niedziela, 21 marca 2010

Mostar i okolice

Mostar to jedno z najbardziej niesamowitych miejsc w Bośni i Hercegowinie. Leży na dwóch bardzo stromych brzegach rzeki, po jednej stronie mieszkają katoliccy Chorwaci, druga należy do Muzułmanów. W XV wieku oba brzegi połączył kamienny most, uważany za jeden z najpiękniejszych na świecie. Wizytówka umiejętności tureckich inżynierów robiła tak wielkie wrażenie na podróżnikach z Zachodu, że choć dokumenty mówiły swoje, oni uparcie udowadniali, że przeprawę zbudowali Rzymianie. Coś takiego mogli przecież wznieść tylko najwięksi budowniczowie.
Most był słynny też z tego powodu, że przez wieki łączył dwie kultury, dwie cywilizacje – brzeg chrześcijański i muzułmański. Tak było do 1993 roku, gdy Chorwaci zaatakowali Muzułmanów, wymordowali tych mieszkających w okolicznych wsiach i zabrali się za swoich sąsiadów z Mostaru. Muzułmańska część miasta praktycznie przestała istnieć, w gruzach legły wszystkie meczety, chrowaccy czołgiści, by zniszczyć wszelkie ślady islamu, zaczęli również ostrzeliwać Stary Most. Dopięli swego, wpisana na listę UNESCO przeprawa, runęła do rzeki.
Po 10 latach most został odbudowany, zapach świeżej farby i zaprawy murarskiej czuć też w meczetach. Mimo wszystko miasto nadal jest potwornie zniszczone, w muzułmańskiej części ruinami straszą całe kwartały domów. Dziś w Mostarze znów widać minarety, po nimi, podobnie jak w Sarajewie, wyrosły cmentarze pełne pomników tych, którzy nie doczekali NATO-wskiej interwencji. Z odbudowanego mostu korzystają głównie turyści, po katolickiej stronie, na najwyższej górującej nad miastem skale, stoi ogromny krzyż zwrócony w stronę dzielnicy muzułmańskiej. Po tym wszystkim co tu się stało nie wygląda jak symbol miłosierdzia.
Za Mostarem, gdy się jedzie w stronę Dubrownika, są piękne wodospady. Taki kawałek raju na ziemi, przynajmniej na razie, bo okoliczna ludność wyrzuca do rzeki lodówki, pralki i inne takie rzeczy... Cóż, ryzyko małe, bo wodospady znajdują się na odludziu. Jedynym wyraźniejszym śladem obecności człowieka były ruiny domu. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że budynek został opuszczony i się rozleciał. Jakiś idiota wymalował na nim swastykę podeszliśmy więc bliżej, by się temu przyjrzeć i wtedy dopiero zobaczyliśmy, że ściany są poszatkowane pociskami. Do wojny pewnie tu była jakaś restauracja, bo z miejsca, w którym dom stał, wodospady było widać najlepiej.

Brak komentarzy: