środa, 14 listopada 2012

Morderstwo na Wiśle

W przebogatym, liczącym jakieś półtora tysiąca zdjęć archiwum familii Sczanieckich z Nawry znalazło się jeszcze kilka nowych widoków wiślanych. No tak, same z siebie nie wypłynęły, odkopał je pan Feliks Stolkowski, kustosz tych zbiorów, któremu bardzo dziękuję, podobnie jak i spadkobiercom Sczanieckich, bo bez ich zgody nigdy bym tych czarno-białych kruków nie dostał. Cieszę się z tego powodu, jednak im bardziej się tym fotografiom przyglądam, tym silniej gniecie mnie depresja, choć przecież zakotwiczyłem się ładnych kilka kilometrów od Żuław. Nie można dziś na te zdjęcia patrzeć spokojnie, widząc jednocześnie, jak bezczynnie obecnie przelewają się wody królowej polskich rzek. Trudno usiedzieć spokojnie podziwiając tak bogate, rozwijane przez setki lat formy wiślanego życia, będąc świadomym skali popełnionego później na tej rzece morderstwa. Bo jak to inaczej nazwać? Na fotografii wykonanej prawdopodobnie podczas okupacji (na Bramie Mostowej jest napis, najprawdopodobniej niemiecki) widać toruński port z torami kolejowymi i gazowymi latarniami. Po prawej stronie prezentują się także schody, widoczne na „Ludziach Wisły” Forda, za plecami wchodzącej na barkę Iny Benity. Szkoda, oj szkoda, że nie zostały one podczas rewitalizacji toruńskim bulwarem zwanej betonowej pustyni, odtworzone.
Fotografia wykonana zapewne przy tej samej okazji. Toruńskie mury, nabrzeże i rzeka wypełniona krą.
Grudziądz. Piękne zdjęcie, prawda?
Przystań promowa w Chełmnie. Przy niej barka załadowana jakimiś dechami, a kawałek dalej, nieco schowany, mały holownik.
Znajomy prom, na zdjęciu artystycznym.
Statek. Spory, więc może pasażerski? Widać nazwę, ale odcyfrować można tylko cienie sześciu liter. Biorąc pod uwagę publikowane już gdzieś wcześniej statystyki z 1926 roku, które wspominają o 150 statkach pasażerskich jakie zawinęły wtedy do toruńskiego portu od początku stycznia do końca września, identyfikacja tego parowca równa się poszukiwaniom igły w stogu siana. Co stało się z tymi wszystkimi „zadymiarzami”, o których jeden z przepytanych przeze mnie weteranów żeglugi śródlądowej wyrażał się z takim uznaniem, wspominając, że parowce poruszały się po Wiśle niemal bezszelestnie, przy akompaniamencie cichych syknięć? Ten sam człowiek opowiadał, że w latach 70. resztki tej dymiącej floty zostały wycofane i skazane na złom.
Ku pamięci: rozkład jazdy statków pasażerskich polskiej żeglugi rzecznej „Vistula” z przedwojennej toruńskiej Księgi Adresowej.
Opisywany poprzednio most w Fordonie. Tym razem, zamiast pociągu, mamy tu jednostki pływające. Swoją drogą jestem skończonym cymbałem (cymbały to jednak bardzo ciekawy instrument). Wiosną 2008 roku płynąłem holownikiem z Płocka do Fordonu, ostatnie zdjęcie z tej niezwykłej podróży, którą tu zresztą kiedyś opisałem, zrobiłem w Toruniu. Tymczasem fordońska przeprawa, ze wszystkich napotkanych, prezentowała się chyba najbardziej okazale – była świeżo po malowaniu. Cóż, myślałem, że jeszcze sobie popływam, jednak przez ten czas, martwa obecnie Wisła, zamarła jeszcze bardziej...
O ludziach w łódce nie wiem nic, poza tym, że prawdopodobnie płyną na drugi brzeg rzeki i chyba wcześniej w niej pływali. Widoczek pochodzi najprawdopodobniej z okolic wspomnianego we wcześniejszym wpisie Grabowa.
Nie mam pewności, ale mam wrażenie, że tu akurat widzimy zdjęcie znad morza. Czy może raczej Zatoki Gdańskiej. Jedna z tych łodzi rybackich ma napisane na burcie BOR39. Czyżby Bór, dziś część Jastarni?

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie ma woli i mądrości gospodarza .Gdyby zamach się udał to może następcy .....

SzymonS pisze...

Bardzo proszę bez polityki! Szczególnie w takim wydaniu. Z komentarzy usuwam tylko spam i wolałbym, aby tak zostało. Zresztą w sprawie Wisły grzechy mają na sumieniu wszystkie rządy, co najmniej od lat 80.

Anonimowy pisze...

O.K przepraszam .

Unknown pisze...

Co do statku na zdjęciu jest to
"SATURN". ex Książe Józef Poniatowski; ex Odra; ex Die Oder.
Po roku 1945 "Sobieski"

SzymonS pisze...

Ogromnie dziękuję!