piątek, 10 lutego 2012

Tarnowski drugi brzeg Styksu

... czy też może raczej, po drugiej stronie ulicy Narutowicza.
Stary cmentarz w Tarnowie jest otoczony murem, znad którego wystaje wiele wiekowych pomników. Ogrodzenie oraz grobowce bardzo miło mi się kojarzą. Pierwszy raz dotarłem do Tarnowa latem 1997 roku. Mocno sfatygowany, tego dnia jechałem stopem z Jarosłwaia. Przy okazji, obciążony 30-kilowym plecakiem, zwiedziłem Łańcut, z takim balastem na grzbiecie pokonałem niemal cała obwodnicę Rzeszowa i Dębicy. Schodząc z szosy pod Tarnowem nogi miałem więc wbite w dupsko niemal po kolana. Miasto ścieliło się przede mną, a gdzieś w nim czekało na mnie schronisko PTSM. Maszerowałem zatem wzdłuż cmentarnego muru, przy którym jakiegoś tubylca zapytałem o drogę do centrum. Uczynny człowiek mi ją wskazał, zapytał jednak, czy nie szukam przypadkiem drogi do schroniska? Miałem je znaleźć właśnie na końcu ściany ogradzającej nekropolię.
No i znalazłem – prawie raj. Pusto, cicho, miło. Obiekt wyposażony doskonale, był nawet telewizor, w którym po kąpieli, siedząc nad obiadem, obejrzałem sobie „Śpiocha” Woody’ego Allena. Wszystko to kosztowało tyle, ile w 1997 roku trzeba było zapłacić za kufelek piwa.
Tych atrakcji doświadczyłem jednak później, bo najpierw zrzuciłem tobół i poleciałem zwiedzać miasto. Dość gruntownie, bo zaniosło mnie wtedy aż do mauzoleum Bema.

Powstańcy listopadowi, styczniowi... Ich groby można znaleźć tylko na starych cmentarzach. W Toruniu, w 1920 roku, wkraczające do miasta oddziały Błękitnej Armii również podobno witali kombatanci z 1863 roku. Później jednak jakoś wszelki ślad po nich zaginął.



Podobno dzisiejsze media przekraczają wszelkie granice. Czyżby? Dla mnie nagrobkowe zdjęcia dzieci w trumienkach są przegięciem, do którego ja nie mam zamiaru się zbliżać. Kulturalny antropolog na takie zjawisko zapewne spojrzy inaczej...
Nekropolię przemierzyłem ze cztery razy. Pilnie szukając grobu ofiar Rabacji Galicyjskiej, odkrytego podczas pierwszego jej zwiedzania kilkanaście lat temu. Z listy ofiar zapamiętałem, że chłopstwo, pod wodzą demona Szeli, posłało wtedy na tamten świat nawet jakiegoś księdza. Grób ostatecznie odnalazłem, nazwiska ofiar trudno jednak było odcyfrować, bo tablica była ledwie czytelna.
Poza cmentarzami tradycyjnymi, Tarnów szczyci się także mauzoleum niekonwencjonalnym. Nawet bardzo się szczyci, ponieważ sarkofag Murada Paszy spoczywa na szczycie sześciu kolumn. Ich bazy tkwią natomiast na sztucznej wyspie stawu w Parku Strzeleckim (który, wobec starego cmentarza, również znajduje się po drugiej stronie – tym razem jednak nie Styksu, ale miasta). I dalej, w tej samej ziemi, która była ojczyzną nazywanego przez Madziarów Ojczulkiem generała Józefa Bema. Bohater powstania listopadowego, jak każdy wie, został później herosem rewolucji węgierskiej, a po jej upadku zrobił karierę w Turcji, gdzie z konieczności przeszedł na islam. Jego prochy ponad 80 lat temu wróciły do rodzinnego miasta, ale ponieważ współcześni uznali, że ziemia nie może przyjąć mahometanina, miejsce ostatecznego generalskiego pochówku wybudowano ponad jej powierzchnią.
Bema pamięci... śladem są umieszczone na sarkofagu napisy w językach, których użytkownicy wyrażają się o generale z największym uznaniem. Bohater trzech narodów uczczony tu został po polsku, węgiersku i turecku. Na zdjęciu niżej widać wersję... Jakąś odwróconą.

No tak, to było zagranie tanie niesłychanie, zwykłe odbicie w wodzie. Pardon, ale ten staw na ogół był zazieleniony jakąś roślinnością, tym razem zobaczyłem go w stanie czystym no i tak trochę odbiło mi – się.
W swej pełnej okazałości (wystającej nad wodę i w niej odbite) mauzoleum Bema, zbudowane pod koniec lat 20. według projektu Adolfa Szyszko-Bohusza, wygląda tak.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Prze ok.50 laty wpadła mi w ręce książka - Człowiek Bez Nazwiska .
Losy Bema w Turcji , historia ciekawa .

Anek pisze...

Wow jakie wyczesane nagrobki! Piramidalne!