niedziela, 25 września 2016

Portowy tragarz patrzy z góry



Czasami zdarzają mi się chwile zwątpienia. Patrzę na fasady kamienic, w których – jak mi się wydaje - przewierciłem już wzrokiem niemal każdą cegłę, obejrzałem klatkę schodową, podwórko i z żalem myślę sobie, że niewiele mi już zostało do odkrycia. Nie podskoczę z radości na widok nieznanego wcześniej starego napisu reklamowego, bo od dawna nic nowego pod tym względem się nie pojawiło i pewnie nie pojawi. To samo dotyczy wyprodukowanych w Toruniu płyt kanałowych czy innych drobiazgów, które lubię i z których często udaje się wycisnąć jakąś ciekawą historię.
Tak sobie dumam, a potem okazuje się, że opinie o tym jakoby myślenie miało mieć kolosalną przyszłość, są mocno przesadzone. A ja, patrząc na swoje rodzinne miasto z powątpiewaniem, jestem zwyczajnym durniem. Otrzeźwienie przychodzi w różnych okolicznościach, na przykład pod wpływem niespodziewanego kontaktu z okazałą kamienną płytą.
Działając pod sztandarem Toruńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami zorganizowaliśmy niedawno spotkanie poświęcone starym napisom reklamowym. Polowanie na wychodzące ze ścian duchy dawnych toruńskich firm składało się z dwóch części. Najpierw była pogadanka w Domu Muz, a później zajęcia w terenie, czyli spacer po literowym szlaku. Maszerując przez starówkę zawinęliśmy na ul. Ducha Świętego, gdzie można zobaczyć dwie reklamowe perełki z dawnych czasów. Przy okazji trochę nas jednak zniosło pod bramę Klasztorną. Tam jedna z uczestniczek wycieczki zatrzymała się przed kamienicą nr 1 i zapytała – a co to jest tam u góry?
Kamienica ma niewiele ponad sto lat, na tle staromiejskich weteranek wygląda więc dość blado. Poza tym po wojnie została przebudowana, sporo przy okazji tracąc. Na pierwszy rzut oka jest dość zwyczajna, zatem się jej nie przyglądałem. Źle zrobiłem, bo przez to nie zauważyłem umieszczonej na fasadzie bardzo starej płaskorzeźby portowego tragarza i umieszczonego pod nim niemieckiego podpisu.
Gdyby nie pani uczestniczka naszego spaceru, której zresztą jestem niezmiernie zobowiązany, mnie nie oświeciła, pewnie nadal bym chodził po mieście pogrążony w debilnej nieświadomości. Kiedy już dojrzałem tragarza, z hukiem ułożyły mi się we łbie elementy swego czasu bardzo mnie nurtującej układanki. Kiedyś, przeglądając wydania „Gazety Toruńskiej” z 1884 roku trafiłem na informację o starej płaskorzeźbie znajdującej się nad wejściem spichlerza stojącego przy bramie Panieńskiej (Klasztornej). W związku z przebudową magazynu, pamiątka przeszłości miała zostać zdemontowana, prasa wyraziła nadzieję, że trafi do muzeum. Próbowałem się czegoś o tym antyku dowiedzieć, bez skutku.
Okazało się, że tragarz miał wielkie szczęście, bo w drugiej połowie XIX wieku trafił na bardzo odpowiedzialnego i świadomego wagi takich pamiątek inwestora. Napisałem o nich tutaj: "Kamienny tragarz z ulicy Ducha Świętego"