niedziela, 6 czerwca 2010
Tak na zakończenie
Była to krótka wycieczka na pogranicze Warmii i Mazur. Zakątek ten słynie ze swojej bardzo żyznej gleby. Poza zbożem szczególnie dobrze rosną na tym gruncie wspomnienia. Kiedyś szarpnąłem się na szerszy opis mojego Pasłęka, przeczytałem później to co napisałem i doszedłem do wniosku, że mógłbym podpisać się pod tym jako Hans, czy inny Klaus. Jeśli pominąć kilka szczegółów bardziej współczenych, zostawał ładunek emocjonalny taki sam, jaki można znaleźć w opowieściach Niemców o ich opuszczonym Heimacie w Prusach Wschodnich. Cóż, dla nich Atlantyda Północy zatonęła tak samo jak dla mnie. Oni i ja możemy sobie najwyżej pojechać i popatrzeć na domy, w których mieszkają obcy ludzie. Spojrzeć na różne nasze kąty, które dziś służą innym i często przez tych obecnych gospodarzy zostały kompletnie obdarte z tego co było tak bardzo nasze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz