Działo się to Roku Pańskiego 2011 w kwietniu na Rynku Staromiejskim w Toruniu, który postanowił świętować okrągłą, 600. rocznicę podpisania pokoju kończącego Wielką Wojnę z Zakonem i nieco mniej okrągły jubileusz ratyfikacji dokumentu kładącego kres wojnie trzynastoletniej. Ten pierwszy był gwiazdą popołudnia, o drugim się nie wspominało. Data do święta w sumie pasowała średnio, bo Pierwszy Pokój narodził się 1 lutego na Kępie Bazarowej, a ratyfikowany został w maju 1411 roku w Złotorii. Kalendarz nie jest jednak zrobiony z metalu, można go trochę nagiąć, tym bardziej, że inscenizacja odbyła się w ramach Festiwalu Nauki i Sztuki, a ten w maju będzie już wspomnieniem. Na Rynku znów pojawili się więc Krzyżacy, oraz mieszczanie z epoki, nie było jednak króla ani wielkiego mistrza, bo wbrew temu, co w swojej kronice napisał Długosz, żaden z nich nie był obecny przy podpisaniu dokumentu. Autografy pod traktatem złożyli wielki komtur Herman Gans i marszałek koronny Henryk z Brzezia.
Pisania w 600. rocznicę w ogóle było sporo, wspominki z przeszłości zostały bowiem połączone z listem do przyszłości. Organizatorzy zorganizowali wielkie arkusze prawdziwego czerpanego papieru, a na nim powstał list do tych, którzy za 400 lat będą świętowali 1000-lecie podpisania traktatu. Nie wiem, czy do tego czasu w tym miejscu przetrwają ludzie, papier podobno ma przetrzymać. Wierzę na słowo.
Mieszczanie retro w okolicznościach zdecydowanie współczesnych.
Pawi czub pod Dworem Artusa! Gdybym był Zbyszkiem z Bogdańca...
Zbyszkiem nie jestem, a poza tym Wielki Komtur Herman Gans nie był w nastroju do bitki. Podniósł przyłbicę.
Ze sceny zniknął błazen, a na miejscu dostojników z przeszłości pojawili się ci teraźniejsi. Chyli czoła Michał Zaleski, prezydent Torunia w towarzystwie profesora Andrzeja Radzimińskiego, rektora UMK. Dawne czasy w tym towarzystwie reprezentuje mistrz ceremonii, dr Michał Targowski.
Opieczętowana pierwsza strona pisma do tych, którzy być może będą jeszcze chodzili po toruńskim bruku w 1000. rocznicę ratyfikacji Pierwszego Pokoju Toruńskiego.
Najpierw swoje autografy złożyli najwyżsi w mieście i na uczelni, później do pisania listu przystąpili obywatele. Obywatel redaktor również się wpisał.
Mieszczanie w stylu retro też się wpisali. Długopisem, bo gęsich piór zabrakło.
List do przyszłych pokoleń już zmontowany i wyłożony w Archiwum, ale jeszcze przed zwinięciem i złożeniem w kapsule czasu.
Moje bazgroły będą trwalsze ode mnie...
Pudełko nie wygląda zbyt imponująco, w nim jednak papierowi będzie się jednak podobno leżakowało najlepiej. Spocznie na cztery wieki przewiązane tasiemką, oznaczone lakowymi pieczęciami Torunia i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
Pani Beata Herdzin, dyrektorka Archiwum Państwowego w Toruniu zaraz zniknie w jego czeluściach, gdzie kapsuła zniknie na 400 lat.
4 komentarze:
czy aby na pewno wszystkie błazny zniknęły ze sceny (na zdjęciu, pod którym to napisałeś?;)
Hmmm, coś sugerujesz? Z notablami ja się mogę spierać, ale nie zamierzam z nich drwić. Poza tym, jako żurnalista, jestem przeciwny pejoryzacji błaznów. Każdy z nas może być błaznem fortuny, a poza tym, powiedz Dziennikarzowi w "Weselu", by spojrzał krzywo na Stańczyka...
Ła pani Dyrektor. Trzeba w końcu iść na te zajęcia :P
Idiotyczna inicjatywa, ale niech im będzie. Jak się bawić to na całego!
Ja zawsze lubiłem listy w butelkach. Pomysł nie wydaje mi się więc głupi.
Prześlij komentarz