Mieli starożytni Hellenowie swoje Słupy Herkulesa, Toruń również, jeśli dobrze poszukać, swoje słupy mógłby odnaleźć. Nie mają własnej mitologii, ale to tylko nasza wina, bo były świadkami tylu rzeczy, że bez trudu można by je było opleść gęstą pajęczyną opowieści. XIX-wiecznych słupów ogłoszeniowych, które dawniej stały pewnie na każdym rogu, do dziś przetrwało w mieście tylko kilka. Łatwo je rozpoznać, bo w odróżnieniu od tych międzywojennych z płaskim daszkiem, i tych współczesnych (generalnie gównianych), posiadają rozbudowane szczyciki.
Niedawno pojawiłem się na debacie poświęconej agresywnej mizerii dzisiejszej reklamy, gdzie te słupy wypłynęły. Dwa z nich oglądam niemal każdego dnia, postanowiłem więc dotrzeć do pozostałych. Pierwszy z nich ozdabia róg ulic Bydgoskiej i Sienkiewicza.
Najsłynniejszym z toruńskich ogłoszeniowych strażników historii jest oczywiście słup na Rynku Nowomiejskim. Głównie dzięki fotografii ze stycznia 1920 roku, gdy przedefilowały przed nim polskie wojska wkraczające do miasta.
Miałem szczęście robiąc to zdjęcie, bo akurat z rynku zwinął się jarmark. Dzień wcześniej, słup ledwo wystawał zza straganów. Rynek Nowomiejski ma pecha, bo miasto za wszelką cenę chce go ożywić, ale robi to w taki sposób, że topi wszelkie jego atrakcje. Wózek dyrektora Szmaka, wystawiony na pamiątkę filmu „Prawo i pięść”, często znika wśród zaparkowanych samochodów. Świeżej rzeźby przekupki, której zaraz po odsłonięciu jakiś idiota skradł jaja z koszyka (powoli zaczynam się do niej przyzwyczajać, choć nadal postać nie pasuje mi do ławki, jaką zajmuje), również trzeba się naszukać.
Na moje, ten słup jest najbardziej wyjątkowym miejscem na rynku. Skromnie ukrywa jednak swoją przeszłość i cały czas pracuje dźwigając plakaty. Tymczasem... Nie było nas, był słup. Nie będzie nas, a on cały czas pewnie będzie pilnował swojego miejsca.
Zdjęcie archiwalne pochodzi z książki „Toruń na starej fotografii”, dokąd trafiło z kolekcji Tadeusza Zakrzewskiego. A zrobione zostało z okna apteki, która pamięta jeszcze odwiedzających Toruń monarchów I RP.
Najciemniej bywa pod latarnią. Wiedziałem, że w Toruniu zachowały się cztery XIX-wieczne słupy, ale tego nie mogłem odnaleźć. A tymczasem tkwi on przy I Liceum Ogólnokształcącym, pod oknem sali, z której przez cztery lata edukacji, spoglądałem na niego z góry...
Oś świata łączy to co znajduje się pod ziemią z tym, co żyje na niej i błądzi w przestworzach. W tym wypadku, taka ogłoszeniowa axis mundi, również kryje pod swoim ozdobnym szczytem odrobinę metafizyki. Co by to było, gdyby te słupy przemówiły nagle językiem wszystkich obwieszczeń, jakie na ich ścianach pojawiły się przez tych ponad sto lat?
Ostatni z tych historycznych słupów stoi u wylotu ulicy Dobrzyńskiej, obok ronda Pokoju Toruńskiego. Niedaleko mojego domu, o ile więc ta droga mi się nie nudzi, mijam go niemal codziennie idąc do pracy:)
2 komentarze:
Słupy ogłoszeniowe służące ulicznej promocji zewnętrznej są niemieckiego rodowodu. Pierwsze pojawiły się w 1854 r. zaprojektował je drukarz Ernst Litfaß. I to właśnie od jego nazwiska pochodzi niemiecka nazwa słupa ogłoszeniowego - Litfaßsäule.
Jest jeszcze jeden słup na ul.Chopina koło pomnika Moniuszki.Niestety jest on tylko częściowo oryginalny-jakiś fantasta nadał mu trochę nowoczesności.Kopuła z plastiku .
Prześlij komentarz