piątek, 20 maja 2011

Widziałem Orła cień...

Arabowie podróżowali po świecie wyobraźni przy pomocy latających dywanów. Ludzie Zachodu, nieco zapóźnieni, swój odpowiednik tego środka transportu wymyślili dopiero pod koniec XIX wieku. Zamiast dywanów, rozwijali jednak ekrany kinowe. W dawnym Toruniu takich miejsc, w których utęsknione dusze przenosiły się bardzo daleko, było wiele. Jedna z najświetniejszych świątyń X muzy mieściła się przy Strumykowej - terkot projektora słychać tu było przez ponad 80 lat. Kino Orzeł zostało zamknięte jakieś trzy lata temu, jego szyld zniknął jednak dopiero wiosną tego roku. Pluję sobie w brodę, że go nie sfotografowałem! Dziś nie mogę już tego błędu naprawić, cała elewacja budynku kryje się bowiem pod folią, tak bardzo, że nie ma już sensu kierować w jej stronę obiektywu. Szyldu zresztą już pod nią nie ma (wiem, bo zajrzałem przez dziurę). Na Królowej Jadwigi, obok sklepu piekarni Bartkowskich, wciąż wisi jednak jeszcze gablota reklamowa kina Orzeł. Poza tym mam również przedwojenne foldery filmowe. Przyszły Orzeł był wtedy Asem toruńskiego srebrnego ekranu...
O „Niewidzialnej rywalce” wiem tylko tyle, ile można wyczytać z tego folderu. W internecie udało się wyszperać jeszcze to, że film pojawił się na ekranach w 1939 roku. W kinie Orzeł nikt już na ten temat nic nie powie, kto ciekawy, może jednak zadzwonić do kona As – telefon 1264. Może ktoś odpowie...

W tamtych czasach ekran kina „As” pełen był bohaterów. Nie zabrakło na nim również Errola Flynna. W tej roli, na tej stronie „Bohater naszych czasów” już jednak raz wystąpił...

Nie wiem kiedy „Doktór Murek”, który swoją premierę miał w kwietniu 1939 roku, trafił na ekran kina przy Strumykowej. Pamiętam jednak, że jego folderek również już się na tej stronie prezentował.



O tym filmie nie wiem nic poza tym, co wydrukowano w opisie. Ten mnie jednak zaczarował. „Na wodach Morza Śródziemnego, ku którym skierowany jest obecnie wylękły wzrok świata...” Coś takiego, pod koniec lat 30. ukazało się w Toruniu, stolicy województwa Pomorskiego, które obejmowało korytarz, jakiego domagał się Hitler, Westerplatte, Gdynię i Hel...
Przy okazji przypomniał mi się też film, który oglądałem ponad 20 lat temu. Ciekawy, bo nakręcony przez Amerykanów jakieś 80 lat temu. Zaczynał się na dworcu kolejowym w Wolnym Mieście Gdańsku. Obywatel USA siedział w przedziale i spożywał pomarańczę. Razem z tym co dobre, pożarł jednak również jej pestki. Żując owoc, zastanawiał się wiec, jak się tego balastu pozbyć. Postanowił te pestki wypluć za okno, traf chciał jednak, że niechcący opluł przy okazji jakichś Niemców. Ci wparowali do stojącego na peronie wagonu, Amerykanina wzięli jednak w obronę polscy oficerowie, którzy mieli zamiar podróżować tym samym pociągiem. Tak, według reżysera, który chwycił za kamerę przed niemieckim atakiem na Westerplatte, rozpoczęła się II wojna światowa. Później były scenki znane chociażby z „Mad Maxa”, walka o paliwo jakoś w latach 70... Ten film mi spokoju nie daje, bo widziałem go strasznie dawno temu i dziś nie mogę odnaleźć. Czy ktoś zna może tytuł i reżysera?

4 komentarze:

Mgiełka . pisze...

U nas też było kino ... było.
Co prawda budynek pozostał, ale filmów tam już nie wyświetlają. :(

Grzegorz pisze...

Najlepsze wagary były zawsze w kinie Orzeł. O ile dobrze pamiętam, było to jedyne kino w Toruniu, gdzie seanse zaczynały się już od 8.30 :)
Fajne te fotosy starych filmów, gdzie to Szymonie wygrzebałeś?

Zygmunt pisze...

Intuicja czy co ? Robiłem fotki w środę tego samego .

SzymonS pisze...

Ba! U nas kin było sporo, ostał nam się w zasadzie ino multipleks. Za kilka miesięcy dołączy do niego następny... Orzeł był fajny, choćby dlatego, że pod koniec jego istnienia, poza popcornem, pachniało tam również kawą. Razem z kinem, w Toruniu zniknęło również Pożegnanie z Afryką.

Ja na wagary do Orła nie chodziłem. Kusiło bardzo, ale znajdowało się tuż pod szkołą. W ogólniaku łaziliśmy tam jednak legalnie na przedpołudnia filmowe. Ile fajnych rzeczy się wtedy widziało!
Sporą kolekcję przedwojennych folderów dostałem kiedyś od jednego starszego pana, który chciał je wyrzucić, ale przeczytał w gazecie, że interesuję się starym kinem. Tym razem wrzuciłem tylko te pochodzące z kina As, jednak gdzieś dalej znajdziesz Grzegorzu również reklamówki z innych kin. Same perełki, z "wielką tragiczką Katarzyną Hepburn" w roli głównej! Kliknij sobie na Film, będziesz miał bliżej;)

Panie Zygmuncie, nie ma w tym nic dziwnego, że na tą gablotę zasadziliśmy się niemal jednocześnie. Jak obok czegoś takiego można przejść obojętnie?
Pozdrawiam!