czwartek, 31 października 2013

Szczeliny w murze


Checkpoint Charlie, najsłynniejsze przejście graniczne podzielonego Berlina. Podczas mojej pierwszej wizyty nad Szprewą w czerwcu 1990 roku jeszcze istniało i ja chyba się przed nim pojawiłem, ale tego nie pamiętam.
Głowę miałem przeciążoną wrażeniami. Pierwszy kontakt z Zachodem i szok wywołany panującym dokoła dostatkiem i porządkiem. Do tego padający, ale wciąż jeszcze dobrze zachowany mur berliński – granica, którą pokonaliśmy metrem przejeżdżając niedawno otwartym podziemnym szlakiem, przez dwie, wciąż jeszcze nieczynne, zamknięte kilkadziesiąt lat wcześniej stacje. Razem z ojcem przejechałem granicę bez trudu, co dla mieszkańców wschodniej części Berlina było wtedy jeszcze dość kłopotliwe.
Pamiętam, że 23 lata temu byłem pod Bramą Brandenburską, doskonale przypominam sobie również wizytę w słynnym muzeum ucieczek. Pewnie również zobaczyłem symboliczne dziś przejście graniczne w takiej wersji, jak na zdjęciu widać, ale sobie tego nie przypominam.
Przez ponad dwie dekady przeorane murem centrum Berlina bardzo się zmieniło.
Dziś jego śladów trzeba szukać za parkanem otaczającym niewielkie muzeum. Fragment tego ogrodzenia widać na zdjęciu po lewej stronie.
O burzliwej przeszłości tego miejsca przypominają także wywieszone po wschodniej i zachodniej stronie dawnej miejskiej granicy zdjęcia żołnierzy – Amerykanina i Rosjanina. Ja sfotografowałem tylko tego pierwszego.
W połowie czerwca 2013 roku dotarliśmy tam metrem, wysiadając na stacji Stadtmitte.
Zejście, którym weszliśmy, widać na zdjęciu z epoki.
Archiwalne fotografie pochodzą z przejściowego muzeum. Podobnych obrazków jest tam wiele, z czasów zimnej wojny i burzenia muru. Takie sceny, w kolorze, doskonale z 1990 roku pamiętam, na podobne dziury w zaporze napatrzyłem się wtedy pod dostatkiem. Pamiętam także popakowane w woreczki kawałki muru sprzedawane po pięć marek. Obok miejsc pracy burzycieli, bezpańskich betonowych fragmentów walały się jednak tłumy, z Berlina wróciłem więc wtedy nieźle obładowany. Gdzie się te historyczne odłamki podziały? Przetrwały na pewno jedną przeprowadzkę, później jednak ich ślad mi się urwał. Poszukam, bo przecież zginąć nie mogły.
Poza zdjęciami, w muzeum przechowywany jest również fragment berlińskiego muru. Skoro już o zaporze mowa – kilka wpisów temu wspominałem Güntera Litfina. W Muzeum Terroru oglądaliśmy zdjęcia z poszukiwań jego ciała, a później, idąc wzdłuż Szprewy ku budynkowi niemieckiego parlamentu, trafiliśmy na pomnik w miejscu jego śmierci. Relacjonując wrażenie skupiłem się głównie na znajomo brzmiącym nazwisku, przeoczyłem jednak istotny fakt, że młody uciekinier był pierwszą osobą zastrzeloną podczas próby ucieczki przez miejską granicę.
Wracając jeszcze do zmian w krajobrazie, jakie przyniosły dwa ubiegłe dziesięciolecia. Oto mały przykład, który pozwoli zorientować się w ich skali. Niżej mamy fotografię archiwalną, na której widać graniczną pustkę oraz, nieco dalej, budynek mieszkalny.
Gmach ten stoi teraz w długim szeregu zabudowy przy Friedrichstraße.
I tak dziś wygląda.

1 komentarz:

Kasia pisze...

Jakkolwiek infantylnie by to nie zabrzmiało - to miejsce robi wrażenie. Mimo swojego aktualnego karnawałowego anturażu obecnie... Nasz ostatni przewodnik mieszka od 33 lat w Berlinie - mieszkał w strefie amerykańskiej - i opowiadał, że było fajnie, wygodnie, ale mimo wszystko jak w klatce...