niedziela, 7 października 2012

Grrrróóówno!

Rzecz dotyczy toruńskiej rzeźni miejskiej, więc rzucanie mięsem uważam w tym miejscu za uzasadnione. Tym bardziej, że ostatnich 20 lat jej historii, bez ciężkiego przeklinania, streścić się raczej nie da. Rzucam mięsem, ponieważ lada moment zniknie kolejny budynek dawnych zakładów mięsnych, jego biurowiec. No i, kurwa, z dawnego Tormięsu, zostanie już tylko mur i komin. Zaczynam jednak od archiwalnego obrazka z czasów, gdy rzeźnia miała sporo powodów do dumy... Niżej podaję jego opis za wydaną przed wojną „Księgą pamiątkową cechu rzeźnickiego w Toruniu 1331-1931.” Długi nieco, ale dzięki niemu można zobaczyć, jak wiele rzeczy poszło przez ostatnie lata w pizdu.
Rzeźnia miejska w Toruniu zbudowana została według systemu niemieckiego w latach 1883/84, należy do najstarszych tego typu zakładów w miastach zachodnich. W tym samym roku uchwałami korporacyj miejskich, a zatwierdzonymi przez ówczesną radę regencyjną, wprowadzono w czyn przymusowy ubój w rzeźni miejskiej. Przebudowana i dobudowana w latach 1912 i 1928 stanowi Rzeźnia Miejska ostatni etap techniki doby naszej. Obecnie składa się Rzeźnia Miejska z następujących urządzeń: 1. Domu Zarządu: mieszczący biuro, kasę, zakład bakterjologiczny, salę trychinoskopijną, mieszkanie lekarzy weterynaryjnych (to ten gmach ma właśnie zostać rozebrany. Trychinoskopia polega zaś na szukaniu w mięsie larw – przyp. mój). 2. Budynek mieszczący oddzielnie trzy hale ubojowe i to: a) Hala bydła rogatego (możność dziennego uboju do 150 sztuk); b) Hala uboju cieląt i owiec, dla uboju do 750 szt. Dziennie; c) Hala dla uboju trzody chlewnej, dla uboju sięgającego 1000 sztuk dziennie. Hale wyposażone są w kolejkę transportową dla przewożenia za pomocą rozpinaczy (kotów) ubitych zwierząt do przechłodni i chłodni. 3. a) Przechłodnia, chłodnia właściwa z piwnicami do peklowania; b) kotłownia (dwa kotły parowe po 100 metrów kwadratowych powierzchni ogrzewalnej); c) Maszynownia (i to jedna maszyna parowa o 150 KM i elektromotor do napędu motorów i pomp dla instalacji chłodniczej, dwóch kompresorów, zapasowego motoru elektrycznego o sile 75 KM; d) fabryka lodu sztucznego o produkcji 8000 kg na dobę; e) wieża wodna z dwoma zbiornikami dla zaopatrzenia całego zakładu w wodę z własnej studni. 4. Hala podjazdowa, kryta oszklonym dachem łukowym. 5. Płuczkarnia jelit. 6. Rzeźnia sanitarna. 7. Składnica skór i szczeciny. 8. Przetwórnia mąki mięsnej i krwistej (fuj – to ja się odezwałem). 9. Osobne stajnie spędowe z wagami dla bydła rogatego, trzody drobnej i trzody chlewnej. 10. Tania jatka z aparatem wyławiającym (a co to do cholery, jest? - to znowu ja). 11. Dom mieszkalny dla urzędników Rzeźni. 12. Restauracja. 13. Fabryka bekonów z fabryką konserw mięsnych. 14. Własna bocznica kolejowa z rampami, dla równoczesnego podstawienia osiem wagonów (tak jest napisane – Sz.S) dla wyładowania zwierząt rzeźnych i załadowania mięsa na eksport. 15. Targowisko Miejskie przy Rzeźni, oparkanione, ze stajniami spędowemi dla koni, bydła rogatego i trzody.
Na zdjęciu hala wjazdowa, łącząca halę ubojową z chłodnią. Gdzieś w tej okolicy pojawił się pierwszy w Toruniu betonowy strop. Jak wszystko w rzeźni, ostatnich dwóch dekad, nie przetrwał.
Jakoś na początku lat 90., mijałem to miejsce z wycieczką klasową maszerując na zwiedzanie sąsiadującej z rzeźnią redakcji Radia Toruń i „Nowości”. Mijałem świnki idące na śmierć. Przykry widok. Zakłady mięsne w tym miejscu już działać nie mogły, z pewnością jednak, tak wyjątkowy XIX-wieczny budynek przemysłowy, zasługiwał na drugie życie, a nie na ruinę, jaką się niebawem stał. Dawna rzeźnia miejska w Bydgoszczy, w której przed wojną J.D. Salinger – ten od „Buszującego w zbożu” – przekonał się do wegetarianizmu, jest dziś przecież centrum handlowym. Tormięs nie miał jednak szczęścia, podkopany przez swoich ostatnich szefów, padł ostatecznie przy wsparciu lokalnych związków zawodowych wspomaganych przez miejscową posłankę sejmową z kręgów radiowo-katolickich. Później było tylko gorzej. W którąś wiosenną sobotę 2000 roku jechałem sobie rowerem, by starać się o zaliczenie WF-u. Minąłem Opuszczone, ale wciąż jeszcze okazałe zakłady mięsne. Kiedy jednak kilka godzin później, gdzieś za Złotorią, obejrzałem się za siebie, zobaczyłem nad miastem chmurę dymu. Tormięs płonął. Kiedy go mijałem, za murem rzeźni, musieli się pewnie uwijać podpalający go „nieznani sprawcy”. Sprawę uszkodzonego przez płomienie kompleksu, długo mieliły potem żarna machiny sprawiedliwości. Szukały tak zapamiętale amatorów benzyny i zapałek? Nic z tych rzeczy, starały się rozstrzygnąć spór o prawo własności, jaki wiedli między sobą dwaj toruńscy przedsiębiorcy. Wreszcie, Temida wydała wyrok, a gospodarz, który został na placu boju z papierem w ręku, miał nawet wobec tego miejsca całkiem ciekawe plany. Miało tu powstać centrum mieszkalno-handlowo-rozrywkowe Brama Jakubska, ozdobione m.in. wieżą wodną i innymi pozostałościami dawnej rzeźni. Projekt opracowany przez zmarłego w 2011 roku Stefana Kuryłowicza, wyglądał bardzo interesująco. Nie spodobał się jednak prezydentowi miasta, Michałowi Zaleskiemu, który włosy sobie wtedy z brody wyrywał zapowiadając, że nie zgodzi się na wielki sklep tak blisko centrum (co kilka lat później nie przeszkodziło mu wydać błogosławieństwa dla Irlandzkiej Grupy Inwestycyjnej mozolącej się z budową świątyni konsumpcji w miejscu dawnego „Uniwersamu” przy Szosie Chełmińskiej, a więc tuż pod murami starówki). Słowa dotrzymał, Brama Jakubska nie powstała, ale właściciel poprzemysłowych gruntów postanowił po tym odpłacić miastu pięknym za nadobne. Niestety, kosztem zachowanych jeszcze fabrycznych budynków. No i rozpoczął się festiwal miejskiej niemocy. Właściciel, Mirosław Jacek Sulikowski, nie robił nic, by ocalałe budowle ratować. Ze dwa lata temu, w dość tajemniczych okolicznościach, zawaliła się część wieży ciśnień. Nadzór budowlany stwierdził, że resztę trzeba rozebrać, a miejski konserwator zabytków to przyklepał. W sumie nie miał innego wyjścia, rzeźnia nie była indywidualnie wpisana do rejestru zabytków. Zaniedbania trafiły jednak znów na wokandę sądową, każące ramię sprawiedliwości podpisało się jednak tylko pod naganą dla właściciela obiektu. Na zdjęciu widać resztki rumowiska po wieży wodnej.
Pan właściciel nadal dąży do opróżnienia placu z zawadzających mu cegieł. Po upadku wieży (hale zostały rozebrane wcześniej), został jeszcze komin, mur i budynek biurowy. Ten ostatni posiadał, wychylony nad ulicę Targową, wykusz. Na fotografiach sprzed bodajże dwóch lat, wciąż jeszcze się nim cieszy, choć na zdjęciu niższym widać niebezpieczne pęknięcie. Niedawno solidnie się ono powiększyło, aż wreszcie fragment ściany pierdolnął w dół. Swoją drogą, podziwiam beztroską odwagę pana właściciela. A gdyby tak spadający gruz, rozwalił komuś łeb? Nie zrobił tego jednak, zatem plus dla interesu pana właściciela. A raczej minus, bo biurowiec lada moment zostanie rozebrany, a gruz z katastrofy budowlanej, uprzątnęło miasta. Na własny rachunek, choć niby wystawiony panu właścicielowi.
Tak zatem, budynek biurowy prezentuje się obecnie, w ostatnich dniach swojego istnienia. Smutny to obrazek, lecz niestety, prawdziwy. Dobrze, że ostał się przynajmniej na zdjęciach...
Miłośnikom dawnej kiełbasy toruńskiej i innych wyrobów ŚP Tormięsu, podsuwam garść danych. Z początku lat 30., a więc grubo przed narodzinami PRL-owskiego smakołyku powstałego dzięki odpadom szynki wysyłanej na Zachód, ale zawsze. Informacje pochodzą z cytowanej już „Księgi pamiątkowej...” z 1931 roku.
Przeciętna ilość uboju wynosi: licząc od 1. VII. 1930 miesięcznie: 1. Bydło rogate szt. 600 2. Trzoda drobna szt. 3500 3. Świnie szt. 10000 4. Konie szt. – W tem wliczono bekony, eksportowane przez fabrykę bekonów i konserw Poels & Co Toruń, oraz szynki wywożone dalej przez tę firmę, dalej świnie w stanie bitym jako mięso świeże do Wiednia, Pragi, Paryża i Gdańska, eksportowane przez firmę Jaugsch Toruń.
Może komuś przyda się jeszcze cennik? Oto i on, z tego samego czasu i źródła. Taryfa opłat za ubój wynosi łącznie z postojem w stajniach spędowych, wagą itd. Za bydło rogate – 8 zł Za bydło młode – 4 zł Za cielę, owcę, kozę – 2 zł Za świnię – 4 zł Opłata za lód sztuczny wagi 25 kg – 1,20 zł.
No i jeszcze adres oraz telefon: ul. Targowa 2/6, tel. 16-32. W razie czego proszę prosić doktora Bogdana Wrzyszczyńskiego, „lekarza weterynaryjnego, dyrektora Rzeźni Miejskiej i Targowicy w Toruniu”. Naturalnie, AD 1931. Na zdjęciu mur otaczający rzeźnię od strony Szosy Lubickiej, za nim fragment komina, a na nim bardzo wiekowe graffiti przysłonięte całkiem świeżym przystankiem tymczasowym.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Mój ojciec podjął tam pierwszą pracę, przy odmalowaniu hal.
A ja byłem tam po raz ostatni w 2008 r. Rzeźnia wtedy miała jeszcze dzikich lokatorów. Kilka kanap stało. Żadnych ciekawych fantów jednak nie znalazłem tak jak w młynie przed modernizacją - książkę o obsłudze lotniska Okęcie z 1959 r.