sobota, 6 kwietnia 2013

Ściana gniewu

Tym razem postaram się mięsem nie rzucać, robiłem to już, gdy opisywałem dramat toruńskiej rzeźni jesienią ubiegłego roku. Tam też opisałem, jak to się stało, że po dużym zakładzie tak niewiele zostało: GRRRRÓÓÓWNO!. Wrzucam tylko zdjęcia – obecne i archiwalne, oraz dołączam kilka relacji sprzed 130 lat. Wszystko to mówi samo za siebie.

Starych budowli przemysłowych w Toruniu można ze świecą szukać. Tym bardziej więc boli widok gruzowiska, jakie zostało po rzeźni miejskiej. Aby doprowadzić zakład do takiego stanu wystarczyło raptem kilkanaście lat, tak Tormięs prezentował się jeszcze w 1999 roku. Proszę popatrzeć, porównać i wyciągnąć wnioski. Na deser dorzucam jeszcze relację z przygotowań do otwarcia rzeźni, jaka ukazała się w „Gazecie Toruńskiej” 2 lipca 1884 roku.

Otwarcie rzezalni miejskiej w Toruniu nastąpi jutro. Od dnia jutrzejszego nie wolno bić w mieście i na przedmieściach bydła rogatego, cieląt, skopów i wieprzy, jak tylko w rzezalni miejskiej. Tam też i dozór co do zdrowia sztuk przeznaczonych na rzeź będzie wykonywał osobny urzędnik miejski. Urządzenie rzezalni jest oczywiście wielką poprawą zdrowotnych stosunków miasta. Oczyści się szczególniej ulica Szewska, głównie przez rzeźników zamieszkana, a w środku starego miasta położona. Życzyćby należało, aby i fabrykacya kiełbas również działa się w rzeźni, a przynajmniej wyszła z piwnic ulicy Szewskiej, którą wyziewami swemi nieznośną czyni. Nadto byłoby z takiego ulokowania fabrykacyi kiełbas pod okiem konkurenta i dozorującego urzędnika to wielkie dobre, że nie pchanoby tam pewniej w kiszki i kiełbasy byle czego, często obrzydliwego i niezdrowego, jak o tem z rozmaitych miejsc często bywają doniesienia, a z sądowych rozpraw niewątpliwe wiadomości.


Otwarcie toruńskiej rzezalni
Cech rzeźnicki w Toruniu wyruszył dzisiaj o godzinie 11 przed południem w uroczystym pochodzie z esplanady ulicą Chełmińską dookoła ratusza i dalej ulicą Szeroką przez Nowemiasto do nowo urządzonej rzezalni nad szosą wiodącą do Lubicza. Na czele orszaku jechał rycerz w średniowiecznej zbroi, reminiscencya dawniejszych urządzeń obronnych w mieście, dalej postępowała kapela, majstrowie rzeźniccy, czeladź w ubiorach masarskich, ucznie wiodący okazałe sztuki bydła opasowego ze złoconemi rogami i wieńcami dokoła piersi a wreszcie, na umajonych wozach rzeźnickich, tuczne wieprze, skopy i cielęta. Pomiędzy poszczególnemi oddziałami orszaku powiewały cechowe chorągwie. Na dziedzińcach rzezalni odbyło się nasamprzód ślachtowanie na próbę. Uroczystość rozpoczęła się przemową rządcy budowniczego Rehberga do nadburmistrza miasta p. Wisselincka i oddaniem mu kluczy. Nadburmistrz wygłosił potem przemowę do zebranych a mianowicie cechu rzeźnickiego, na którą odpowiedział p. Wakarecy, starszy majster w cechu.
Gazeta Toruńska, czwartek 3 lipca 1884.

Toruń jest małym miastem, wszędzie, nawet jeśli się grzebie w przeszłości, można natknąć się na znajomych. Nie wiem, kim był wspominany przez „Gazetę Toruńską” p. Wakarecy, ale sądzę, że chodzi o Aleksandra, który pod koniec XIX wieku wybudował dla siebie dom przy Szosie Chełmińskiej 64. Ten piękny z wieżyczką, niedawno tu opisywany i na fotografii z 1917 roku prezentowany. Swoją drogą, rodzina Wakarecych wciąż jest w Toruniu obecna, z pewnością więc będę miał okazję, aby wątpliwość wyjaśnić i przy okazji kilka szczap drzewa genealogicznego zasłużonej familii, na stronę wrzucić.
Widoczne niżej czarno-białe zdjęcie rzeźni pochodzi z 1912 roku.


Toruńska rzeźnia była kilka razy rozbudowywana. Jedna z takich inwestycji rozpoczęła się w 1908 roku i zakończyła trzy lata później. Pochłonęła 510 tysięcy marek.
„Obecnie rzeźnia jest urządzona wedle wszystkich nowoczesnych wymagań” – chwaliła 29 września 1911 roku „Gazeta Toruńska” donosząc, że obiekt, którego rozbudowa właśnie się zakończyła, był wizytowany przez członków magistratu.

Jeszcze raz to samo, co było na początku. By nie było, że to fotomontaż...

Poza kominem i stertą cegieł, po Tormięsie zachował się jeszcze fragment muru przy ulicy Targowej. Porównanie nasuwa się samo – ściana płaczu. Ja połaziłem sobie jednak nieco po Toruniu, patrząc na to i owo. Dla mnie więc jest to ściana gniewu.

Rozebrany jesienią biurowiec zakładu znajdował się w tej szczerbie, co ją widać przy końcu Targowej.

Pod gruzami najwyraźniej zachowały się jeszcze jakieś podziemia. Tak przynajmniej mi się wydaje, bo pod ocalałym fragmentem muru zauważyłem zakratowane okienko. Dodaję je na koniec, jako kolejny symbol oraz przestrogę dla wszystkich osób za taki stan rzeczy odpowiedzialnych.

6 komentarzy:

Unknown pisze...

Serce boli, gdy widzi się, co podobno rozumna istota, zwana człowiekiem potrafi zepsuć.

Obserwator Toruński pisze...

W uznaniu dla unikalności obiektu sprawą jego ochrony
od samego początku zajmował się ówczesny miejski
konserwator zabytków p. Zbigniew Nawrocki.
- I za ochronę tego obiektu stracił swoje stanowisko.

Anonimowy pisze...

prawda taka, że teraz to zaorać w chooj. innych rozsądnych pomysłów nie da się wypierdzieć.

ponieważ i tak niczego sensownego nie da się zaproponować, przyjmijmy, że i Bastylię rozkur-zdemontowano. miejska dynamika.

a teraz pora na odrobinę optymizmu!:)
możemy zrobić jedno: wpłyńmy na przyszłego inwestora, by swoje osiedle/centrum handlowe nazwał


PRZY RZEŹNI/RZEŹNIA/"UTNĘ CI NOGĘ, KROWO":))!

to możemy zrobić.

pozdrowienia

Anek pisze...

Anonimie szanowny, pięknie piszesz. Uśmiałam się :)

Jakieś 4 lata temu powiedziałam, że z rzeźni zostanie mur i komin. I to trzeba chronić. Taki symbol w przestrzeni. Bez upamiętniania, bo to się nudne robi. Brama, mur, komin, krajobraz postindustrialny.

Anonimowy pisze...

Kondygnacja podziemna jak najbardziej istnieje, część z niej jest odsłonięta. wystarczy wejść bramą od strony ul. Lubickiej i widzimy coś przypominającego pusty, okafelkowany basen.

No właśnie - co stanie się z murem przy ul. Targowej, na którym opisano wrażenia z pobytu w "Ameryce"?

Blogger pisze...

Ciekawe tereny skrywają dużo tajemnic w ziemi. Pozdrawiam