28 lutego 1910 roku, na stacji Toruń Północ uroczyście otwarta została niespełna 30-kilometrowa linia łącząca Toruń z Czarnowem. Powstała głównie z myślą o wywozie drewna z podmiejskich lasów i niemal od samego swojego początku była niedochodowa. Tak w każdym razie napisane jest na FORUM WARMIŃSKO-MAZURSKIEGO TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW KOLEI, które jest największą dostępną mi kopalnią informacji na temat tej toruńskiej linii kolejowej.
102 lata temu rozpoczęła się przygoda, której ostatnie ślady właśnie na naszych oczach dogorywają. Linia, której otwarcie widać na zdjęciu, z Torunia Północnego, wiodła na Dworzec Zachodni, po którym dziś nie został w zasadzie żaden ślad, nawet fotograficzny. Następnie zaś, przez m.in. Górsk, Rozgarty, Złąwieś Wielką, Toporzysko, prowadziła pociągi w stronę Czarnowa. Wsiądźmy sobie zatem do pociągu widma, bo ruch pasażerski zamarł na tej linii w połowie lat 60. ubiegłego wieku, choć towarowy utrzymywał się nieco dłużej i pokonajmy ten szlak. Że co? Większość trasy jest pozbawiona torów? Proszę wysilić nieco wyobraźnię! Gwarantuję, że to się opłaci. Zresztą, jeszcze kilka lat temu, w oparciu o tę linię, miała powstać szybka kolej łącząca Toruń z Bydgoszczą. Pociąg na tej trasie nie jest więc jakimś makabrycznym upiorem. To tylko buchające parą widmo...
POST SCRIPTUM Dworzec na zdjęciu jednak nie jest Dworcem Północnym, ale stacją w Czarnowie. Więcej o tym tutaj.
Zdjęcie sprzed ponad stu lat musiało zostać zrobione jakoś z tego miejsca. W jego tle widać gmaszek ekspedycji towarowej rozebrany jakoś na początku tego wieku.
Odpowiedzialnej za nieruchomości spółce państwowego kolejowego imperium masochizm jest chyba bardzo bliski. Tyle razy spuściłem jej prasowy łomot za zaniedbania, ale ona, pogrzebawszy budynek ekspedycji kolejowej, nic sobie z tego nie robi i szykuje się najwyraźniej do rozbiórki stacji.
Jedzie pociąg z niezbyt daleka... Już kilkaset metrów za stacją Toruń Północ, jego koła wolno toczące się po szynach wzdłuż ulicy Świętego Józefa, przestaną stukać trafiając w próżnię. Szyny zostały stąd usunięta wiosną 2009 roku, jednak podkłady, które tak często próbowałem policzyć wracając pieszo nocą z koncertów w Od Nowie, nadal w większości tkwią na swoim miejscu.
Po drugiej stronie skrzyżowania ulicy Świętego Józefa ze Żwirki i Wigury szyny nadal tkwią na swoim miejscu. Dziś korzysta z nich jednak reklama laserowego usuwania owłosienia na całe życie i nieinwazyjnego powiększania piersi. Obok niej, przy żelaznym szlaku, nadal można jednak trafić na kolejowy kamień milowy.
Pamiętam, że jakąś dekadę temu, po tych torach toczyła się jeszcze lokomotywa, budząc zresztą zdumienie kończących swoją podróż ulicą Żwirki i Wigury kierowców. Dziś taki wyczyn byłby już niemożliwy, no chyba że szynowy pojazd byłby wyposażony w skrzydła pozwalające mu przeskoczyć rozebrany odcinek szlaku, parkujące przy nim samochody, oraz opierający się na szynie kiosk vis-a-vis bielańskiego szpitala.
Na opuszczonych kolejowych szlakach rdza zżera stare żelastwo, tu jednak widać szyny błyszczące. Nie zostały one jednak wyszlifowane przez koła pociągów, ale samochodów. Na obrazku widać bowiem przejście czarnowskich szyn przez ulicę Grunwaldzką. Biegną one dalej, do swojego, dziś już niewidocznego przeskoku, przez ulicę Świętego Józefa, sąsiadującego z wylotem ulicy Balonowej. Zakręt ten towarzyszył zresztą rozgałęzieniu prowadzącemu ku koszarom baloniarzy. Miejscu, przed laty ozdobionym wielką halą sterowcową, widoczną m.in. na klatkach filmu Magiery, przy której swoje skrzydła rozwijali przed wojną polscy aeronauci, jedni z najlepszych w tamtym świecie.
Tu, przy zbudowanym w pierwszej połowie lat 60. XX wieku pierwszym toruńskim krytym basenie, trzeba nasz pociąg zatrzymać. Kolejowy szlak jest schowany za pływalnią, z torów widać ją jednak doskonale. A musimy w tym miejscu przystanąć, ponieważ basen wyrósł na najsłynniejszym wzniesieniu zamykającym zachodnie przedmieścia. Wiesiołki, splantowany podczas budowy basenu skraj Piekarskich Górek, od średniowiecza, do XIX wieku, były miejscem, w którym łamano kołem, ścinano, wieszano na szubienicy. Tu znajdowała się, zniszczona w czasach galopującej modernizacji, toruńska góra straceń, na której między innymi, 10 października 1618 roku żywcem zakopano maciorę winną zagryzienia ludzkiego dziecka. Tu także, 11 lat później, miał zostać powieszony złodziej Szwedko. Jak pisze profesor Dybaś, w swoim rozdziale „Historii Torunia” poświęconym pierwszemu oblężeniu szwedzkiemu, podchodzące pod mury miasta wojska generała Wrangla, zbiegowisko towarzyszące egzekucji wzięły za wojska, jakie wyszły z miasta, by stawić im czoła. Pierwszy, z wysokości szubienicy, nadchodzących agresorów dostrzegł podobno skazaniec. Ostrzegł całą resztę, a błędne rozpoznanie szwedzkiego wodza dało zgromadzonym czas na ucieczkę za miejskie wały i przygotowanie – skutecznej tym razem obrony, w której bardzo zasłużył się niedoszły i, wobec późniejszych zasług wojennych ułaskawiony, wisielec.
Dziś na ś.p. Wiesiołkach wszystko pływa. O dawnej przeszłości tego miejsca przypomina, ale tylko niektórym, reklama przedsiębiorstwa pogrzebowego. Ostatni wyrok śmierci, na jaki trafiłem w kalendarium Torunia, został tu wykonany nieco ponad sto lat przed budową basenu. 19 lutego 1859 roku ścięto tutaj mężczyznę, który zabił dwóch chłopców z Górska. Jak podaje kalendarium, jego ciało zostało wplecione w koło, a głowę zatknięto na palu.
W tym czasie, na Rynku Staromiejskim, stał już pomnik Mikołaja Kopernika, a toruńskie Gimnazjum rozgościło się w gmachu przy Zaułku Prosowym. Trzy lata później do miasta dotarł pierwszy pociąg.
Jeśli ktoś chce poszerzyć swoje kacie horyzonty, oraz dowiedzieć się czegoś więcej o sięgającej szwedzkich najazdów legendzie, niech zerknie: TU i TUTAJ.
W trosce o dobre samopoczucie podróżujących z nami pasażerów przygotowaliśmy niespodziankę. Bardzo wyjątkową, bo takiego zdjęcia Dworca Zachodniego internet jeszcze nie widział. Rodzinne archiwa czytelników „Nowości” kryją odpowiedzi na chyba każde pytania dotyczące przeszłości miasta. Gdy więc na łamach gazety zaapelowałem o pomoc w ratowaniu śladów zaginionej stacji, nie musiałem długo czekać na odzew. W dniu publikacji tekstu pojawił się w redakcji pan Andrzej Wieszczycki z fotografią wykonaną pod koniec lat 50., na której widać jego (niższy z chłopców) w towarzystwie rodzeństwa oraz dziadka – Stefana Trzcińskiego, wtedy pracownika Dyrekcji Kolei w Bydgoszczy, który często zaglądał na tak bardzo interesującą nas stację, odwiedzając swojego kolegę, niejakiego Długiewicza, który był na Dworcu Zachodnim zawiadowcą i mieszkał gdzieś po drugiej stronie biegnącej obok drogi. Rodzina naszego dobrodzieja sfotografowała się tu przypadkiem, ponieważ tędy wiodła jej droga z domu do kościoła przy ulicy Św. Józefa. Dworzec uwiecznili więc przypadkiem celując obiektywem przede wszystkim w siebie. Przypadki mają jednak często fantastyczne znaczenie, prawda?
Wolno kolebiąc się pociągiem widmo, przystawaliśmy na chwilę, by przyjrzeć się różnym ciekawym mijanym miejscom. Na stacji Toruń Zachodni, która jest znacznie bardziej widmowa, od naszego pociągu, warto jednak zatrzymać się nieco dłużej. Nim gwizdek lokomotywy obwieści odjazd, rozejrzyjmy się nieco po okolicy. Po lewej zobaczymy gmach jednej z dwóch dawnych uniwersyteckich stołówek, w centrum budowę poszerzającą Od Nowę, dalej hotele asystenckie. Widok przesłaniają nam jednak dwa rosnące na środku ulicy drzewa. Wyjątkowe, bo oba są strażnikami Dworca Zachodniego. Rosły przed jego budynkiem i stoją nadal, mimo, że stacja i tory, już bezpowrotnie zniknęły.
Jedyny znany dotychczas widok toruńskiego Dworca Zachodniego jest nieco nieostry. Przed budynkiem stacji widać jednak dwa drzewa, zapewne właśnie te, które są dziś jedyną istniejącą jego pamiątką.
Te zdjęcie już tu się kiedyś pojawiło. Oto pociąg wjeżdżający na Dworzec Zachodni w obiektywie Andrzeja Kamińskiego, wieloletniego fotoreportera naszej gazety. Za wagonami budują się hotele asystenckie toruńskiego uniwersytetu.
Fotografie Dworca Zachodniego są prawdziwym rarytasem, najbardziej popularnym zdjęciem z tego miejsca jest więc pociąg oddalający się od stacji, uwieczniony przez pana Andrzeja Kamińskiego. W tle widać hotel asystencki UMK, który na wcześniejszej fotografii fotoreportera „Nowości” dopiero zaczyna się budować. Ruch pasażerski na linii do Czarnowa zamarł w połowie lat 60., jakąś dekadę dłużej, jej tory służyły jednak pociągom towarowym.
Hotele asystenckie dzisiaj, obok rozbudowującej się Od Nowy. Śladów kolei brak.
Znów te same drzewa, tym razem w perspektywie ulicy Sienkiewicza, czyli dawnej Szkolnej, której dworzec zawdzięczał swoją pierwotną nazwę (przed 1920 rokiem niemiecką i polską, zaraz po). Tak przy okazji – oto smakołyk opublikowany w 1922 roku przez „Słowo Pomorskie”, który podaję za stroną oToruniu.net, którą każdy tropiciel dawnego Torunia na pewno ceni, lubi i szanuje. Zdjęcie zrobiłem stojąc pewnie w miejscu dawnego peronu.
Toruń Szkolna
Na dworcu kolejowym przy ul, Sienkiewicza widnieje w dalszym ciągu napis, wymieniony w tytule, jakkolwiek ul. Szkolnej dawno już niema. W dodatku zestawienie tych dwóch wyrazów jest pod względem gramatycznym błędne, podobnie jak „Toruń północ”.
Czyby Dyrekcja kolejowa nie zarządziła pod tym względem zmiany, by ostatnio wymieniony napis brzmiał: „Toruń-dworzec północny”, a tamten dajmy na to: „Toruń-Bielany” lub „Toruń-dworzec bydgoski”.
Sekretarjat Koła Miłośników Języka Polskiego.
Wiosna wygnała mnie z domu, przeszedłem zatem początek tego kolejowego szlaku, pojechałem także na jego koniec. Zapamiętało mi się, że w Czarnowie, poza stacją, stoi jeszcze jakiś większy budynek magazynowy, ale na miejscu zastałem tylko to, co widać na dwóch ostatnich zdjęciach. Pomyliłem się, czy też coś tu padło ofiarą burzymurków? Nie wiem, tereny między Toruniem i Bydgoszczą bardzo się przez ostatnie kilkanaście lat zmieniły.
W sumie więc Czarnowo wypadło tak sobie. Chyba lepiej bym zrobił wysiadając w Złejwisi Wielkiej, gdzie wciąż jeszcze magazyn kolejowy można zobaczyć, lub też w Górsku, w którym budynek stacyjny nadal nosi na ścianie napis. Po drodze, w wielu miejscach, nadal można trafić na ślady nasypu kolejowego i zarośnięte rampy. Wszędzie też rzucają się w oczy charakterystyczne budyneczki stacyjne, jak ten w Pędzewie widoczny poniżej.
6 komentarzy:
Bardzo ciekawy post.
W Czarnowie chyba było tylko to co pozostało do dziś. Budynek kolejowy jest jeszcze w Toporzysku. Widoczny tutaj budynek to dawna stacja o nazwie Smolno - Szerokie (dawn. Zarośle Szerokie). Nie wiem, czy w Rozgartach i Przysieku nadal istnieją.
Nareszcie Toruń Zachodni w całej okazałości. Pochodzę z kolejarskiej rodziny, mieszkałem, w pobliżu wspomnianego dworca i pociągi kursujące do Czarnowa stanowiły dla mnie synonim kolei.Pamiętam próby reaktywacji torowiska. Jednym z ostatnich był śp. Prof. Jerzy Serczyk. Wspominając dworzec wypada wspomnieć o jego funkcji towarowej. Dziś mówimy o planowanej linii tramwajowej biegnącej ulicą Gagarina. Mówimy ponadto o możliwościach uruchomienia kolei średnicowej. Z nostalgią jednak stwierdzam, że ruch pociągów na trasie Toruń Kluczyki, Toruń Główny, Toruń Miasto, Toruń Wschodni, Toruń Północ, Toruń Zachodni itd. to już tylko przebrzmiała pieśń przeszłości naszego kolejnictwa.
Bardzo ładnie :) Dworzec w Kutnie wygląda zacnie po remoncie, nasza Kolej może jednak czasem wchodzi na właściwe tory...
pozdrowienia z pociągu, a jakże
Pamiętam Toruń Zachodni-bardzo ciekawie Pan pisze.
O podróżach i Toruniu też.
Mieszkam w h. asystenckim. nie wiedziałem, że tu właśnie był dworzec.
Dziękuję! Z przyjemnością przeczytałem i będę do Pana zaglądać.
pozdrawiam
Ale ma Pan pióro i wiadomości. Szczerze gratuluję erudycji i zaciecia
Prześlij komentarz