Na myśl o tej wizycie zacierałem ręce z ogromnej uciechy! Zostawiła ona jednak we mnie wielki niedosyt. Sam w zasadzie nie wiem, dlaczego. Żabie, po wojnie nazwane Werchowyną, jest stolicą Huculszczyzny. Przed I wojną światową znajdowała się tu siedziba największej gminy CK monarchii i taką zresztą została także w II RP. Naturalnie jednak nie dlatego leciałem tam jak na skrzydłach. Dziś rezyduje tu Roman Kumłyk, szef zespołu Czeremosz, wieki muzyk, który tylko przy pomocy swoich skrzypiec, jest w stanie przekazać tyle energii, ile by pewnie nie wydobyła z reaktora elektrownia atomowa. Kto nie wierzy, niech sobie posłucha wspólnych płyt Czeremoszu i Orkiestry Pod Wezwaniem Świętego Mikołaja. Polecam szczególnie koncert nagrany w lubelskiej Chatce Żaka, a na nim kawałek pt. „Starodawna”. Jezu, jak on się pięknie rozpędza! Nie ma nóg, których by ten pęd nie porwał do tańca!
Przez kilka lat nabijałem sobie uszy tą wspaniałą muzyką, oraz opowieściami o Kumłyku i jego huculskim muzeum. Wreszcie do niego dotarłem - przyszedłem, zobaczyłem i, mimo tego, że również posłuchałem, rozczarowałem się. Niby wszystko było korekt, Mistrz zagrał, na prawo i lewo rzucał anegdotami, ale wszystko to miało trochę wydźwięk takiego pitu-pitu. Mam wrażenie, że jeśli zabłądzę tam ponownie, usłyszę to samo.
Nie wiem, może się czepiam, ale niech ktoś posłucha tego człowieka na koncercie i później odwiedzi jego dom. To już nie będzie to samo. Wielka sztuka na żywo i jakaś taka cepelia w muzeum. Wolę więc trzymać się płyt i mieć nadzieję, że kiedyś się jeszcze w Werchowynie czy jej okolicy, na koncert Mistrza załapię.
Jeśli zaś o ten dom chodzi...
Jak może strażnik lokalnej tradycji mieszkać w domu owiniętym plastikiem? Jak to się nazywa? Siding?
Kumłyk gra na wszystkim. Sięga po instrumenty dęte, smyczkowe, improwizowane, w każdym przypadku wykazując się niezwykłą maestrią. Zagrał również na cymbałach. Hmmm, jak ja lubię cymbały! Tak bardzo, że zacząłem się z nimi utożsamiać. Gdy mnie wiec wyzwie ktoś od cymbałów, wcale się nie gniewam;). W Werchowynie pierwszy raz jednak zobaczyłem i usłyszałem, aby ktoś grał na tym instrumencie osłoniętym szmatką.
Eksponaty w muzeum Mistrz ma bardzo ciekawe.
Czarny Czeremosz płynący najpierw przez Żabie, a później przez Werchowynę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz