W Biskupinie i okolicach znaleźć jakąś tajemniczą drewnianą
budowlę zapewne nie jest łatwo. Pod tym względem ziemia została tu już wyeksploatowana.
Mimo to jednak, przy drodze prowadzącej ze wsi na zachód, wpadliśmy na coś
naprawdę niezwykłego. Niezidentyfikowany drewniany obiekt w szczerym polu
stojący.
W pierwszej chwili pomyślałem, że to może jakaś kuźnia - siostra później znalazła tam podkowę. Jakie konie jednak miałyby być podkuwane
w tak dużym obiekcie? Chyba trojańskie. Znajdowaliśmy się co prawda rzut beretem od
starożytnej osady, nie była nią jednak Troja, zatem nie mieliśmy do czynienia z kuźnią.
Wnętrza bardzo obszerne, może to więc jakiś magazyn? Po
cholerę jednak budować coś takiego w środku pola? No i jeszcze, po lewej
stronie na dole widać coś jakby kanał. Zdjęcie robione przez szczelinę w bramie.
Fotografia prześwietlona, robiona jednak pod bardzo aktywne
tego dnia słońce. Wrzucam, ponieważ znajduje się nie niej odpowiedź na pytanie,
a w każdym razie jej ślad. Wychodzący z bramy wąskich torów cień. Jak udało się
ustalić na podstawie dość skąpych materiałów internetowych, mieliśmy
przyjemność poznać warsztaty kolejki wąskotorowej, które po likwidacji linii
zostały zamienione w tartak. Dziś są to magazyny, w których przechowywana jest
pustka. Ciekawe, ile jeszcze takich obiektów można w Polsce znaleźć?
Śladów torów w okolicy jest więcej, blizny po szynach
zostały nawet na asfalcie drogi. Warsztaty znajdowały się przy linii do Rogowa,
fizycznie unicestwionej najwyraźniej stosunkowo niedawno.
A to już wiatrak w Reczu, czy też raczej to, co z niego
zostało.
Drewniany holender na ceglanym fundamencie zbudowany został
w połowie lat 30. ubiegłego wieku. Po internecie krąży jego zdjęcie z lat 80.,
kiedy był jeszcze cały i zdrowy. Widać na nim nawet śmigiełko ustawiające
głowicę go wiatru. Takie, jakie miał też wspominany kilka wpisów wcześniej
wiatrak z Zielonki Pasłęckiej.
Za dwa, trzy lata pewnie zostanie po nim tylko pomieszana z
cegłami plątanina desek.
Później przypominać o nim będzie już pewnie tylko odrzucone
gdzieś na bok koło młyńskie.
Udało mi się tam dotrzeć na tyle wcześnie, by zobaczyć
jeszcze nadgryzione zębem czasu koło paleczne.
Z daleka, bo wiatrak stoi na środku obsianego pola, ale zawsze.
Z daleka, bo wiatrak stoi na środku obsianego pola, ale zawsze.
Swoją drogą dojechać tam można kilkoma ciekawymi drogami. Jedna
– tylko jedna, prowadzi przez Rzym. Serio. Poza tym są jeszcze co najmniej
dwie. Opowiadali nam o nich panowie zgłębiający w wielką sobotę przed sklepem
zawartość butelek. Druga była lepsza, a pierwsza gorsza i można było sobie na
niej uszkodzić koła. Spirytualiści określili to nieco inaczej, ale nie będę
cytował, bo znów oberwę za wyrażanie się w wirtualnej przestrzeni publicznej.
4 komentarze:
doczekałam się!!!!świetnie opracowane!!!
Wiatraki w przeszłości swoim wyglądem miały wzbudzać strach i szacunek. Dziś stanowi nieestetyczne skupisko desek, a przecież młyny były tym, do czego dzisiaj wracamy - wykorzystaniem natury, by ułatwić sobie życie...
Dziwię się że właściciel nie chcę odrestaurować tak wspaniałego obiektu
Budowla zaprawdę ciekawa, ale jedno muszę sprostować, nie znajduje się przy drodze do Rogowa, lecz w pół drogi do znacznie bliższego Biskupinowi Gogółkowa. To inny kierunek, pozdrawiam
Prześlij komentarz