Uwaga! Przygotowując ten wpis korzystałem z popularnych
źródeł, m.in. książki „Bitwa o tajemnice” Władysława Kozaczuka. Po jego
opublikowaniu odezwał się Pan Rafał Skrzypek, autor bardzo interesującej strony
na temat rotmistrza Sosnowskiego, który prowadzi batalię o jego rehabilitację.
Najlepszy polski szpieg, czego w swoim poście nie napisałem, został w 1939 roku
skazany przez rodaków za zdradę. Nieprawomocny wyrok nie został rozpatrzony w
wyższej instancji z powodu wybuchu wojny. Pan Rafał napisał w komentarzach, że
Benita von Felkenhayn nie była powinowatą pruskiego ministra wojny, a porucznik
Gryf-Czajkowski nie wsypał berlińskiej siatki Sosnowskiego. Swoją drogą też mi
się to wydało dziwne.
Sprostowanie podanych przeze mnie informacji zamieszczam, treści całego
wpisu jednak nie zmieniam, bo wtedy komentarze byłyby nieczytelne. Proszę zatem
na więzy pokrewieństwa i berlińskie winy Gryfa-Czajkowskiego się nie oglądać,
ograniczając się do historii niemieckiego szpiega, właściciela majątku na
Glinkach, straconego na początku 1934 roku za – jak podaje „Słowo Pomorskie”
szkody poczynione na terenie Gdyni. Człowiek ten został w Toruniu osądzony,
stracony i pochowany na cmentarzu garnizonowym.Mały, ale ciekawy dodatek do poprzedniego wpisu na temat początków toruńskiego lotnictwa, wywołany wzmianką o synu ministra wojny, który w 1913 roku został przywieziony samolotem z Berlina do Torunia. „Gazeta Toruńska” sprzed stu lat podała, że pruski notabl nazywał się Falkenhagen, co jednak było błędem, na który zwróciła uwagę Pani Profesor. Nie Falkenhagen, lecz Falkenhayn, Erich von Falkenhayn. Urodzony, jak Pani Profesor podaje, pod Grudziądzem. Bardzo za to sprostowanie dziękuję, ponieważ ogromnie chciałem to nazwisko w gazecie zobaczyć, by później odbić się od niego i popłynąć tropem najsłynniejszej historii szpiegowskiej II RP, co też właśnie czynię.
Z Torunia w 1913 roku przenosimy się do Berlina pod koniec
lat 20, podążając w ślad za rotmistrzem Jerzym Sosnowskim, który stworzył tam
doskonałą siatkę polskiego wywiadu. Na niemieckich salonach bryluje jako Jerzy
Ritter von Nałęcz, nawiązuje romans z Benitą von Falkenhayn, powinowatą
„naszego” ministra. Dzięki jej pomocy, oraz przy wsparciu zwerbowanych
pracowniczek naczelnego dowództwa Reichswehry, m.in. Renate von Natzmer,
zdobywa największe niemieckie sekrety, a wśród nich plany wojny z Polską.
Na zdjęciu widać stary pruski krzyż z cmentarza garnizonowego w Toruniu.
Ilustracja tylko pozornie nie pasuje do tej historii, jej wątki niebawem się
wokół niego zaplączą.
Zdobycze Sosnowskiego były tak poważne, że wzbudziły
niedowierzanie jego przełożonych. Ta nieufność stała się zresztą dla oficera
przekleństwem. Po powrocie do Polski był izolowany, zmarł w tajemniczych
okolicznościach.
Cóż to wszystko ma wspólnego z Toruniem? Sporo. Siatkę Sosnowskiego
wydał Niemcom na początku lat 30. jego poprzednik na berlińskiej placówce,
porucznik Józef Gryf-Czajkowski. Wróciwszy z Niemiec służył w toruńskim
garnizonie, był właścicielem położonego wtedy pod miastem majątku Glinki. Jego dwór do naszych czasów nie dotrwał, podczas
zorganizowanej dwa lata temu wakacyjnej wycieczki „Nowości” po terenie
hitlerowskiego obozu jenieckiego z czasów II wojny światowej, przeszedłem obok
miejsca, w którym się znajdował, nic o tym jeszcze nie wiedząc. Z Glinek:-)
wróciłem jednak ze zdjęciem ciekawego starego domu, który na pewno jeszcze
czasy zdrajcy doskonale pamięta.
Budynek, mam nadzieję, że jeszcze stoi – w Toruniu
ostatnio stare budowle są masowo wyburzane – nosi jeszcze na fasadzie ledwo
widoczne ślady dawnego, niemieckiego napisu reklamowego.
Po wpadce Sosnowskiego i jego siatki, Gryf-Czajkowski został
przez Polaków aresztowany, osądzony w Toruniu i tam stracony. W „Słowie
Pomorskim” znalazłem notkę na ten temat.
Wykonanie wyroku sądu doraźnego.Szpieg Gryf-Czajkowski zawisł na szubienicy.W dniach od 30 do 31 stycznia przed sądem okręgowym w Toruniu, który sądził w trybie doraźnym, odbyła się rozprawa przeciwko Józefowi Gryf-Czajkowskiemu, b. porucznikowi, znanemu dobrze na gruncie toruńskim. Służył on jakiś czas w toruńskim garnizonie i był właścicielem majątku Glinki pod Toruniem.Gryf-Czajkowski oskarżony był o szpiegostwo na rzecz ościennego państwa. Przewód sądowy ujawnił i udowodnił akcję szpiegowską na terenie Gdyni.Rozprawa odbyła się przy drzwiach zamkniętych. Gryf-Czajkowski do winy się nie przyznał. Wczoraj o godz. 13.30 ogłoszony został wyrok skazujący Gryf-Czajkowskiego na karę śmierci przez powieszenie.Obrońca z urzędu, adw. Przysiecki odwołał się do łaski Prezydenta Rzplitej. Ok. godz. 22 nadeszła z Warszawy odpowiedź odmowna, wobec czego wyrok dziś w nocy o godz. 3-ej został wykonany.Pogrzeb odbył się dziś rano o godz. 4-tej rano na cmentarzu garnizonowym przy ul. Grudziądzkiej.
O wsypaniu siatki Sosnowskiego i jego berlińskiej
działalności gazeta nie wspomina, co jednak można zrozumieć. Nieco dziwi mnie
jednak to, że Gryf-Czajkowski został stracony 1 lutego 1934 roku, rotmistrza
tymczasem Gestapo aresztowało 26 dni później. W ślad za nim, do więzień trafiły jego
agentki. Proces odbył się rok później, Sosnowskiego Niemcy skazali na dożywocie
(został później wymieniony na niemieckich szpiegów zatrzymanych na terenie
Polski), a Benita von Falkenfayn i Renate von Natzmer na ścięcie toporem.
Siedząc za kratami, Sosnowski chciał się z Benitą ożenić, co by ją uratowało od
śmierci, jego prośba została jednak odrzucona. Wyrok na obu kobietach został
wykonany nad ranem 18 lutego 1935 roku.
Fotograficznie zacząłem swoją opowieść od zdjęcia z toruńskiego
cmentarza garnizonowego i w tym miejscu ją skończę. Gdzieś na tej nekropolii
spoczywa niemiecki szpieg, który, według znawców tematu, położył kres
działalności najlepszej siatki szpiegowskiej polskiego wywiadu. Na zdjęciu
prezentuje się centrum cmentarza, pochowany tu w nocy szpieg spoczywa zapewne
jednak w nieoznaczonym grobie gdzieś na uboczu. Swoją drogą ciekawe, ile śladów
podobnych dramatów kryje jeszcze ta ziemia? Sprawa porucznika
Gryfa-Czajkowskiego nie jest przecież pierwszą wielką aferą szpiegowską
przedwojennego Torunia, jaką udało się jak dotąd, przy pomocy doniesień
prasowych sprzed lat, wygrzebać.
6 komentarzy:
Von Falkenhayn powiadasz. To może w tej historii znajdzie się miejsce dla Else von Falkenhayn (1863-1908), pochowanej na cmentarzu ewangelickim w Nieszawie? - LINK
W którym miejscu był dwór Gryfa-Czajkowskiego?
Budynek na Glinkach, z ledwo widocznymi napisani nad zamurowanym wejściem na starych mapach widnieje jako karczma...
Być może to ktoś z rodziny, nie mam pojęcia. O dwór pytałem majora Rochnińskiego, który był zresztą przewodnikiem naszej wycieczki po Stalagu. Wytłumaczył mi gdzie stał, ale dziś już nie pamiętam szczegółów. Przy okazji zapytam i dam znać.
Karczma? Ciekawe, dzięki!
Benita von Falkenhayn nie była powinowatą Ericha von Falkenhayn, gdyż błędnie podaje się, że jej mąż Richard był synem Ericha.
Tymczasem Richard (również agent Sosnowskiego) był synem Horsta von Falkenhayn
I jeszcze jedno: Gryf Czajkowski nie wsypał siatki Sosnowskiego. Do niedawna podawano, że zeznał, że służby niemieckie zdają sobie sprawę z misji Sosnowskiego (miał to być dowód na "odwrócenie" Sosnowskiego).
A z ostatnich badań dr. Krzaka wynika, że Gryf Czajkowski nie mógł mieć wiedzy o działalności Sosnowskiego i jego siatki.
Bardzo dziękuję za korektę, zaraz naniosę poprawki.
Prześlij komentarz