wtorek, 1 października 2013

Zapomniany dworzec

Oj, muszę już wreszcie wyjechać z tego Berlina. Wszystkich nowych czytelników bardzo przepraszam, że niemal na wstępie tak marudzę, ale blog każe opowiadać historie od końca. Uroki stolicy Niemiec opiewam zatem już od kilku miesięcy, bo zaczyna się październik, a ja byłem tam w połowie czerwca. Kolejka czekających na swoje miejsce w wirtualnej przestrzeni wspaniałości lokalnych rozrosła mi się przez ten czas tak bardzo, że muszę sobie zacząć notatki robić, by żadnej nie pominąć. Sam Berlin również najwyraźniej mocno zaczyna wymykać się mojej pamięci, skoro kilka wpisów wcześniej narzekałem, że nie sfotografowałem z zewnątrz dworca Friedrichstrasse. A jednak go uwieczniłem.
Swoją drogą, budynek bardzo przypomina gmach Central Station w Glasgow. Mogę się założyć, że podczas jednej z wizyt u brytyjskiego źródła secesji go sfotografowałem. Teraz przeglądam jednak płyty ze zdjęciami i nie mogę tego zdjęcia znaleźć...
Złapałem również widok berlińskiego dworca prezentowany wcześniej w wersji bardzo archiwalnej.
Upolowałem także kilka widoczków z okolic. Tu na przykład jest polska apteka. Stara, z tradycjami i orłem na fasadzie. Zupełnie jak w Toruniu, gdzie do pomieszczeń czynnej od średniowiecza Apteki Królewskiej „Pod Orłem” wprowadziła się niedawno cukiernia Sowa.
Bydgoski przedsiębiorca od słodkości wydobył zresztą przy toruńskim Rynku Staromiejskim prawdziwe cuda. Ja się temu przyglądałem, zrobiłem kilka zdjęć, zatem, kiedy już uporam się berlińską przygodą, pod dach osowiałego toruńskiego orła wrócę.
A tu już okolice nieco dalsze. Most, zdaje się, że przy Friedrichstrasse.
Niestety, tu również dotarł już najwyraźniej zwyczaj paskudzenia mostów małżeńskimi kłódkami.
A ja i tak bardzo zazdroszczę berlińczykom tej Szprewy pełnej statków.

Brak komentarzy: