Ale nie taka, przy której się płacze. Raczej taka, nad którą płakać należy. To kawałek muru przy toruńskim cmentarzu żydowskim zamalowywany jednolicie przez służby miejskie za każdym razem, gdy na cmentarzu mają się pojawić oficjele i niejednolicie, a na ogół wulgarnie, przez okolicznych ziomali za każdym razem, gdy oficjele już sobie pójdą. Ciekawe ile jeszcze razy tak będzie i jak gruby od warstw nakładanej farby będzie za kilka lat ten mur?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz