Oglądałem kiedyś pyszne zdjęcie z września 1939 roku. Przed podgórskim hotelem ulokowanym między browarem i ratuszem siedzieli niemieccy żołnierze, którzy właśnie wkroczyli do Torunia, pośród witającej ich młodzieży. Fotografia była doskonała, zachowały się na niej nawet napisy wydrapane na tynku hotelowego muru. Szlag je trafił, gdy na początku 1945 roku hotel, wraz z połową Podgórza, włączonego 1 kwietnia AD 1938 w granice Torunia miasta, zmiotła eksplozja niemieckich wagonów z amunicją.
Nie o taką piątą kolumnę tu jednak chodzi. Na Podgórz rzuciło nas wezwanie historii. Niesamowite, gospodarz jednego z domów, został podczas remontu zasypany ukrytymi w suficie szklanymi kliszami fotograficznymi. Pojechaliśmy obejrzeć znalezisko kłaniając się szczęściu, które uśmiechnęło się do nas, zanim zapukaliśmy do drzwi. Polowałem kiedyś na XIX-wieczne słupy ogłoszeniowe, obfotografowałem i na tej stronie opisałem wszystkie cztery, jakie się w Toruniu uchowały. Rachunki trzeba było jednak poprawić, bo przesłonięty gotycką starówką z prawego brzegu Podgórz również może się ocaloną kolumną Litfassa pochwalić.
Jeśli zaś chodzi o szkiełka, wpadły one we właściwe ręce. Zasiedziałe tu od pokoleń, rodzina znalazcy przed wojną, odkupiła dom od familii Jacobich, miejscowych pionierów fotografii, którzy urządzili tam jeden ze swoich zakładów (gospodarzowi zawdzięczam zresztą publikowane niżej odwroty prac Jacobiego). Do kataklizmu z 1945 roku dom był zresztą częściowo zbudowany ze szkła, pod jego przeźroczystym fragmentem, mieściło się fotograficzne atelier. Odnalezione zdjęcia, w większości pochodzące z toruńskiego poligonu, nie zostały jednak zrobione przez Jacobiego. Ich autorem jest Hermann Spychalski. Bardzo interesująca postać, niemieckie imię, polskie nazwisko... Wybitny fotograf, autor zdjęć z najważniejszych uroczystości dwudziestolecia. W polskim Toruniu Polak, co w umieszczanych w przedwojennej prasie podpisywał się całym nazwiskiem i skróconym do pierwszej litery imieniem, a po wrześniu 1939 roku, znów jako Hermann, rozpływał się po niemiecku, w faszystowskiej gazecie opisując prześladowania, jakich z polskich rąk doznał. Kim był? Ofiarą tragicznych czasów, czy taż Niemieckim szpiegiem, co wchodził ze swoim aparatem na poligon, uwiecznił wkraczające do Torunia wojska Błękitnej Armii gen. Hallera, odwiedzającego miasto w 1921 roku Józefa Piłsudskiego (zdjęcia marszałka na pokładzie zakotwiczonych przy toruńskim nabrzeżu okrętów, wykonał właśnie Spychalski), czy prezydenta Mościckiego strzelającego wraz toruńskim Bractwem Kurkowym do tarczy, do jakiej mierzył wcześniej król August II Sas. To się, mam nadzieję, okaże. Skarb tymczasem trafił w ręce specjalistów, a ja czekam na wyniki ich prac. Ich wyniki, naturalnie, zaraz pojawią się w „Nowościach”.
Kolega zwrócił w swoim komentarzu uwagę na istotną rzecz, o której ja – pisząc to – zapomniałem. Co się stało z Hermannem Spychalskim? Ostatni odkryty przez nas ślad jego toruńskiej działalności pochodzi z czasów okupacji. Jego dalsze losy starałem się ustalić przy pomocy gazety, jak dotąd jednak nikt się nie zgłosił...
Alexandrowi Jacobiemu (1829-1894), pierwszemu fotograficznemu portreciście Torunia, zawdzięczamy m.in. zdjęcia rozebranych w drugiej połowie XIX stulecia średniowiecznych murów i bram. Jeden z najwybitniejszych żydowskich obywateli miasta, prekursor familii, której fotograficzna sława sięgnęła Stanów Zjednoczonych, swój pierwszy zakład w Toruniu założył przy ulicy Podmurnej. Wiele ciekawych informacji na temat Jacobiego można znaleźć w trzecim tomie antropologii Torunia, czyli w wydanej w 2011 roku przez lokalny oddział Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego książce „Toruń tam i z powrotem.”
Pionier toruńskiej fotografii sukcesywnie rozwijał swoje imperium. Jeden z posiadanych przez naszego gospodarza obrazków reklamował m.in. zakład w Inowrocławiu.
Fotografia, która prezentuje tu swój zadek, została wykonana już po 1904 roku, kiedy zbyt polska nazwa Inowrocławia została zmieniona na Hohensalza. Pojawia się tu również adres podgórskiego atelier słynnego toruńskiego fotografa.
5 komentarzy:
Może nie czuł się ani Polakiem, ani Niemcem, tylko był jednym z tych, którzy ustawiali się w życiu zgodnie z wiatrem historii, bo tak było łatwiej.
Czy wiadomo coś o powojennych losach Spychalskiego?
Redaktorze,
a jak obecnie prezentuje się dom, w którym Jacobi miał niegdyś swoje atelier? Można prosić o wizualizację jakowąś?
M.N. :)
Widoki dawnego atelier wrzucę, gdy będziemy już mieli odbitki zdjęć. Mam nadzieję, że właściciel podzieli się wtedy również dokumentacją fotograficzną swojego odkrycia. Tym razem domu nie fotografowałem, bo opis jego losów wymaga również kilku słów i zdjęć poświęconych browarowi, a obrazki wytwórni Śmietanki Pomorskiej gdzieś mi się zapodziały. Zanim fachowcy uporają się ze skarbem, na pewno je znajdę.
Czy może gdzieś zachowały się zdjęcia zakładu p. Jacobiego z Inowrocławia?
Ja takich zdjęć nie widziałem, ale rzecz jasna nie znaczy to, że nigdzie żadnego nie ma.
Prześlij komentarz