piątek, 23 czerwca 2017

Budżet obywatelski. Rozwiązana zagadka

Pomnik stojący w lesie przy drodze prowadzącej na Barbarkę, spędzał sen z powiek wszystkim pasjonatom dawnego Torunia. Nie ma w tym żadnej przesady. Każdy kto myszkował po miejskich i podmiejskich kątach go widział, ale nikt nie miał pojęcia, skąd pomnik się wziął, dlaczego stanął obok Fortu VII i co miał upamiętniać. No, z tym ostatnim teoretycznie było mniej problemu, bo na pomniku jest napis: Steine Rühmen. Ktoś to kiedyś błędnie przetłumaczył jako Chwalebne Kamienie i tak pomnik został ochrzczony.
W Archiwum Państwowym nie zachowały się żadne dokumenty dotyczące jego powstania, w ruch poszła więc wyobraźnia. Tuż obok blisko znajduje się lotnisko, zatem niektórzy szukając odpowiedzi na dręczące ich pytania poszybowali naprawdę wysoko. 
Według jednej teorii nieco falliczny pomnik miał upamiętniać jeńców francuskich z 1871 roku, którzy zostali zapędzeni do budowy twierdzy. Aby nie zawieźli tajemnic twierdzy do domów, Prusacy, czy może raczej Prusaczki, mieli ich wykończyć kiłą. Za komentarz niech wystarczy fakt, że budowa fortyfikacji rozpoczęła się kilka lat po wyjeździe z Torunia ostatniego francuskiego jeńca.
Bardziej prawdopodobna była historia o młodym lotniku, który miał zginąć w tym miejscu w 1912 roku i jeszcze trzecia z krążących opowieści o tym, że pomnik miał być poświęcony budowniczym twierdzy.
Pomnik sobie stał budząc ciekawość i powoli się rozpadając. Jego zagadkę rozwiązała ostatecznie profesor Magdalena Niedzielska z Instytutu Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Kamienie głoszące chwałę, bo tak się zachowany napis powinno tłumaczyć, stanęły przy drodze na Barbarkę w grudniu 1915 roku. Pomnik miał być pamiątką ofiar wielkiej wojny. Na tym zdjęciu, jakim podzielił się kiedyś pewien czytelnik "Nowości" niestety niewiele widać, chociaż pokazuje ono pomnik tuż po odsłonięciu. Niewiele widać, więc może lepiej będzie poczytać. Wyjaśnienie zagadki profesor Niedzielska przedstawiła w "Roczniku Toruńskim" z 2016 roku i w "Nowościach". Tekst gazetowy ukazał się tuż przed setnymi urodzinami pomnika. Można go przeczytać tutaj.
18 grudnia 2015 roku spotkaliśmy się pod pomnikiem, koledzy fortecznicy dzień wcześniej uporządkowali nieco teren odsłaniając m.in. fragment bruku. Zdjęć z uroczystości zbyt wielu nie zrobiłem, bo pogoda była pod psem.
Jedna z największych toruńskich tajemnic została rozwiązana. Pomnik upamiętnia m.in. Polaków, którzy sto lat temu musieli walczyć i ginąć pod obcymi sztandarami. Chociażby ze względu na nich i z uwagi na to, jak te głoszące chwałę kamienie odcisnęły się na historii miasta, o pomnik trzeba zadbać. Miałem nadzieję, że zrobią to gospodarze miasta, ale jakoś się do tego nie zabrali. Złożyliśmy zatem wniosek do budżetu partycypacyjnego, aby konserwację budowli sfinansować z tego źródła. Projekt znajduje się na liście osiedlowej Wrzosów (ja też się bardzo zdziwiłem, kiedy wyszło, że według magistratu są to Wrzosy) i ma numer W0402. Głosować można do 26 czerwca, najwygodniej zrobić to przez internet klikając tutaj. Każdy mieszkaniec Torunia, który w chwili głosowania ma ukończone 16 lat może zagłosować na maksymalnie trzy projekty z listy ogólnomiejskiej oraz maksymalnie trzy projekty z jednej listy osiedlowej. Bardzo prosimy o wsparcie!
Przy okazji polecamy również Państwa uwadze inne przedsięwzięcia zgłoszone przez przyjaciół Toruńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad zabytkami: projekt renowacji przedwojennego szyldu zakładu fryzjerskiego Franciszka Laksa wymalowanego na fasadzie kamienicy przy ul. Mickiewicza 90, oraz wniosek dotyczący renowacji ostatnich pięciu toruńskich kolumn Litfassa, czyli XIX-wiecznych słupów reklamowych.

Budżet obywatelski. Szymon słupnik

Sporo dziś się mówi o porządkowaniu bałaganu reklamowego. Nic nowego pod słońcem! O tym, że rozklejane na ścianach i płotach afisze nie są miasta ozdobą debatowali już nasi przodkowie w połowie XIX wieku. W roku pańskim 1854 berliński drukarz Ernst Litfaß wynalazł skuteczne rozwiązanie tego problemu - słup ogłoszeniowy, który zresztą na jego cześć został nazwany Kolumną Litfaßa - Litfaßsäule.
Kiedyś takie kolumny stały w Toruniu na niemal każdym rogu, do dziś z najstarszego słupowego pokolenia, przetrwało jednak tylko kilka egzemplarzy. Trzeba się było sporo nagardłować, aby władze miasta przyjęły do wiadomości, że stare słupy reklamowe również są cennymi pamiątkami przeszłości. Nikt ich już nie burzy, ale jakoś nie można się doprosić, aby zostały one wyremontowane. Tymczasem ich znaczenie nie ogranicza się tylko do historii reklamy...
Słynne zdjęcie Hermanna Spychalskiego przedstawiające wojsko polskie wkraczające do Torunia 18 stycznia 1920 roku. Zwróćcie Państwo uwagę na mijany słup reklamowy, na którym nie ma ani jednego plakatu. Dlaczego? Kiedyś opowiadała mi o tym pani Bożena Steinborn, wnuczka Heleny i Ottona Steinbornów. Dzień przed powrotem Polski do Torunia pani Helena zmobilizowała swoich synów oraz ich kolegów, w nocy z 17 na 18 stycznia młodzi ludzie oczyścili centrum miasta z niemieckich plakatów, pozasłaniali również niemieckie tabliczki z nazwami ulic, umieszczając w ich miejscu wypisane na tekturze nazwy polskie.
Słup z Rynku Nowomiejskiego jest moim zdaniem ważniejszym i bardziej poruszającym symbolem tamtych dni, niż pomnik gen. Hallera, jaki kilka lat temu stanął u wylotu ul. Piastowskiej. Swoją drogą, w miejscu pomnika stał wcześniej słup ogłoszeniowy z międzywojnia, w związku z budową został zburzony.
 Ten sam słup oglądany z nieco innej perspektywy, uwieczniony i pokolorowany nieco wcześniej.
Tak świadek historii, kolumna z Rynku Nowomiejskiego wygląda dzisiaj. Jakiś czas temu mówiło się o jej planowanym remoncie, ale nic z tego nie wyszło. Ten słup i tak prezentuje się lepiej do kompana z Zaułku Prosowego, gdzie bujnie rozwija się zieleń... miejska?
O kolumnach Litfaßa pisałem sporo, kampanię na rzecz ich ocalenia zaczynając zresztą na Piątej Stronie. Dlatego też bardzo proszę o wsparcie akcji, która może doprowadzić to dzieło do szczęśliwego końca.
Zgłosiliśmy do budżetu partycypacyjnego projekt renowacji pięciu najstarszych toruńskich słupów reklamowych. Poza tym z Rynku Nowomiejskiego i stojącego przy I LO obejmuje on także Litfassa z ulicy Dobrzyńskiej.
I tego na rogu ul. Bydgoskiej z Sienkiewicza.
Oraz piątej kolumny z Podgórza, a konkretnie z ul. Parkowej.
Projekt znajduje się na liście ogólnomiejskiej ma sygnaturę O0475. Głosować można do 26 czerwca, najwygodniej zrobić to przez internet kilkając tutaj. Każdy mieszkaniec Torunia, który w chwili głosowania ma ukończone 16 lat może zagłosować na maksymalnie trzy projekty z listy ogólnomiejskiej oraz maksymalnie trzy projekty z jednej listy osiedlowej. Bardzo prosimy o wsparcie!
Ernst Litfaß, który swoim wynalazkiem zrewolucjonizował świat reklamy, spoczywa na Dorotheenstädtischer Friedhof w Berlinie.
W stolicy Niemiec nadal jest bardzo życzliwie wspominany, doczekał się nawet placu swojego imienia i pomnika - oczywiście w kształcie Litfaßsäule. Podczas wizyty w Berlinie plac i pomnik jakoś umknął naszej uwadze, ale dotarliśmy na cmentarz.
Nieustająco zachęcając do ratowania toruńskich słupów dorzucam kilka obrazków z kolumnami, które nie doczekały odsieczy.
Polecamy również Państwa uwadze inne przedsięwzięcia zgłoszone przez przyjaciół Toruńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad zabytkami: projekt renowacji Kamieni głoszących chwałę, czyli wzniesionego w 1915 roku pomnika ofiar wojny stojącego w lesie przy drodze na Barbarkę, oraz wniosek dotyczący renowacji przedwojennej reklamy zakładu fryzjerskiego Franciszka Laksa na fasadzie kamienicy przy ul. Mickiewicza 90.


Budżet obywatelski. Fryzjer Laks prosi o głos

W Toruniu od kilku lat trwa akcja ratowania starych napisów reklamowych. Niestety, jest ona prowadzona tylko na starówce. Na szczęście jednak w Toruniu działa Literołap, czyli grafik Kamil Snochowski, który do perfekcji rozwinął szlachetną sztukę wgapiania się w ściany i wywoływania z nich duchów dawnych firm.
Jednym z miejsc, gdzie ściana próbuje opowiedzieć historię jest kamienica przy ul. Mickiewicza 90 na Bydgoskim Przedmieściu. Na łuszczącym się tynku widać resztki liter.
Fot. Kamil Snochowski
Co tu jest napisane? Kamil szybko dogadał się ze ścianą i zaczął rekonstruować napis przy pomocy komputera.
Fot. Kamil Snochowski
Laks. Franciszek Laks.
Wywoływanie duchów z Kamilem to prawdziwa frajda, przyłączyliśmy się więc, sprawdzając historię kamienicy oraz poszukując Franciszka Laksa, który w latach 30. prowadził przy ul. Mickiewicza 90 zakład fryzjerski. To wiemy na pewno. Poza tym mamy powody, aby sądzić, że podczas II wojny światowej fryzjer zamienił nożyczki na karabin i zginął w 1944 roku w Belgii walcząc w dywizji gen. Maczka.
Kamienica została natomiast zbudowana pod koniec XIX wieku z inicjatywy oraz za pieniądze mistrza ślusarskiego Roberta Majewskiego, który zadbał o to, żeby dom prezentował się efektownie nie tylko z zewnątrz, ale również od środka. Dziś oczywiście dawna świetność jest tylko wspomnieniem. Miejscami kolorowym - oto kilka malunków zdobiących bramę.
 
Tu zapewne widzimy dzieło pana Majewskiego.
Fasada kamienicy została zmasakrowana podczas przeprowadzonego tuż po wojnie remontu, który - jak widać na załączonym obrazku - był zapewne ostatnią poważniejszą inwestycją w tym budynku. Wtedy zdemontowano m.in. zdobiące górną kondygnację piękną metalową balustradę.
Nie mamy archiwalnego zdjęcia, na którym można by było zobaczyć kamienicę przy Mickiewicza 90 w latach świetności i pełnej krasie. Możemy tylko zerknąć na nią pod kątem przyglądając się pocztówce z zasobów Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Więcej o Franciszku Laksie oraz kamienicy jak malowanie można poczytać tutaj
A szyld przedwojennego zakładu fryzjerskiego z Bydgoskiego Przedmieścia można uratować. Budynek wreszcie ma się doczekać remontu fasady, znajomy złożył więc do budżetu partycypacyjnego projekt dotyczący konserwacji starej reklamy. Projekt znajduje się na końcu listy osiedlowej Bydgoskiego Przedmieścia, ma sygnaturę B0455. Głosować można do 26 czerwca, najwygodniej zrobić to przez internet klikając tutaj. Każdy mieszkaniec Torunia, który w chwili głosowania ma ukończone 16 lat może zagłosować na maksymalnie trzy projekty z listy ogólnomiejskiej oraz maksymalnie trzy projekty z jednej listy osiedlowej. Bardzo prosimy o wsparcie!
Przy okazji polecamy również Państwa uwadze inne przedsięwzięcia zgłoszone przez przyjaciół Toruńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad zabytkami: projekt renowacji Kamieni głoszących chwałę, czyli wzniesionego w 1915 roku pomnika ofiar wojny stojącego w lesie przy drodze na Barbarkę, oraz wniosek dotyczący renowacji ostatnich pięciu toruńskich kolumn Litfassa, czyli XIX-wiecznych słupów reklamowych.

piątek, 16 czerwca 2017

Pół wieku temu wybuchła muzyka


 50 lat temu wybuchła muzyka, rozpoczął się festiwal w Monterey.

16 dzień czerwca, tak jak i dziś, wypadał w piątek. Wystąpili m.in. Eric Burdon  ze swoimi nowymi Animalsami grając m.in. "Paint it black" w wersji, którą uwielbiam.
Zagrało też dwóch młodych muzyków o polskich (nie opolskich) korzeniach: Paul Simon i Art Garfunkel.
Drugiego dnia wystąpił m.in. zespół Big Brother and the Holding Company ze swoją wokalistką Janis Joplin

czwartek, 8 czerwca 2017

Młyn na Mokrem. Wyzwolony i odbudowany

Ale się Piąta Strona zakurzyła! Jeszcze nie umarłem, tylko przeniosłem się trochę bardziej do gazety, gdzie co tydzień ukazuje się cała strona ze starociami. Doba nadal ma niestety tylko 24 godziny, na bloga po prostu nie starcza mi czasu. Kto ciekawy, niech więc sobie czasem kupuje środowe "Nowości" albo zagląda tutaj.
Tymczasem proszę mi dać chwilę.Skoczę po odkurzacz, albo po koty, które są w stanie wydobyć każdy syf ukryty pod największą szafą i nieco tu ogarnę. A później wrzucę kilka bardzo ciekawych fotografii, jakie upolowałem w toruńskim Archiwum Państwowym. Jakiś czas temu Ania wypatrzyła tam album ze zdjęciami toruńskiego młyna na Mokrem przejętego przez Polaków z rąk Sowietów w 1945 roku. Zakład założony w latach 80. XIX wieku przez Gustawa Gersona i w latach międzywojennych przejęty przez Leopolda Rychtera, sojusznicy wyzwolili bardzo sumiennie. 12 maja 1945 roku z Dworca Wschodniego odjechał na Wschód pierwszy transport zrabowanych maszyn złożony z 20 wagonów. 23 maja w ślad za nim wyruszył kolejny, tym razem 26-wagonowy. Demontaż przebiegał bardzo sprawnie, Sowieci podobno wyrzucali urządzenia przez okna.  Zdjęcia, za które zapłaciłem jak za zboże (w ten sprytny sposób daję znać, że w ich posiadanie wszedłem całkowicie legalnie;-) nie pozostawiają raczej co do tego złudzeń.

  Widok ogólny od strony dworca.
Widok młyna od strony portierni przy ulicy Kościuszki.
Podwórze od strony dworca.
Podwórze po Laengerze z wymontowanymi transmisjami i kołami pasowymi.
Laenger był właścicielem sąsiadującej z młynem olejarni oraz drewnianej willi, której część została przeniesiona do Ogrodu Zoobotanicznego. 
 Bocznica kolejowa z przygotowanymi (do wywózki?) częściami urządzeń.
Kolejne fotografie pochodzą z uroczystości uruchomienia odbudowanego młyna 30 sierpnia 1946 roku. Niestety nie są podpisane, więc nie mam pojęcia, kogo na nich oglądam.
Może ktoś kogoś rozpoznaje?
Duchowny w pierwszym rzędzie to na pewno ksiądz Paweł Goga.
Więcej na temat młyna na Mokrem: Historia kołem młyńskim się toczy.

wtorek, 24 stycznia 2017

The sun on the meadow is summery warm The stag in the forest runs free...

Młodzież Wszechpolska poszła do szkoły nauczać o żołnierzach wyklętych. Została zaproszona do toruńskiego X LO. Dyrektor szkoły się pogubił, a może wcale nie chciał się odnaleźć? Finał był tego taki.
Przeczytałem tekst, przejrzałem komentarze, czego na ogół nie robię. Słucham toczących się wokół dyskusji. Widzę przelewające się szambo, nad którym co jakiś czas przelatują nokautujące stwierdzenia, że przecież nic się nie stało. O co w ogóle tyle hałasu?
Od wczoraj chodzi za mną piosenka z "Cabaretu". Nic dodać, nic ująć.