piątek, 30 lipca 2010

Gotyk pod stopami się ściele

Spojrzeć na Toruń z wysokości 80 metrów? Czemu nie, z tej perspektywy jeszcze go nie oglądałem. Balonem też jeszcze nie leciałem, a od dawna chciałem. Trochę się tylko zmartwiłem, gdy zobaczyłem, że nad poziomy nie będę się wznosił siedząc w koszu, lecz siedząc na ławeczce z kopytami dyndającymi w powietrzu. Cóż, chadza człowiek po górach i wspina się przy tym jeszcze wyżej. Windą też jeździ, więc nie powinno być problemów. A jednak, gdy tam u góry nieco powiało, zrobiło się nieco dziwnie, bo miałem wrażenie, że zaraz wywalę się przez plecy. Ale widoki były fantastyczne, a w nocy podobno są jeszcze lepsze. Podróż trwała jednak nieco zbyt krótko, bo zanim się człowiek oswoi z wysokością, już zjeżdża w dół. 50 złotych, jakie za tak małą wycieczkę życzą sobie organizatorzy, pewnie bym nie zapłacił, skoro jednak udało się wkręcić służbowo:)




Święty Jakub. Kilka minut wcześniej dyndałem wysoko nad jego dachem, teraz oglądam go znów z bardziej przyziemnej perspektywy. Trochę krzywy, ale ja na ogół krzywo patrzę...

wtorek, 20 lipca 2010

Brama Grodzka w Toruniu

Brama Grodzka jest miejscem cudownym. Pełnym ludzi, którym się chce, pełnym ludzi, którzy składają się z samych wspaniałych pomysłów. Jest miejscem, którego Lublinowi ogromnie zazdroszczę. Czym mógłby być Toruń, gdyby miał taką perełkę u siebie? Europejską Stolicą Kultury na pewno, a myślę, że czymś znacznie, znacznie więcej. Cóż, Toruń ma wiele pięknych bram, ale żadna lubelskiej Grodzkiej nie sięga do pięt. Ta przykra dla ojczyzny Kopernika sytuacja, dla mnie przynajmniej, ma jedną niewątpliwą zaletę – bardzo mi miło do Lublina wracać, tym bardziej, że Teatr NN nie jest przecież jedynym cudem tego miasta, który jednoczy wokół siebie ludzi pod wieloma względami wielkich.
A Brama Grodzka przyjechała do nas pociągiem, a w zasadzie wagonem, który jest odłączany do różnych pociągów i podróżuje po całej Polsce niosąc opowieści o lubelskim gorącym lecie 1980 roku. Ambasadorom przyszłej Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku mogę tylko życzyć szerokiej drogi. Toruńskim skarbem są cegły perły gotyku. Piękne, ale martwe. Skarbem Lublina są właśnie tacy ludzie, którzy tym wagonem przyjechali. Ludzie, których poczynania z przyjemnym zafascynowaniem obserwuję od lat. I dzięki nim właśnie uważam, że ze wszystkich polskich miast ubiegających się o ESK, Lublin zasłużył sobie na ten tytuł najbardziej.

Powielacz na peronie.
Wagon na trasie.
Aparat w wersji bojowej nieco bardziej i nieco mniej.

Szał połamanych ciał

Taki sobie, bez obrazy, obrazek z wystawy...

sobota, 17 lipca 2010

Pamięć dwóch stron

Rojewice – dawna kircha, a przed nią cmentarz. W zasadzie dwa, bo idąc w stronę ogrodzonego cmentarza katolickiego, trzeba przejść przez nekropolię cieni – całkowicie zdewastowaną część protestancką.

To pewnie była pastorówka, a obok niej jest szkoła – dawna i chyba również obecna, bo do starego budynku dobudowano jakiś współczesny koszmarek. Jego już mi się fotografować nie chciało.
Kościółek bardzo przyjemny dla oka...

Wewnątrz wszystko na bardzo wysoki połysk, ale kościół był akurat świeżo wymopowany (grafik sprzątania świątyni wywieszony w kruchcie)
Każdy kij ma jednak dwa końce. Niżej są chyba Glinki, bądź Glinno Wielkie. Bardzo rozbudowana wieś i miejsce dość ponure, bo poza jej granicami można wpaść na kilka tablic ku czci mieszkańców rozstrzelanych tam jesienią 1939 roku. Poza tablicami, z których jedna znajduje się np. w ruinach domu, jest też spalony 70 lat temu kościół. Świątynią jest zdaje się teraz dawna plebania, która dźwiga tabliczki poświęcone rozstrzelanemu przez Niemców proboszczowi i Żydom, którzy później cierpieli w zorganizowanym tu obozie pracy przymusowej. Inne wsie w okolicy nie noszą tylu wojennych śladów. Ciekawe, dlaczego Glinno tak bardzo Niemców rozwścieczyło?

Rodzinna kolacja


Bociany przed Urzędem Gminy w Wielkiej Nieszawce. Trafiliśmy akurat na rodzinną kolację, pewnie wyżarły wszystkie żaby w okolicy;)
A tak w zasadzie, to dlaczego mi pan zdjęcia robi, co?

sobota, 10 lipca 2010

W świętych Janach rozmowy


Jaką książkę mam dziś poczytać Afrodycie? O, pardon – Marii Magdalenie!

Turniej w Golubiu

Tydzień przed 600. rocznicą bitwy pod Grunwaldem do Golubia-Dobrzynia zjechali rycerze. Cóż mogę powiedzieć? Impreza była generalnie nudna. W taki upał cywilizowane narody się nie potykają. Jeśli sześć wieków temu pogoda była podobna, klęskę Krzyżaków uważam za usprawiedliwioną.
Trzy...
Dwa...
Jeden. Mam cię!
Na pierwszym planie gawiedź się cieszy i robi zdjęcia. Dalej jadą rycerze, później znów cieszą się widzowie, a na końcu stoi armata, którą Daniel Olbrychski karmił kiełbasą.
Za konikiem, czyli musi być to za-konnica:)

Tell me Wilhelm. Wilhelm Tell


Ktoś tu kogoś próbuje wodzić na po-kuszenie?

Fotoreporter przy pracy


Kryj się kto może – Jacek zdjęcie robi!

Cholera bardzo jasna, ależ mu strzeliła magnezja!

Stały na stacji lokomotywy...


... ale teraz trudno w to raczej uwierzyć.

Krasnale


Przy ulicy PTTK znaleźliśmy ogródek, w którym było wszystko - przede wszystkim ogromna kolekcja krasnali.