poniedziałek, 27 lutego 2012

Na połoniny, na niebieskie...

Cuda, cuda... Po dość forsownej wyprawie na Howerlę, następnego dnia łapaliśmy oddech na Połoninie Kostrzyca. Słońce szczerzyło ku nam swoją paszczę bardzo promiennie, w dolinach jednak wczesnym rankiem snuła się mgła. Ktoś może powie, że robiła to bez celu? O, nie! Lekko zamglony, ale przy tym już bardzo mocno oświetlony krajobraz, prezentował się dzięki temu niesamowicie. No i do tego jeszcze te drzewo... Zdaję sobie sprawę, że wygląda ono dziwnie, ale to nie jest żaden fotomontaż. Ono naprawdę stało na trzech nogach!

Jakie piękne obejście z garnkami na płocie! Gdyby nie ten eternit na dachu...
I gdyby nie ta antena na stodółce.
Grzybów to tu było w bród. Na szczęcie, brudów przy tym było niewiele.
Jak miło wczesnym rankiem włóczyć się po lesie. Szczególnie, gdy dokoła panuje lato, choć kalendarz wskazuje na pierwszy dzień jesieni. A kopać w kalendarze!
Ech, te widoki! Aby dobitniej podkreślić piękno krajobrazu, autor na pierwszym planie umieścił swoje kopyta obute w stuptane buty.
Mieczysław Orłowicz uważał, że panorama Czarnohory widziana z Połoniny Kostrzyca jest nie ma sobie równych. Zgadzam się, choć zdjęcie na pewno tego nie oddaje. Kto chce, niech więc przekona się o tym osobiście.
W centrum, jeśli się nie mylę, widać Howerlę. A jeśli się mylę, to przypomnę krążącą po polskich Tatrach opowieść o pewnym legendarnym przewodniku, którego turyści zapytali kiedyś na Gubałówce: „Czy widać stąd Rysy?”. Na to mistrz odparł: „A tak, tutaj wystaje kawałek”. Ktoś bardziej świadomy zagadnął go jednak później na boku – Ależ proszę pana, przecież Rysów stąd dostrzec nie można... I na to usłyszał odpowiedź. „Nie szkodzi, panocki płacą, panocki widzą”.
Konik polny nic sobie nie robił z tego, że znalazł się w centrum uwagi. Pochłonięty był konsumpcją liścia.
Oto druga strona widoku, rzut oka na Beskid Huculski.
Znów znajomy płotek z garnkami...
Był już konik polny, to teraz będzie konik huculski.
Gdyby się kto pytał, to konika morskiego, ani konika przed kinem, podczas tego wypadu nie spotkałem.

2 komentarze:

...byłem i widziałem... jerzy-foto.blogspot.com pisze...

ten przewodnik to był niezły mentalista :-) chi chi wszyscy widzieli co im powiedział

Grzegorz pisze...

To ja wniosę w tego posta swojego konia trojańskiego i napiszę, że kilka zdjęć jest bardzo ładnych.
Im dalej idę, tym ciekawiej :)