poniedziałek, 14 lipca 2014

Narożnik dwóch Janów

Świętego Jana raniusieńko…
Hmm. Ani świętego Jana, bo sobótka była już kilka tygodni temu, ani raniusieńko – na spacer wzdłuż ulicy Kościuszki wybraliśmy się raczej dość późnym popołudniem.
Tak mi się ta świętojańska piosenka przykleiła, bo też święty Jan gra w tej historii pierwsze skrzypce. I chociaż jakieś dwa lata temu, kiedy zająłem się zaginionymi kapliczkami z Mokrego wydawało się, że zagra na nich stosunkowo krótką i prostą piosenkę, ostatecznie wyszła z tego opera. Wcale nie za trzy gorsze.
Na tym pięknym zdjęciu (dziękuję Panie Zdzisławie!) widać róg ulic Kościuszki i Olbrachta, przed przebudową z lat 70., która zupełnie zmieniła obraz jednej z głównych arterii Mokrego. Za tramwajem widać kamienicę, a obok niej kapliczkę. Miejsce to można by było nazwać narożnikiem dwóch Janów, kapliczkę bowiem zajmował Jan Nepomucen, w kamienicy natomiast znajdował się sklep „Jana” (nazwa zwyczajowa, pochodzi od imienia właściciela), który mieszkańcy dzielnicy wspominają do dziś. Miał, jeśli mnie pamięć nie myli, jeszcze przedwojenne korzenie i – tu już jestem pewien, bo powtarzał to każdy, z kim rozmawiałem – doskonałe notowania. W PRL-u błyszczał na handlowej mapie Torunia dzięki doskonałemu jak na owe czasy zaopatrzeniu, oraz bardzo miłej obsłudze.
Kamienica, wraz z całym swoim otoczeniem i jego bogactwem zniknęła zanim się urodziłem, początkowo zatem o budynku i sklepie nic nie wiedziałem. Na róg Kościuszki i Olbrachta sprowadziła mnie kapliczka, która pojawiła się przy okazji poszukiwania śladów Bożej Męki, która stała na terenie obecnego placu Zwycięstwa. Kiedyś już o niej pisałem i w przyszłości będę musiał kilka słów na jej temat dorzucić. Kapliczka u wylotu Olbrachta była murowana i zniknęła podczas przebudowy ul. Kościuszki.
Po takich miastach jak Toruń trzeba chodzić czujnie, z uwagą wpatrując się w każdy kamień. Niczego nie można bagatelizować, nie można też się dać porwać złudzeniom, ponieważ rzecz bardzo na pierwszy rzut oka niepozorna, potrafi zaskoczyć!
Kapliczka wydawała się być zwykłym świętym pomniczkiem, jakich na Mokrem kiedyś było więcej. Okazało się jednak, że umieszczono w niej figurę prawdziwego Jana Wędrownika, znacznie starszą, niż mi się pierwotnie wydawało. Prowadzone przy pomocy czytelników „Nowości” poszukiwania rzeźby stały się jeszcze bardziej intrygujące po odkryciu, którego w przedwojennym „Słowie Pomorskim” dokonał Adam Kowalkowski. Iskrą rzuconą na beczkę prochu okazał się fragment tekstu opublikowanego w gazecie w październiku 1926 roku:
 Przy budowie Głównego Dworca została usunięta figura św. Jana Nepomucena dla której ówczesny właściciel na Mokrem Walenty Karpiński kazał wystawić w r. 1857 piękny cokół; figura ta w odnowionej szacie jest dotychczas ozdobą ul. Kościuszki.
Trafił nam się zatem naprawdę ładny kawałek historii.
Na zdjęciu poniżej, poza kapliczką, widać też ulicę Kościuszki. Przez 40 lat bardzo się zmieniła. Patrząc na archiwalne fotografie człowiek zaczyna rozumieć, dlaczego kiedyś ulica ta nazywała się Lipowa.
Później niestety przyjechał walec rozbudowy i wszystko rozwalił. Tak prezentował się janowy narożnik pod koniec lat 70., już po usunięciu kapliczki i zburzeniu kamienicy – na fotografii widać jeszcze rozbiórkowe pozostałości.
Tak to miejsce wygląda obecnie. Prawda, że widać postęp cywilizacyjny?
Dla ścisłości, ja przeciw postępowi i modernizacji nic nie mam, zdecydowanie sprzeciwiam się jednak bezmyślnemu demolowaniu naszych własnych korzeni.
Wracając do św. Jana z kapliczki. W związku z przebudową ulicy została ona przeniesiona. Po 40 latach od tego wydarzenia nie udało mi się jednak dotrzeć do żadnych świadków, ani dokumentów wyjaśniających, dokąd mogła ona trafić. Wszystkie tropy prowadzą jednak do pobliskiego kościoła Chrystusa Króla. Parafia obejmowała i nadal obejmuje tereny, po których w latach 70. hulały buldożery. Poza tym wśród przykościelnej zieleni stoi nowa kapliczka z figurą Jana Nepomucena.
Tak na oko się zgadza. Nie znam się jednak na rzeźbach, nie jestem więc w stanie określić, czy figura spod kościoła może być tak wiekowa. Trudno mi też uwierzyć, aby o takim znajdującym się na Mokrem antyku nikt nic nie wiedział.

2 komentarze:

Obserwator Toruński pisze...

> Narożnik świętych Janów
> święty Jan gra w tej historii pierwsze skrzypce
> Po takich miastach jak Toruń trzeba chodzić czujnie

Bon moty i szlagworty są ładne.
...bo ładne są.
Uroda słów cieszy.
Bardzo.

Anonimowy pisze...

Niestety, figura św. Jana Nepomucena z przykościelnej kapliczki (swego czasu skradziona i cudownym zrządzeniem Opatrzności podrzucona) nie jest figurą z kapliczki na rogu Janów. Tamta była polichromowana, ta nie, a i czas wykonania późniejszy, skoro stworzono ją w parze z figurą św. Maksymiliana Kolbego, stojącą w innej, narożnej kapliczce na terenie kościoła. Kiedyś myślałem, że to praca Zelka, ale teraz nie jestem tego taki pewien ;) Tak, czy inaczej Nepomucen i Mokre... to się zgrywa :)