Tydzień temu z małym kawałkiem kamienica przy ulicy
Ducha Świętego 3 w Toruniu zniknęła pod rusztowaniami. Konserwatorzy odpowiedzialni
za remont fasady zabrali się do pracy i zaczęli m.in. skuwać tynk znad wejścia
do zamkniętej jesienią ubiegłego roku słynnej kawiarni. Spod stóp zdobiącego
front budynku Atlanta usuwali kolejne warstwy, na których zresztą było widać
resztki dawnych napisów reklamowych – nie do odratowania. W pewnym momencie
szczęki opadły im na rusztowania, gdy narzędzia zazgrzytały na czymś twardym, a
spod zaprawy zaczęło się wyłaniać coś czarnego, ozdobionego złotymi literami.
W ten sposób światło dzienne ujrzał szyld sklepu
żelaznego Franza Zährera, który znajdował się w tym miejscu od końca lat 80.
XIX wieku (czyli najwyraźniej jeszcze sprzed budowy tej kamienicy, bo powstała
ona kilka lat później) do końca lat 20. ubiegłego stulecia.
Wygląda jak nowy, prawda? Z pewnością pochodzi jednak co
najmniej sprzed 1920 roku i to, jak widać na załączonym niżej obrazku, wykonała go firma Otto Grund & Co z Berlina. Czegoś takiego Toruń jeszcze nie widział, ale mam
nadzieję, że widoku nie zostanie pozbawiony. Od kilku lat trąbię w gazecie o
ratunek dla zachowanych do dziś nędznych resztek reklamowej strony dawnego
Torunia. Wydawało się, że apele trafiają w próżnię, ale jednak w tym roku
magistrat postanowił zacząć działać. Pod parasol ochronny w pierwszej
kolejności mają trafić szyldy ze starówki. Nadziewam się, czyli mam nadzieję,
że program wypali, choć zadanie nie jest łatwe, bo na konserwację trzeba
znaleźć pieniądze (magistrat jakieś przeznaczone na to środki posiada), a
przede wszystkim przekonać właścicieli kamienic, a z tym jest kłopot, bo swoje
udziały w jednym budynku ma często cała armia rozsianych po świecie ludzi,
którzy często takie sprawy mają gdzieś, czy też wręcz, jeśli napis jest na
przykład niemiecki, patrzą nań krzywo. Tymczasem czasu na zabawę w biurokrację
nie ma. Kiedyś malowane na ścianach szyldy zdobiły niemal całe kamienice (widać
to na zdjęciach sprzed stu lat), dziś sam patrzę na swoje fotograficzne
archiwum jak na skarb jakiś, bo części napisów, jakie kilka lat
sfotografowałem, już nie ma, lub zaraz nie będzie.
Miejski program ochrony reklamowego dziedzictwa Torunia dotyczy na razie
tylko starówki. Cieszę się z tego, upominając się jednocześnie również o
podobne pamiątki, jakie ostatkiem sił trzymają się jeszcze ścian starych domów
na przedmieściach. Tam również podobnych świadków przeszłości jest jeszcze
sporo.
Informacje na temat dalszej przeszłości kamienicy
przy Ducha Świętego... amen, a więc również o sklepie Franza Zährera, zdobyłem
od pana Bohdana Orłowskiego, twórcy oToruniu.net, pisałem wtedy o zamkniętej
kawiarni. Jemu również zawdzięczam garść reklam przedsiębiorstwa publikowanych
w dawnej toruńskiej prasie. Stąd wiem, kiedy został w tym miejscu otwarty skład
żelazny, oraz to, że przedsiębiorstwo Zährera dość szybko dorobiło się
telefonu. Tu pojawia się kolejna ciekawostka! Proszę uważnie przyjrzeć się
reklamie z książki adresowej z 1897 roku. Numer telefonu odnotowany jest z
lewej strony u góry. Bardzo nieskomplikowany – 1. Chyba mamy więc do czynienia
z właścicielem pierwszego telefonu w mieście!
To tyle, jeśli chodzi o odleglejszą przeszłość kamienicy.
Chciałem dorzucić jej zdjęcie z zewnątrz i sprzed remontu, ale nie mogę go
znaleźć. Ze względu na kawiarnię, mieszkańcom Torunia tego miejsca nie trzeba
jednak przedstawiać. Gastronomiczna legenda tego miejsca rozpoczęła się na
początku lat 70. od pieca, który stał na pierwszym piętrze remontowanego wtedy
budynku. XIX-wieczne cudo zostało uratowane i przeniesione na parter. Było tak
niezwykłe (i jest nadal, bo choć kawiarnia została zamknięta, piec nadal tam
stoi), że kilku zapaleńców postanowiło zebrać pasujące do niego meble i w
szarym PRL-u otworzyć tam stylową kawiarnię. Za wystrój odpowiadał profesor Jan
Tajchman, który mebli, między innymi przy pomocy „Nowości”, szukał przez dwa
lata. Zebrał kolekcję niezwykłą, a znalazła się w niej kanapa Antoniego Bolta,
przedwojennego prezydenta miasta, jednego z najlepszych, jakich Toruń posiadał,
oraz szafka ze skrytką – widać ją na fotografii Andrzeja Kamińskiego.
Meble zostały skompletowane, najlepsi toruńscy fotograficy zadbali o
widoki na ścianach, profesor Tajchman, jeden z późniejszych architektów wpisu
toruńskiej starówki na listę UNESCO zaprojektował stroje kelnerek, a
kawiarniana kuchnia zaczęła kusić klientów do dziś w mieście wspominanymi
szaszłykami. Tak narodziło się jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na
gastronomicznej mapie Torunia. Pod koniec ubiegłego i na początku obecnego
wieku, nad Atlantem zawisł jednak kryzys. Zabrakło pomysłów na przyszłość,
wreszcie właściciel poważnie zachorował i lokal został zamknięty. Kolejne
miesiące mijają, jednak Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, na którego konto
trafiały czynszowe opłaty, nie może znaleźć dla tego miejsca nowego gospodarza.
Ewakuowane z Atlanta meble mają trafić na aukcję.
4 komentarze:
widziałam! wspaniałe!!!
Na Św. Ducha widziałem jeszcze dwie "odkrywki" z napisami. Czy tamte też będą odrestaurowane?
W latach 50 i początek 60 XX wieku był w tym lokalu sklep żelazny . Później na krótko zagościł tam Zakład Gospodarki Mieszkaniowej przeniesiony zastał na ul . Różaną po tej stronie co kościół . Były w tym lokalu urządzane punkty wyborcze z okazji wyborów różnego szczebla .Atlant to w latach 70 i początek 80 XX wieku to miejsce gdzie serwowano prócz szaszłyków piwo Czeskie ( Radogoszcz)i Niemieckie . By można było napić się dobrego piwa trzeba było mieć wejście , ja miałem ale nie nadużywałem ani piwa ani wejścia . Pamiętam obsługę - szefowa p. Krysia , szatnia p. Stenia , kelnerka p.Jadzia i p. Ryńcowa . Był to lokal w którym spotkać można było Republikę , Nocną Zmianę Blusa jeszcze ze Sławkiem Kiwakiem , sędziów i adwokatów ,artystów wszelkiej maści . W latach 90 to już upadek wykładzina w plamach , obrusy nie pierwszej świeżości goście też się zmienili .Czy Atlanta ratować ? Dobry lokal profesjonalnie prowadzony obroni się sam . W tamtych latach Atlant to było COŚ .
Z.W
O odkrywkach słyszałem, ale ich jeszcze nie widziałem, więc nie wiem. Polecę zobaczyć i dam Ci Michale znać.
Panie Zygmuncie, za cenne informacje, jak zwykle, bardzo dziękuję. Atlant powinien obronić się sam. Padł jednak, ale co dalej? Szkoda by było z takim miejscem rozstać się na zawsze. ZGM nie może znaleźć nowego najemcy, może więc magistrat sam się pokusił o zagospodarowanie tego lokalu? Przed wojną przecież miasto miało kilka swoich lokali nad Wisłą...
Prześlij komentarz