W ramach wirtualnych wagarów, jadę sobie teraz do Dobrzynia nad Wisłą. Jadę na krótko, bo miasteczko, które z Wisły wydawało mi się drugą Nieszawą, na lądzie rozczarowało całkowicie. Imponująco piękna była tylko rzeka, tu oglądana z zamkowego wzgórza.
Chłodnia do ciał, choć bezpłatna, nie była potrzebna. Ten dzień był dość chłodny już sam w sobie.
Tak przy okazji, coś w sam raz dla Wyspiańskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz