niedziela, 4 listopada 2012

Galicia opryshky movment

Buszując w tym roku po górach, nie zmarnowałem chyba żadnej minuty. Zgodnie z planem, wyjechaliśmy wieczorem z Rzeszowa, by po nocnej podróży wyskoczyć z busa, przebrać się gdzieś na poboczu i ruszyć na szlak. Tak się też stało, choć pierwszą trasę trzeba było mocno zmodyfikować. Pod Stryjem szlag trafił koło naszego pojazdu i przez ponad cztery godziny czekaliśmy, aż otworzą się bramy warsztatu. Przymusowy postój odbił się niestety na reszcie dnia, bo gdybyśmy mieli trzymać się planu, na mecie w Żabiem przyszło by nam się zameldować w nocy. Na dzień dobry zdobyliśmy zatem Makowicę i poleźliśmy ku Skałkom Dobosza. Spacerek w sumie niezbyt ciekawy, ale dobry na rozgrzewkę. Przed nami, na Makowicę, dotarli chyba jednak miłośnicy Ku Klux Klanu. Przy szczytowym drogowskazie zastaliśmy owinięty chrustem krzyż.
Kolejne Skałki Dobosza, jakie szwendając się po Ukrainie, miałem okazję zobaczyć. Tym razem niedaleko Jaremczy. Aleksy Dobosz, pierwszy zbójnik Huculszczyzny, którego nasz Janosik jest bardzo ubogim krewnym, ma w swoich górach naprawdę bardzo solidne pomniki!
Przy tym napisie się uśmiałem. W sumie nie wiem dlaczego, zamiast chichotać, powinienem raczej wyrazić uznanie dla Ukraińców, którzy dbają o wyeksponowanie swoich tradycji. Opryshky movment zabrzmiało jednak jakoś bardzo egzotycznie...

Brak komentarzy: