czwartek, 14 lipca 2011

Most wanted

Miejski Zarząd Dróg zorganizował dziennikarzom wycieczkę na budowę nowego toruńskiego mostu. W programie był wypad na Wisłę, gdzie wreszcie ruszyły prace przy sztucznej wyspie, na której ma się oprzeć konstrukcja przeprawy. Rzeka pachniała, jak to tylko Wisła pachnieć potrafi. Poza tym jednak słońce waliło w oczy, a my zostaliśmy załadowani do motorówki, z której dość trudno było zrobić przyzwoite zdjęcia, wyszły mi więc one generalnie do bani.
To nie wyspa stała się jednak główną atrakcją tej mojej wycieczki. Spojrzałem na rzekę, zobaczyłem statek, który obsługiwał budowę i pomyślałem sobie: Rany, skąd ja go znam?! To był „Nur”, o którym kiedyś wspominałem zwiedzając Chełmno, pod którym teraz na ogół można go spotkać. Pierwszy polski motorowiec rzeczny, zbudowany w 1930 roku w Modlinie, najstarszy statek, który pływa teraz po Wiśle. To jego obecny kapitan, opisując zalety statku, prześcignął Petrarkę zachwycającego się Laurą. Wtedy przywiozłem ze sobą głównie zdjęcia z wnętrza „Nura”, m.in. oryginalne koło sterowe, telegraf maszynowy i pamiętające prezydenta Mościckiego, pięknie wycinane okna. Teraz skorzystałem z okazji i ze wszystkich stron obfotografowałem kadłub.
Swoją drogą, smutno musi być teraz temu „Nurowi”. Razem z dwoma innymi statkami powstał, jako jednostka dozorowa, przez dziesięciolecia napatrzył się więc na wiele rzecznych budów. Teraz uczestniczy w najnowszej rzecznej inwestycji, ale dzięki temu, tym bardziej dociera do niego obecna wiślana mizeria. Tak, jak dociera ona do mnie, ja jednak głównie karmię się opowieściami, bo złotych czasów nie widziałem. On wszystko przez swoje przedwojenne okna oglądał.


Tu widać nitowany kadłub. Wiąg jest obecnym portem macierzystym „Nura”.

Wyspa wyłania się z wody zaczynając od swoich krawędzi. Najpierw, przy pomocy wbitych w dno stalowych elementów tworzy się jej obrys. Ścianka szczelna (tak to się zowie) będzie miała ok. 300 metrów i kształtem powinna przypominać wielki wrzucony na środek rzeki oscypek. Później, jej wnętrze zostanie zasypane i utwardzone niemal 400 żelbetowymi palami.
Na zdjęciu, na pierwszym planie, widać wracających z rejsu fotoreporterów (taką łupiną musieliśmy się tu rozbijać), dalej jest budowana wyspa i barka, na której stoją maszyny. To ona, z powodu niskiej wody, nie mogła dotrzeć na plac budowy i przez to roboty opóźniły się o prawie miesiąc. Dalej, w tle, wystają dźwigi i inne ustrojstwa przygotowujące most po rudackiej stronie.

Tak się ściankę buduje...

A tak sama ścianka wygląda.
Przy okazji – w sobotę zaczynamy wyprawy do miejsc ciekawych, ale niedostępnych. 16 lipca o 11 otworzą się przed nami bramy Fortu V przy ul. Polnej. Dzięki temu, że przez 130 lat siedziało w nim wojsko, zachował się najlepiej ze wszystkich fortów toruńskich. Jeśli ktoś ma ochotę, to zapraszam. Sobota, godz. 11. Wstęp wolny, nie można tylko się spóźnić. Zamiast biletu, dobrze jednak będzie wziąć z sobą latarkę i jakieś buty, by nie biegać boso w pokrzywach.

4 komentarze:

Zygmunt pisze...

Ścianka szczelna składa się z -wyprasek .Tak kiedyś nazywano te elementy.

julka pisze...

jest Pan wspaniały!!!!!!!!!!!

SzymonS pisze...

Dzięki, ale litości! Nieśmiały jestem, szybko się rumienię...

Michał S. pisze...

Ścianka szczelna jest często stosowana do zabezpieczeń, ale czasami stanowi też konstrukcję docelową. Specjalistyczne firmy, które się tym zajmują maja odpowiedni sprzęt i doświadczonych fachowców. Tylko takim osobom powinno powierzać się wykonanie budowy takiej ścianki.