sobota, 8 marca 2014

Epitafium dla Sztukmistrza z Osieka

Dziś rano umarł Michał Kokot, jeden z pierwszych fotoreporterów „Nowości” i jeden z najbardziej niezwykłych ludzi, jakich udało mi się poznać. Artysta niezrównany i pełen energii społecznik, m.in. twórca Osieckiej Izby Regionalnej, malarz, poeta, historyk, wokalista i klarnecista miejscowej kapeli ludowej.
Na Piątej Stronie i w gazecie wspominałem go wiele razy. To on był jednym z głównych dyrygentów przedsięwzięcia na rzecz ratowania zabytkowej drewnianej chałupy we Włęczu, on też przystanął kiedyś przed najstarszym drzewem we wsi, posadzonym ponad trzysta lat temu przez jej pierwszych menonickich założycieli i w konarach usłyszał szum dziejów. Innym razem, podczas renowacji jednego z okolicznych protestanckich cmentarzy, do jakiegoś wykopanego kalosza zaczął dorabiać napoleońską legendę. Artysta i historyk, który w każdą drobinkę nadwiślańskiego piasku wpatrywał się z ogromną uwagą. Kaloszowa legenda niech więc nikogo nie dziwi, Kokot był wtedy akurat pochłonięty badaniami i pisaniem tekstu o przemarszu Wielkiej Armii przez jego region, któremu oddał serce i duszę. Serce nie wytrzymało, jestem jednak pewien, że dusza będzie szumiała w koronach drzew i w wiślanych falach. Wspólnie z innymi entuzjastami, pan Michał organizował właśnie Muzeum Wisły Osieckiej.
Ostatni raz spotkałem się z nim jesienią ubiegłego roku. Siedzieliśmy w jego zamienionym w galerię domu przy tradycyjnym koniaczku, z Osieka wróciłem z trwającym godzinę nagraniem. Początkowo trochę się bałem, że mnie pan Michał swoim artystycznym duchem przytłoczy. Rzeczywiście, najpierw uderzył w wysokie C, później jednak ogromnie mądrze mówił o tym, że trzeba mieć korzenie i o tym, jak edukacja regionalna jest obecnie zaniedbywana.
Wtedy też zrobiłem mu zdjęcie przed siedzibą Osieckiej Izby, moim zdaniem jedne z najlepszych, jakie udało mi się zapisać na karcie aparatu. Podpisałem je „Kokot jaki jest, każdy widzi”. Po prostu wulkan. W trzymanym na ręku kartonie przywiózł do izby figurki Matki Boskiej Skępskiej wykonane przez miejscowych artystów. Ona i oni dodawali Kokotowi skrzydeł. Dumny z fotografii zachowałem ją sobie na przyszłość, gdy znów będę w „Nowościach” pisał o Izbie Regionalnej i jej głównym poruszycielu. Nie wiedziałem, że wszystko będę musiał wtedy przesłonić żałobnym kirem.
Michał Kokot zostanie pochowany na cmentarzu w Osieku w idy marcowe o godzinie 13.

10 komentarzy:

gatczyna pisze...

Cześć Jego Pamięci!

Anonimowy pisze...

Przykro

Anonimowy pisze...

Szkoda, dom w którym mieszkał (obecnie muzeum) zbudował sam, od podstaw. Prowadził zajecia z fotografii, pamiętam też nalewkę jeżynową w deszczowe dni, którą przemoknięci po plenerach smakowaliśmy u niego w domu przy kominku. Miałam wielkie szczęście poznać Wielkiego Człowieka!

agata176 pisze...

Był moim drogim wujkiem , wspaniałym, ciepłym człowiekiem , Kochający wszystko i wszystkich . Cieszył się wszystkim kochał polską wieś i przyrodę . Szukał korzeni swojej rodziny Kokot i Wachowski do drzewa genealogicznego . Bardzo będzie mi i mojej rodzinie brakowało. Jestem pewna że te swoje talenty wykorzysta w Niebie [☆]

Unknown pisze...

Wspaniały człowiek i nauczyciel..

Unknown pisze...

Wspaniały człowiek i nauczyciel..

Anonimowy pisze...

Osiek już nigdy nie będzie tak sam...

Unknown pisze...

Jako jego córka muszę przyznać,że "Epitafium..." wyjątkowo celnie i pięknie opisuje Tatę, a wiele już o Nim napisano. Zdjęcie bomba. Pozdrawiam wszystkich, którzy zwłaszcza w tych dniach myślą o Nim ze wzruszeniem. Mi, mojej Mamie, rodzeństwu bardzo to pomaga w przeżywaniu tej ogromnej straty.

Ewa pisze...

Michał na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako ciepły, niezwykle wrażliwy i twórczy człowiek , z którym miałam przyjemność pracować w "Nowościach". Nigdy nie zapomnę wspólnych wyjazdów na fotoreportaże, a zwłaszcza tych służbowych wypadów, podczas których Michałowi nie udawało się zrobić zdjęć, a mimo to, w ostatniej chwili, potrafił wyczarować i przynieść do redakcji materiały godne wielkiego artysty.Podziwiałam go kiedy spokojnie patrzył jak redaktor naczelny kadrował niektóre zdjęcia swymi sławetnymi, długimi nożyczkami. Mam je w domu do dziś i choć trochę zardzewiały to zawsze będą wspomnieniem mojego taty i Michała.Obaj mieli do siebie wiele sympatii i zaufania. Jestem pewna, że tam na górze będzie im razem dobrze i naczelny czeka na Michała.Mario, niech ta myśl będzie dla Ciebie i dzieci ukojeniem.Łączę się z Wami w bólu Ewa J.

Anonimowy pisze...

Wspaniały człowiek i nauczyciel Osiek już nigdy nie będzie tak sam... Wspanialy czlowiek i nauczyciel oraz przyjaciel rodziny.....