niedziela, 1 maja 2011

Spacerowicze i szpiedzy

Lokalizacja komisariatu policji nie była przypadkowa. Mundurowi zajęli gmach vis-a-vis siedziby Konsulatu Rzeszy. Hm, to by dopiero była frajda, gdyby gdzieś udało się odkryć przedwojenne zdjęcia tego budynku! Podobno agentami Abwehry byli tu wszyscy, zaczynając od konsula, a na woźnym kończąc. Na pewno jest w tym spore ziarno prawdy, bo poza policją, w komisariacie ulokowała się również „Dwójka”, czyli polski kontrwywaiad wojskowy. W latach 30. natomiast pobliski park widział podobno rzeczy, przy których przygody kapitana Klossa to dziecinada. Wikipedia podaje, że na podstawie toruńskiej wojny wywiadów Filip Bajon nakręcił swoją „Limuzynę Daimler-Benz”, ale akcję filmu umieścił w Poznaniu. Skandali szpiegowskich na pewno w każdym razie ówczesna stolica województwa Pomorskiego miała sporo. Dramatyczny finał jednego z nich, porucznika Piątka z Chojnic i porucznika Urbaniaka z Torunia, odnotowało najpierw „Słowo Toruńskie”, a później moja ulubiona strona oToruniu.net, za którą pozwolę sobie rzecz przytoczyć. Obaj polscy oficerowie pracowali dla Abwehry w 1925 i 1926 roku. Jesienią tego ostatniego obaj zostali aresztowani i 4 kwietnia 1927 roku w Toruniu straceni.

Wyrok, skazujący na karę śmierci Urbaniaka i Piątka został wykonany.
W sobotę 2 i w niedzielę 3 kwietnia toczyła się przed sądem wojskowym w Toruniu w trybie doraźnym rozprawa przeciwko oskarżonym o zdradę tajemnic wojskowych dwom oficerom baonu strzeleckiego z Chojnic por. Urbaniakowi i por. Piątkowi.
Obrony oskarżonych podjęli się sędziowie wojskowi z urzędu, albowiem ze względu na charakter zbrodni żaden z toruńskich adwokatów nie chciał się podjąć obrony.
Tryb życia por. Piątka, który wydawał znaczne sumy pieniędzy i to przeważnie w dolarach na libacje i zabawy zwrócił uwagę wywiadu wojskowego i spowodował zarządzenie obserwacji przez prokuratora kpt. Roma. U oskarżonych znaleziono podrobione klucze od szaf, w których znajdowały się plany mobilizacyjne obrony Pomorza. W związku z tą aferą aresztowano również por. Sielskiego i por. Badziunga, którzy odpowiadać będą w postępowaniu zwyczajnem. Kilku wyższych oficerów w Chojnicach zostanie pociągniętych do odpowiedzialności za brak dozoru. Rozprawa sądowa na ogół miała przebieg spokojny. Oskarżeni przyznali się do winy.
Wyrok zapadł w poniedziałek 4 kwietnia o godz. 13-ej. Obaj oskarżeni skazani zostali na wydalenie z wojska, pozbawienie praw i na karę śmierci przez rozstrzelanie z tem, że por. Urbaniak ma być rozstrzelany pierwszy, co oznacza lżejszy wymiar kary. W motywach wyroku sąd orzekł, że oskarżeni dopuszczali się systematycznego i świadomego szpiegostwa, wykradając i sprzedając wywiadowi państwa ościennego ważne akta, dotyczące obrony Pomorza. Skazani przyjęli wyrok spokojnie. Prośba ich o ułaskawienie została przez Prezydenta Rzeczypospolitej odrzucona, wobec czego wyrok wczoraj wykonano. Pod silną eskortą przewiezieni specjalnie najętym autobusem z więzienia przy ul. św. Jakóba i ok. godz. 19-ej na forcie IV – Żółkiewskiego (w pobliżu drogi do Lubicza) zostali rozstrzelani.
Na miejsce stracenia prócz osób urzędowych władze wojskowe nie dopuściły nikogo. Skazani po przybyciu na miejsce stracenia byli zupełnie spokojni. Sami podeszli do słupków a żołnierze przywiązali ich i zawiązali im oczy. Podczas przywiązywania Urbaniak prosił żołnierzy, aby go zbyt silnie nie krępowali sznurami. O godz. 19:10 padły pierwsze strzały 6 żołnierzy i Urbaniak osunął się na krępujące go sznury, poczem nastąpiła 2 salwa i główny sprawca afery Piątek zakończył swój niechwalebny żywot. Lekarz wojskowy stwierdził u obu natychmiastową śmierć, poczem ciała zostały przewiezione na cmentarz wojskowy.
Przed wywiezieniem skazanych na stracenie w pobliżu więzienia na ul. św. Jakóba i przyległych już od g. 18-ej zaczęły gromadzić się tłumy publiczności, które szybko wzrosły do takich rozmiarów, że musiano użyć wzmocnionych oddziałów policji i żandarmerji wojskowej dla pilnowania porządku.


Echa afery szpiegowskiej
(Kościerzyna.)
Natychmiast po zawiadomieniu o zapadłym wyroku śmierci udała się do Torunia rodzina straconego por. Piątka, jednakże w drodze samochód został uszkodzony wskutek czego przybyto do Torunia już po dokonaniu egzekucji. Ojciec skazanego tak się przejął haniebną śmiercią syna, że doznał wstrząsu nerwowego i musiano go odstawić do zakładu psychjatrycznego w Kocborowie.

Jeśli już o niemieckim konsulacie i mojej ulubionej stronie mowa... Oto kolejna wiadomość z przedwojennej prasy, jaką w internecie umieścił Pan Bohdan Orłowski:

Konsulat niemiecki
Niemiecki konsulat w Toruniu został otworzony z dniem 11. września. Przynależność rozprzestrzenia się, na Województwo Pomorskie.
Biura urzędowe znajdują się przy ul. Bydgoskiej 60 i są otwarte dla publiczności w dni powszednie od 9 do 1 godz., (w sobotę od 9 do 12.)
Dla spraw paszportowych nadal pozostaje przynależnym Niem. Wydział Paszportowy w Bydgoszczy. Otwarcie Wydziału paszportowego w Toruniu będzie jeszcze ogłoszone.

„Słowo Pomorskie” z września 1922 roku.
Z tą notką, opisaną piękną staropolszczyzną i wspominającą nieistniejące już województwo Pomorskie, wiąże się śmieszna, nieco bardziej współczesna historyjka. Kiedyś w „Nowościach”, pod nieobecność redaktora Romana Sucha, przygotowaliśmy stronę o dawnych toruńskich konsulatach. Było ich kilka, warto chyba te miejsca odwiedzić, ale to może później. Tekst przygotowany przez kolegę, ozdobiłem tą informacją, podałem rzecz jasna, że pochodzi z początku lat 20. i strony oToruniu.net. Mimo wszystko, jakiś mniej uważny Czytelnik, zadzwonił później do redakcji i zapytał, gdzie się mieści ten konsulat i w jakich godzinach przyjmuje.

Konsulat – detale architektoniczne. Piękne i ulotne.
Czas płynie i nieubłaganie zmywa uroki Bydgoskiego Przedmieścia. Drobiazgi, jak choćby cudnie ozdobione okna, pozwalają jednak wyobrazić sobie, jak te domy wyglądały przed laty. Patrzę więc na nie, wyobrażam sobie i Pana Prezydenta Michała Zaleskiego pytam – nie żal Panu tego?! Jest Pan przecież prezydentem słynnego ze swoich zabytków Torunia, a nie Tarnobrzega, który składa się niemal z samych bloków. Dziesięciolecia socjalistycznej dewastacji Bydgoskiego, których nie byli w stanie naprawić Pana poprzednicy... Ale Pan też nie pospieszył z pomocą, gdy trafiła się okazja. Opłakany stan Bydgoskiego Przedmieścia winien być ziarnkiem grochu, który nie powinien Panu pozwolić wygodnie rozsiąść się w prezydenckim fotelu. Ale Pan czuje się chyba na nim wyśmienicie...

Jak widać, budynek dawnego Konsulatu Rzeszy pochodzi z 1895 roku.

Brak komentarzy: