Przy okazji święta Bydgoskiego Przedmieścia wpadłem do muzeum komunikacji miejskiej, które mieści się w głębokich piwnicach biurowca przy zajezdni tramwajowej. Nigdy wcześniej tam nie byłem i bardzo tego żałuję, bo zbiory ta instytucja ma imponujące! Począwszy do podków (wersje letnie i zimowe) koni ciągnących pierwsze tramwaje, które 120 lat temu wyjechały z tego miejsca na miasto, przez dziesiątki pamiątek przedwojennych, wojennych, o tych późniejszych nie wspominając. Poza wyposażeniem konduktorów, motorniczych i samych tramwajów, są tam dziesiątki bardzo ciekawych zdjęć. O pani kustosz również muszę się wrazić z uznaniem, bo wiedzę ma imponującą! Z przewoźnikiem miejskim związana jest od 50 lat, posiedziała też sporo nad źródłami i antykami, bo komunikacyjna prehistoria również nie jest jej obca. Przykład? Proszę bardzo: ile dziennie zżerał koń ciągnący jeden z pierwszych toruńskich tramwajów? 21,6 kilograma paszy. Z jej składu zapamiętałem tylko owies i sieczkę, ale poza nimi było coś jeszcze. Kto ciekawy, niech sam pójdzie posłuchać, na pewno nie pożałuje. Muzeum nie jest jednak ogólnodostępne, swoją wizytę trzeba wcześniej zapowiedzieć. Polecam więc stronę toruńskiego MZK, a na niej telefoniczny numer centrali, bądź sekretariatu.
Piękna rzecz, rozkład jazdy toruńskich tramwajów ważny do 15 grudnia 1936 roku...
Tabliczki z trasami tramwajów, pamiątka z czasów okupacji. Czasy się zmieniły, szlak został ten sam, „dwójka” nadal kursowała między Bydgoskim Przedmieściem i dworcem kolejowym na moim Mokrem...
„Trójka” jeździła wtedy między Szosą Chełmińską i placem Bankowym (dziś Rapackiego), którego patronem był podczas okupacji autor hymnu NSDAP. Pardon, że zdjęcie trochę nieostre, ale w muzeum jest dość ciemno, a mi się zepsuła lampa w aparacie. Innej, choćby takiej Aladyna, akurat pod ręką nie miałem;)
Spluwanie w tramwaju wzbronione. Takie tabliczki by się dziś przydały na ulicach.
Kto pamięta jeszcze teleksy? Ja jednak najbardziej zachorowałem na ten czarny telefon po prawej stronie. Zawsze chciałem taki mieć...
Muzeum MZK ma wiele eksponatów, sporo zdjęć, nie ma jednak filmu. Wyprawę do zajezdni przy Siekiewicza uzupełniam więc kilkoma klatkami z przedwojennej wycieczki Bogusława Magiery. Oto jedna z moich ulubionych scen naszej czarno-białej perełki z panem Bogusławem i drzemiącym obok konduktorem „jedynki”. W tle widać fragment rozkładu jazdy i zawieszoną na oknie reklamę.
Przy okazji dodam do tych czarno-białych klatek nieco kolorów. Pani Jadwiga opowiada, że drzewa przy Szopena kwitły na przemian, na biało i czerwono. Poza tym tramwaje były żółto-niebieskie. To dziś w Toruniu widać, bo MZK wraca do tradycyjnych barw, maluje tak przebudowane własnymi siłami wagony. Kolory nie są jednak tak do końca tradycyjne, bo przed wojną były podobno zimne, a teraz są one cieplejsze.
Tramwaj jedzie sobie więc ulicą Chopina...
... i wjeżdża na plac Bankowy, a tam widać „czwórkę”, która właśnie zjeżdża z mostu. W prawym rogu wystaje poza tym fragment gazowni, która zbombardowana przez niemieckie lotnictwo już po zajęciu miasta przez sowietów, została rozebrana. Dziś w jej miejscu rosną drzewa i płynie uryna. Oficjalnie jest to dolinka westchnień, faktycznie jednak – wychodek, jeden z największych na starówce.
1 komentarz:
"ile dziennie zżerał koń ciągnący jeden z pierwszych toruńskich tramwajów? 21,6 kilograma paszy. Z jej składu zapamiętałem tylko owies i sieczkę, ale poza nimi było coś jeszcze."
I woda, no powszechnie wiadomo, że się je i pije - zwierząt to też dotyczy - (no chyba, że zwierzęciem jest Wielbłąd, tam sprawa ma się nieco inaczej).
Prześlij komentarz