niedziela, 12 czerwca 2011

Torunianin na dachu

Proszę Pana, pewna kwoka, oglądała świat z wysoka... Kwoką nie jestem, jeśli jednak mogę zmienić nieco punkt widzenia, wspiąć się mogę wszędzie. Nie trzeba mnie więc było namawiać, gdy trafiła się okazja na zwiedzanie Dworu Mieszczańskiego. O wymienianym tam właśnie dachu musiałem później zapisać pół strony. Rzecz można było streścić w kilku zdaniach, gazeta jednak nie toleruje wolnych miejsc. Jezus Maria, ile ja tam więc musiałem wody nalać! Niech mi więc wybaczą wszyscy rolnicy – jeśli w tym roku będzie susza – na pewno ja będę za nią odpowiedzialny. Sam budynek jest jednak bardzo ciekawy, choćby dlatego, że prawdopodobnie został zbudowany z cegieł sąsiedniego zamku krzyżackiego, rozebranego po powstaniu w 1454 roku, które zresztą spowodowało wybuch wojny trzynastoletniej. Poza tym Toruń oglądany z jego wieżyczki jest cudowny!
Podmurna, najładniejsza ulica starówki;)
To też ulica Podmurna, choć względem tej przecinającej miasto, ułożona jest prostopadle. W Toruniu jednak takich ulicznych dziwolągów jest więcej. Niech ktoś się przejdzie chociażby Grudziądzką. Przy skrzyżowaniu z Warneńczyka stanie na rogu Grudziądzkiej i Grudziądzkiej. Dalej jest jeszcze ciekawiej, bo za Wielkim Rowem ulica się rozwidla, jedna jej odnoga zmierza w stronę siedziby Miejskiego Zarządu Dróg, a druga leci dalej prosto na Gdańsk.
Te trzy pyszne szczyciki należą – zdaje się – do spalonej przed laty Starej Babci. Jak widać, z góry zniszczone kamienice wyglądają lepiej, niż oglądane z ulicy Mostowej.
Dachy, czerwono-biała Brama Mostowa i most w tle, który, jako jeden z niewielu elementów na tym obrazku się nie czerwieni.

1 komentarz:

krajarek pisze...

Setki, a raczej tysiące razy przemierzałem Szeroką wzdłuż i wszerz (tak, te ulicę można przemierzać nawet wszerz). Dopiero z czasem nauczyłem się podnosić głowę do góry i patrzeć powyżej reklamowo-sklepowego parteru. A cóż dopiero, gdy kumpel właśnie na Szerokiej wynajął mieszkanie na trzecim pietrze! Wówczas Toruń zobaczyłem jakby na nowo. Tam naprawdę jest zupełnie inna perspektywa.
A co do Domu Mieszczańskiego - to jedno z moich ulubionych miejsc. Byłem w nim kiedyś, będzie ze 20 lat temu, kiedy nic w nim nie było i dostać się można było tylko po murze od strony fosy, wzdłuż takiego jakby wewnętrznego ogrodu czy dziedzińca. W wieżyczce było jakieś łóżko - lokum bezdomnego. Czasy to były mocno rastamańskie, więc zapaliliśmy małe co nieco. Do dziś, jak tam jestem - a miejsce to pokazuję każdemu, z kim mam okazję być w Toruniu - nie wiem, jak po tym murze - a będzie coś z 50 metrów - wróciłem cały i zdrowy.