niedziela, 13 maja 2012

Blamaż w strefie gotyckich cudów

„Orzeł odleciał, Sowa wylądował”. Taki inny tytuł mi się po głowie kręcił. Poza tym jednak przewijało się w niej wiele innych określeń, znacznie bardziej dosadnych.
W Toruniu jesteśmy dziś świadkami czegoś niewiarygodnego, o czym pewnie będą wspominały przyszłe pokolenia. W samym sercu starówki, hucznie świętującej 15-lecie swojej obecności na liście UNESCO skonała apteka „Pod Orłem”. Pierwsza i najstarsza w mieście. W kamienicy przy Rynku Staromiejskim 4 leki były wydawane bez przerwy, od co najmniej 1389, aż do 2011 roku. To ponad sześćset lat! Ile dziś można znaleźć w Polsce instytucji z taką tradycją?! To wszystko idzie jednak właśnie w diabły, bo po śmierci ostatniej właścicielki, dawana apteka ma się niebawem stać cukiernią. Rozumiem, kamienica jest prywatną własnością, cóż więc miastu do tego, co dzieje się pod jej dachem? Niby nic, jednak sytuacja jest bardzo wyjątkowa, a apteka niezwykle cenna. Magistrat nie powinien więc do tej zmiany profesji dopuścić. Tymczasem jednak, mając całą armię instytucji przewidzianych do ochrony tego, co Toruń czyni wyjątkowym, sprawę przepuścił.
Jak już wspomniałem, zinstytucjonalizowanych opiekunów zabytków, szczególnie na starówce, jest wielu. Miejski konserwator zabytków ma swoją siedzibę w Bramie Mostowej, zatem dwie przecznice od Rynku Staromiejskiego, gdzie działała apteka. Nasza gotycka ceglana perełka ma również swojego menadżera, czyli Andrzeja Szmaka, szefa Biura Toruńskiego Centrum Miasta, do którego spod apteki można dotrzeć w trzy minuty. Ta instytucja, w kraju dość wyjątkowa, miała zapewnić toruńskiemu gotykowi i całej starówce, rozkwit. O tym, że się nie sprawdza, napisano już wiele, zresztą nie trzeba czytać, by się o tym przekonać, wystarczy mały spacer Szeroką. BTCM ma swoją siedzibę na tyłach głównego budynku toruńskiego magistratu, w którym już trzecią kadencję zasiada Michał Zaleski, główny gospodarz miasta...
Tyle osób patrzyło więc na zamkniętą rok temu aptekę, nikt jednak tradycji tego miejsca nie uratował. Nawiązując do hasła, z którego różnymi wariantami prezydent Zaleski ze swoim ugrupowaniem od lat rusza na wybory (czas na gospodarza, czas gospodarzy), mógłbym ten wpis zatytułować: „Gdzie gospodarzy jest zbyt wielu...” Na toruńskie podwórko spoglądam już jednak od dość dawna i znajduję na nim wiele ognisk chorobowych. Wiele ich źródeł wypływa z centrali magistratu, ba, nawet z gabinetu prezydenta.
Konserwator miejski generalnie niewiele może zrobić, bo prawo nie daje mu odpowiednich środków nacisku, a te bardzo by się przydały. Poza tym jest podwładnym prezydenta miasta, co czyni go jeszcze bardziej bezsilnym. Może nie w przypadku apteki, bo ta jest prywatna, jednak np. na Bydgoskim Przedmieściu, sytuacji, w których misja konserwatora kolidowała z interesem miasta, było wiele. Czyje racje wtedy brały górę? Łatwo można się tego domyśleć.
Znacznie więcej w sprawie „Orła” mogło mieć do powiedzenia BTCM, powstało przecież także dlatego, aby w sytuacjach dla starówki kryzysowych, bronić tego, co w Toruniu wyjątkowe. Na dobrą sprawę, Biuro jest jednak tylko źródłem wydatków z kasy miejskiej. Jego działalność ogranicza się głównie do zasiedlania najcenniejszej części Torunia potykaczami. Wielu osobom się te rzeźby nie podobają, mi jednak one generalnie nie przeszkadzają. Żałuję jednak, że za tą artystyczną ekspansją, nic innego nie idzie.
Podobnie jak konserwator, szef BTCM również podlega prezydentowi. Jak to wygląda w praktyce? Dość beznadziejnie, czego dowodem jest chociażby napisany przeze mnie kiedyś tekst o prezydenckim pomyśle, by na ulicy Królowej Jadwigi ustawić pseudo-retro wagon tramwajowy. Krew mnie zalała, gdy się o tym dowiedziałem, bo takie pudło skutecznie by mogło zepsuć wizerunek głównej staromiejskiej promenady, której bardzo solidna przebudowa dobiegała właśnie końca. Nie byłem pod tym względem jedyny, pani konserwator i dyrektor Szmak powiedzieli mi w artykule, że tramwajowy wagon, na którego zagospodarowanie miasto nie miało pomysłu, widzieliby raczej w innych miejscach. To wystarczyło, by w dniu publikacji teksu oboje zostali wezwani przez najwyższego na dywanik.
Człowiek zatrudniający całą masę ekspertów, dzierży stery miasta bardzo despotycznie... To też jest chore, jednak leki z apteki „Pod Orłem” już tej dolegliwości nie wyleczą. Rozumiem, pan prezydent jest pochłonięty inwestycjami, patrzy w przyszłość. Wiele razy, przy różnych okazjach, pisałem jednak, że jego punkt widzenia na toruńską przeszłość, bywa dla miasta szkodliwy. Dla ścisłości dodam, że na przygotowanych przy Królowej Jadwigi torach, tramwaj jednak nie stanął. Jeździ po mieście jako pojazd wycieczkowy. W przypadku apteki pan prezydent nie zaszkodził, ale też i, wraz ze wszystkimi ludźmi prezydenta, skutecznie nie pomógł. I to jest moim zdaniem skandal. Zbrodnia! Bo miast z mostami na Wiśle mamy w Polsce wiele, Toruń jest jednak jedyny i niepowtarzalny, m.in. dlatego, że jeszcze rok temu na Rynku Staromiejskim można tu było wejść do apteki, która szczyciła się korzeniami tkwiącymi w XIV wieku. Te tradycje na naszych oczach zostały właśnie przerwane.
Jeśli ktoś ma ochotę dowiedzieć się o starych toruńskich aptekach czegoś więcej, polecam opracowania Zdzisława Mameły. Ich skrót, zawierający m.in. historię zamurowanego w ścianie „Orła” listu w butelce, napisanego do przyszłych pokoleń przez jednego z właścicieli apteki, można znaleźć tutaj: BYŁA SOBIE APTEKA „POD ORŁEM”.

W cukierniczej centrali próbowałem poznać jakieś szczegóły - kiedy lokal zostanie otwarty, a przede wszystkim, czy jakiś ślad dawnych tradycji zostanie w nim podtrzymany. Na tych informacjach bardzo mi zależało, choćby dlatego, że w tekście, który napisałem, pytanie o przyszłość postawił doktor Michał Targowski, wskazując przy okazji na to, że od apteki do cukierni wcale nie jest daleko, choćby ze względu na to, że kiedyś specyfiki przepisywane przez aptekarzy, miały ze słodyczami wiele wspólnego. Do wrót królestwa Adama Sowy łomotałem telefonicznie przez cztery dni i ostatecznie niczego się nie dowiedziałem, choć pani odpowiedzialna w tej firmie za sprawy marketingowe, obiecała zamówione dane podać. Dziwne to i niezrozumiałe. Cukierniczy potentat mógłby zyskać darmową reklamę, a tak... Zostawił po sobie pewien niesmak.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Miałem napisać coś o Zalewskim -same wulgaryzmy mi się cisną i nie napiszę przez szacunek dla pana i siebie .Jest takie przekleństwo - oby do końca życia miał sraczkę ( Zalewski ) za to co nie zrobił a mógł . A teraz o aptece . W 1969 roku był remont apteki byłem w ekipie remontowej(praktyki zawodowe) . Pracowali przy remoncie posadzki ci sami kamieniarze którzy układali płyty na ul.Szerokiej . Instalacje c.o remontowała ekipa Wacek Kościelecki , Jurek Suplicki -Suplik. Zygmunt Wajwer , Zygfryd Kuczyński .W piwnicy apteki dokonano odkrycia - średniowieczny piec do ogrzewania całego budynku .Podobny jest w byłym Elana Klubie .

Anonimowy pisze...

Kiedyś w internecie była strona apteki, na której można było zobaczyć jej tyły. W pomieszczeniach tych znajdował się piękny, zapewne XIX-wieczny piec, ale coś mi się mętnie kojarzy, że był tam także jakiś stary, pochodzący chyba z XVIII w. mebel (kredens apteczny?), w aptece było też trochę starych naczyń, flakonów, moździerzy. Gdzie są teraz?
A cała reszta sprawy - ręce opadają. Podobnie zresztą jak w sprawach Bydgoskiego Przedmieścia, znikania starych obiektów Chełmińskiego Przedmieścia, itd., braku chęci podjęcia projektu skansenu miejskiego, w którym mogłyby być zachowane najbardziej typowe przykłady dawnej zabudowy przedmiejskiej.

Obserwator Toruński pisze...

Do chóru lamentów dołączam się i ja następująco: "Jaki gospodarz takie obejście". Tylko co nam z tego przychodzi to labidzenie... . Zło nazwać trzeba to fakt! Nie będzie wtedy tak bezkarnie bezczelne. Niemniej jednak skuteczność... . Myślę, że wątpię!

Chociaż podobno, kropla drąży skałę, to jednakże z drugiej strony zanim słonko wzejdzie rosa oczy wyje... .

If a were a rich man.

* * *

Ten tekst był potrzebny, bo jest ważny.

toruniak od 10 lat pisze...

I tylko na takich wołających jak Pan można słuchać(czytać)

SzymonS pisze...

Szanownego Anonima, który obsypał mój skromny internetowy kącik takimi rewelacjami, bardzo proszę o kontakt. Adres mailowy jest na stronie.