych przejeżdżający parostatkiem przez Wisłę zaznawali niezwykłych emocyj: więc najpierw spieszący na pociąg miał możność wyrywania sobie włosów z głowy, siedząc na statku przeznaczonym do przejazdu podróżnych, statek ten bowiem zamiast spełnić swoje przeznaczenie, zajęty był holowaniem berlinek, przedłużając przejazd przez Wisłę 20-25 min. a następnie kilkakrotnie przybijał zamiast do przystani wprost do brzegu, ułatwiając podróżnym wydostanie się na brzeg. Że jednak nie wszyscy podróżni pochwalić się mogli zręcznością w wykonywaniu skoków akrobatycznych, większość musiała z zacisniętemi zębami przyglądać się ewolucjom zwarjowanego statku Trudno przypuszczać, iżby wapory wiosenne uderzyły do głowy martwej „Victorii”, snadniej posądzać o to należy sternika. I nie tyle wapory wiosenne, ile z pewnością coś z Baczewskiego. A co nato interesy podróżnych?
„Słowo pomorskie” za oToruniu.net, ale bez dokładnej daty.

Na Wiśle w Toruniu ubyło cztery...

W Toruniu na Wiśle ubywa teraz. Wcześniej, jak wynika z poprzedniego posta, do Torunia przybywały rocznie setki statków i tysiące ton towarów. Był port od strony lądu, będzie więc widziany z rzeki, choć momentami nieco nieostry...

Pruska pocztówka z widokiem zza mostu kolejowego. Gdzieś już kiedyś chyba pisałem, że w latach 30. Toruń posiadał trzy porty, ale Ignacy Tłoczek, jego główny architekt miejski, szykował kolejną przystań na wysokości Winnicy. Plany przekreśliła wojna, ale niebawem będą tam cumowały statki holujące barki z elementami nowego mostu drogowego
A to znów Port Zimowy w czasach, gdy do jego basenu można jeszcze było skakać.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Toruń - rzeczny port towarowy

Bogusław Magiera znowu nadaje. Tym razem pani Jadwiga wydobyła w swoim domowym sezamie pudełko po landrynkach pełne filmów z aparatu fotograficznego. W sumie kolekcja liczy niemal 200 zdjęć zrobionych przez jej ojca, matkę i najprawdopodobniej, przez Józefa Wiśniewskiego, przyjaciela rodziny i urzędnika kolejowego. Stąd też wiele jest tu widoków kolejowych, ale poza tym zbiór skrzy się również bogactwem widoków z Podgórza i znad Wisły. Wszystkie, choć czarno-białe, są świeże, jak dotąd nie były nigdzie publikowane, bo dopiero niedawno pan Piotr Kurek z pracowni digitalizacji Biblioteki Głównej UMK wydobył je z klisz.
Większość ludzi i miejsc zatrzymanych krótkim trzaśnięciem migawki, jest nam dziś całkowicie obca. Ale – ahoj przygodo! – rozpoczynamy poszukiwania. Dwa zdjęcia kolejowe opublikowałem w gazecie, większą porcję tego skarbu wrzucam na stronę ufając dociekliwości jej Czytelników. Jeśli czas i miejsce pozwolą, ciekawy zestaw postaram się niebawem opublikować na papierze. Dawny Toruń woła! Kto mu odpowie? I co opowie?;)

Na pierwszy rzut oka z całej kolekcji największe wrażenie robią chyba zdjęcia z głównego toruńskiego portu. Widziałem go już na starych widokówkach, ale one nie były tak wymowne. Ależ on był wielki! Aż trudno uwierzyć, że po czymś, co w tym miejscu funkcjonowało od lat, czemu Toruń zawdzięczał całą swoją potęgę, do dziś nic nie zostało! A przecież jeszcze tak niedawno, bo czym przy niemal 800-letniej historii miasta jest 80 lat, nabrzeże żyło i było miejskim oknem na świat. Uważny obserwator na pewno zauważy na tym zdjęciu jeszcze antenę Pomorskiej Rozgłośni Polskiego Radia...
Zdjęcie uzupełniam jeszcze opisem życia portowego ściągniętym, za pośrednictwem strony oToruniu.net, z przedwojennej toruńskiej prasy.

Ruch nabrzeżny
O ruchu nadbrzeżnym dać mogą następujące liczby z czasu od 1-go stycznia do 30-go września rb.: Kolej przetransportowała dotychczas ok. 3201 wagonów, w tem z węglem na eksport ok. 2150 wagonów, zawierających ok. 38810 ton węgla, reszta wagonów ładowana była najróżniejszemi towarami dla tut. handlu i przemysłu jak: drzewem, zbożem, nasionami, węglem, koksem, benzyną, tytuniem, cegłą, cementem, wapnem, kredą, melasą, maszynami itp.
Ze statków nadeszło do Torunia względnie odeszło stąd ok. 130 holowników, przywożących względnie odwożących berlinki, następnie ok. 150 statków pasażerskich, nie wliczając wycieczkowych, ok. 160 berlinek z węglem na eksport z wyżej podanym tonażem i ok. 90 berlinek z różnemi innemi towarami jak: zbożem, melasą, drzewem, faszynami, wikliną, mąką, piernikami, kamieniami itp.

„Słowo Pomorskie z października 1926 roku
Raz, dwa, trzy... Co najmniej cztery tory! Śladu po tym nie ma.
Jeśli już o życiu nad Wisłą mowa... To bardzo interesujące zdjęcie, bo ludzie są na nim bardzo teraźniejsi, ale okoliczności zmieniły się całkowicie. Nad rzeką praktycznie nie ma już główek, nie ma łódek, a i woda jakaś inna – nikt już się w niej nie tapla.

środa, 13 kwietnia 2011

Wiosna w Porcie Zimowym

Cudne zdjęcie! Te kaczki... Bezcenne!
Pan Magiera na pokładzie swojego „Rysia”, którego portem macierzystym był toruński Port Zimowy.
Kapitalna łódka, zresztą obecna również na innych ujęciach.

Ludzie NN

Dalej będą fotografie z wnętrza i zaplecza budynku Dyrekcji Kolei. Tu jest fotka zrobiona od frontu. Który to rok? Co to za święto? Co to za ludzie? Znajomi, bo ich twarze pojawiają się na fotografiach również przy innych okazjach. Nic więcej jednak o nich nie wiem.
To musi być ktoś ważniejszy, widziałem jego zdjęcie, gdy siedzi za biurkiem na tle wielkiej mapy sieci kolejowej województwa Pomorskiego. Taką samą mapę miałem w rękach i pofotografowałem jej kawałki.
Oba zdjęcia mnie intrygują. Co to za balkon, do jasnej cholery?! W tle widać tył Dyrekcji, balkon, wraz z dobudowanym do niego domem, powinien więc stać na dzisiejszych jordankach. Ale nigdy nie słyszałem, by stała tam jakaś willa.

Fajka i służbowe zarękawki

Magiera był nauczycielem, jednak Józef Wiśniewski, jego kolega, który zresztą często pojawia się na toruńskim filmie, był urzędnikiem w obecnym Urzędzie Marszałkowskim, czyli świeżo wtedy wybudowanym budynku Pomorskiej Dyrekcji Kolei przy placu Teatralnym. To on więc pewnie sfotografował swoich kolegów.
Zdjęć z budynku Dyrekcji Kolei jest tu mnóstwo. Większość jednak, niestety, robionych z ręki bez lampy błyskowej, więc kontury większości panów urzędników, podobnie jaj i wnętrz, w których pracowali, ma spore kłopoty z ostrością. Kilku się jednak nadaje do wyświetlenia. Urzędnik miał wtedy całkiem klawe życie, mógł sobie fajkę ćmić za biurkiem, mógł też liczyć na zarękawki. Ciekawe, jakie sumy teraz takie bajery osiągają na aukcjach?

Jedzie pociąg... Skąd i dokąd?

Co to za ludzie i co to za pociągi – nie mam pojęcia. Przy tym pierwszym zdjęciu z karcianymi graczami, aż chce się jednak zaśpiewać – ten wąsik, ach ten wąsik... Widocznie chodziło wtedy po świecie wielu Chaplinów.

A skoro już jesteśmy na kolei, wśród tych 200 zdjęć było i takie. Stawiam na Krowi Mostek widziany od strony ulicy Nieszawskiej, ale głowy w zastaw przy tym nie daję.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Spluwaczka burmistrza?

W Toruniu pojawił się wreszcie jakiś ślad miejskiej pamięci Henryka Strobanda 1548-1609. Jednego z najwybitniejszych naszych burmistrzów, któremu Toruń zawdzięcza m.in. Gimnazjum Akademickie i nowożytne fortyfikacje. W niemieckich czasach Stroband miał swoją ulicę, obecne Małe Garbary, dziś nie ma nic. Powinienem się więc z tego pomnika cieszyć, tym bardziej, że przed laty trafiłem do „Nowości” z tekstem na jego temat w jednej z kieszeni. Nie cieszę się jednak, bo to dzieło Pana Marka Moderau, autora m.in. warszawskiego pomnika ofiar Smoleńska, zupełnie mi tu nie pasuje. Cóż z tego, że stoi obok miejsca, gdzie Stroband miał swoją kamienicę?! Kolega z redakcji, gdy zobaczył rzeźbę, wspomniał coś o spluwaczce. Ja bym tak surowy nie był. Tan zlewik z pewnością bardzo efektownie by się prezentował gdzieś na Mokrem, a nawet na Bydgoskim. Ale nie tu. W tym miejscu zgrzyta, nie pasuje. Mniej mnie już gryzą w oczy kamienno-szklane instalacje, jakie pojawiły się na skrzyżowaniach Szerokiej. Nie przeszkadzają mi też spoglądające z różnych zakamarków zwierzęta dyrektora Szmaka – nadają starówce jakiś klimat. Nowotwór przed pocztą jest jednak na starówce całkowicie obcy.


Poza kranikiem, z którego nic jeszcze nie leci, pomnik zdobią herby Starego i Nowego Miasta, oraz godło Podgórza. Co ma Stroband do miasta położonego na drugim brzegu Wisły?
Jedyne zdjęcie ozdobionego skrzyżowania szerokiej, jakie teraz znalazłem w swoim archiwum. XVII- wieczny plan miasta zatopiony w szkle i umieszczony na kamiennym postumencie u wylotu Szczytnej. Podoba mi się to bardzo średnio, ale i tak na starówce wydaje się być bardziej na miejscu od zlewiku Strobanda.
Dzieło to na pewno okaże się bardzo odporne na krytykę. Wśród różnych symboli Torunia, znalazła się na nim salamndra i zawołanie – durabo. Czyli – przetrwam.
Napis z tyłu, krótka informacja na temat Strobanda, jest – delikatnie pisząc – niezbyt czytelny.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Firma Kodak się poleca żółtymi papierami...

Wpadł mi w łapy wydrukowany w 1937 roku wysyłkowy katalog wypożyczalni filmów, która mieściła się w Warszawie przy placu Napoleona 5. Cudna broszurka! Dawniej zapewne budziła ciekawość nowościami, dziś jednak pachnie starością. Dziwnie pachnie i bardzo intensywnie. Co to jest, woń kurzu i pożółkłego papieru? Ale jest coś jeszcze – farba drukarska? Po tylu latach?! A jednak, dokument najpierw się pcha do oka, a później szturmuje nos.
Książeczka należała do Bogusława Magiery, to on zresztą pozakreślał sobie szpulki, którymi był zainteresowany. Skąd ją zdobył? Być może w sklepie Adama Gałdyńskiego przy Szerokiej 9 (telefon 875), toruńskim przedstawicielstwie Kodaka, w którym w 1938 roku kupił na raty swoją kamerę i projektor. Być może jednak dotarł do źródła przy placu Napoleona, jesienią 1938 roku był przecież w Warszawie i obrazki z tej wizyty uwiecznił na kolorowej kliszy. Tego się już nie dowiemy, lektura broszurki jest jednak miła, wrzucam zatem jej fragmenty.


Żywię głęboką awersję do współczesnych instrukcji obsługi, te sprzed lat jednak uwielbiam! Tu więc ucieszyły mnie porady, jak ułożyć ciekawy program, jak zwykle zafascynowały mnie też ceny. Kaucja wynosi 70 zł za szpulę ośmiomilimetrową i 170 zł za szesnastkę! Ta ostatnia przekraczała miesięczną pensję podgórskiego nauczyciela!

Już są w sprzedaży sławne filmy rysunkowe Walta Disney`a z serii „Mickey Mouse” i „Silly Symphonies”. 1 szpula 8 m/m dług. 15 mtr. Zł. 20.-

Ja bym z chęcią specjalnego prospektu zażądał! Nie podano jednak numeru telefonu, a na tamten plac Napoleona mam z dzisiejszego Torunia daleko...