czwartek, 24 października 2013

Ślady w pamięci

W dzisiejszym Berlinie szukałem swoich śladów sprzed 23 lat, co było jednak trudne, bo miasto, choć Berlin, zmieniło się nie do Poznania. Szczególnie w przeciętym kiedyś murem centrum.
Na placu Żandarmerii ślady te jednak znalazłem. Swoją wcześniejszą wizytę w tym miejscu zapamiętałem, ponieważ stoją tu dwie dość bliźniacze świątynie – niemiecka (na zdjęciu widoczna) i dawna hugenocka. W czerwcu 1990 roku hugenoci, czyli protestanccy uchodźcy z Francji, którzy w Prusach znaleźli schronienie po prześladowaniach w ich ojczyźnie związanych z odwołaniem edyktu nantejskiego, byli mi dość bliscy. Niedawno przeczytałem „Trzech muszkieterów” Dumasa, a poza tym nauczyciel z Berlina Zachodniego, u którego się zatrzymaliśmy, był ich potomkiem. Nad łóżkiem miałem obrazek z oblężenia La Rochelle.
Katedra francuska wygląda tak, jak widać poniżej, a jeśli chodzi o naszego gospodarza z okolic Wansee. Przywalił mnie ciężarem swojego trzy, czy czteropiętrowego domu. W Polce w tym czasie nauczyciele starali się na ogół upchnąć gdzieś swoje książki na niewielkiej betonowej przestrzeni bloków czy wieżowców.
Mimo tego wspominam go bardzo miło, ponieważ nieco przed naszym wyjazdem, przysłał nam paczkę z czekoladami. Ponad 70 tabliczek! Przesyłkę pamiętał będę do grobowej deski, bo pożarłem prawie wszystko i dopiero wtedy nasyciłem się czekoladą.
Cholera, zapamiętałem świątynie, nie mogę sobie jednak przypomnieć, jak wyglądała wtedy zabudowa placu. A to by mogło być ciekawe, bo obecnie, budowle przy nim stojące, są raczej nowe.
A co mi zostanie w pamięci z tej wizyty na placu Żandarmerii? Kibelek.
Jak ja mogłem go wtedy nie zauważyć? Przecież w takim samym CK dezerterzy powiesili von Nogaya!
 

5 komentarzy:

Anek pisze...

To jest kura! :-)

Anek pisze...

To jest kura! :-)

SzymonS pisze...

... która udaje osła.

Anonimowy pisze...

Czy to w 1990 r ?

SzymonS pisze...

Nie, tak to wygląda teraz. W 1990 roku niestety zdjęć nie robiłem, choć dziś cholernie tego żałuję.