sobota, 3 maja 2014

Tryptyk wielkanocny. Kolej na Żnin

Ja tu już chyba kiedyś byłem. Bardzo dawno, bo nic nie pamiętam. Szkoda, miasto i okolice musiały wyglądać wtedy mocno inaczej. Mury pewnie były bardziej szare i spękane, wokół nieczynnego dziś dworca kolejowego zapewne unosił się jednak zapach bigosu – tym w każdym razie zawsze, jak pamiętam, waniały dworcowe restauracje. Jakaś restauracja nadal się na dworcu znajduje, nie pachnie już jednak bigosem, zaprasza ludzi z ulicy i od strony martwych torów dostać się do niej nie można.
Kiedyś z pewnością było tu ciekawiej również ze względu na tory kolejek wąskotorowych. To jedyny rodzaj kolei, który dziś w Żninie funkcjonuje – fragment torów przy dworcu wąskotorowym widać na załączonym obrazku. Sezonowo wykorzystywana jest jednak tylko linia turystyczna, jeszcze kilkanaście lat temu było ich znacznie więcej…
Generalnie jednak współczesny Żnin zobaczyłem bardzo ciekawy. 
Żnin ma bardzo sympatyczny rynek z gotycką wieżą ratuszową, oraz bocznymi ulicami kryjącymi inne ciekawostki. Na przykład stary napis.
 Ładne stare bramy.
Ślady po ciężkiej balandze:-).
I park nad jeziorem, z rzeczką, a nad nią mostem kolejkowym.
Tory, choć wiekowe, są w dobrym stanie.
Takie wąskie…
Hmmm, gdy byłem mały, nałogowo budowałem na różnych ciekach wodnych zapory. W sumie to mi to zostało na dłużej, bo kiedy próbowałem spiętrzyć Stupnicę pod Birczą, mały już nie byłem. Ta zapora nie należała jednak do udanych, bo na środku nurt był tak wartki, że mi woda porywała kamienie.
Kościół. Nie sfotografowałem całości, bo zagapiłem się na krzyż, który słońce zmieniło w krzyż prawosławny.
Kino „Pałuczanin”, solidny kawałek modernizmu. Niestety wygląda na martwe.
Współczesny podróżnik ma przechlapane, podobnie jak miasta, które odwiedza. Dziś wjeżdża się do nich przez opłotki tras wylotowych, na ogół niezbyt imponujące, no może z wyjątkiem Chełmna, bo to chyba z każdej strony każe człowiekowi szczęką asfalt zamiatać zanim jeszcze przy drodze pojawi się tabliczka z nazwą. Dawniej, gdy podróżowało się jeszcze pociągami, wkraczało się do miast przez bramy triumfalne dworców kolejowych. Obudowane kolumnami wież ciśnień.
Oto dworzec, o którym wspominałem we wstępie.
Od strony miasta relikty kolejowe prezentują się zdecydowanie lepiej. Otoczenie torów śmierdzi trupem.
Ślady dawnego życia jeszcze tu i tam pozostały…
Generalnie jednak dworzec wyzionął ducha na początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy po ponad stu latach na linii do Szubina zlikwidowany został ruch pasażerski.
Linia normalna padła, sąsiedni dworzec wąskotorowy sezonowo trzyma się jednak mocno. My trafiliśmy tam poza sezonem, i tak jednak obrazki znad torów wyniosłem stamtąd zupełnie inne.
Wywołałem pachnącego tanim bigosem ducha restauracji dworcowej, nie jestem jednak pewien, czy to on w czasach świetności gastronomicznego przybytku na stacji w Żninie, panował nad powonieniem okolicznych mieszkańców. Żnin słynął również ze swojej cukrowni, zamkniętej na początku obecnego stulecia, po 110 latach działalności. Ten ciekawy fragment pruskiego muru do zakładu chyba jeszcze nie należał, fabryczny kompleks zaczyna się jednak tuż za nim. Fotopstryka czas gonił, a raczej fotopstryyk starał się dogonić czas, który już mu uciekł. Być może tu jeszcze wróci i zaległości nadrobi.

Brak komentarzy: