czwartek, 9 lutego 2012

Traktacik o pomnikach

Przez niecałą dobę zdeptałem spory kawałek Tarnowa. Im dalej szedłem, tym bardziej uwalniałem się od ciężaru przygniecionego pomnikami Torunia. W Tarnowie armia monumentów jest znacznie liczniejsza! Jednak ustawione tam dzieła są mniej monumentalne od naszych, a poza tym... Przez miasto, które jako pierwsze w kraju, AD 1918 zrzuciło z siebie brzemię zaborów, przewinęła się cała masa pomnikowych postaci. No i ludzie zapuścili tu korzenie znacznie głębiej niż u nas. Może inaczej – burze szalejące nad Tarnowem, choć zmiotły tysiące osób i na jego żydowskich mieszkańców ściągnęły Zagładę, nie pozbawiły Tarnowa wszystkich jego spadkobierców. Widać to chociażby na cmentarzu, gdzie na grobowcach pamiętających czasy Franciszka Józefa, pojawiają się całkiem współczesne tabliczki noszące to samo, co w XIX stuleciu, nazwisko. W Toruniu coś takiego graniczy z cudem! U nas w ubiegłym wieku, dzieje małych ojczyzn dramatycznie się kończyły i musiały być budowane od nowa. Archeologią miejską Torunia zajmuję się już przecież od dawna, ale nie przypominam sobie, bym trafił na kogoś sięgającego swoimi rodzinnymi tradycjami czasów sprzed 1920 roku. Stąd pewnie, między innymi, w Toruniu jest pięć rzeźb Jana Pawła II, a Efraim Szreger, jak dotąd, nie doczekał się nawet ulicy.
Tarnów jest pełen pomników różnorakich. Bem ma swoje mauzoleum, oraz poza tym, miejsce pamięci, które jest jednocześnie pomnikiem przyjaźni polsko-węgierskiej. Sąsiaduje ono z kawałkiem miejskiej przestrzeni zarezerwowanej dla również związanego z Tarnowem Andrzeja Małkowskiego... itd., itp. Sfotografowałem tylko kilka takich przykładów lokalnej pamięci. Opartego o mur Romana Brandstaettera, choćby ze względu na to, że taki sposób pieczętowania miejskiej historii wydaje mi się ciekawy – kiedyś trzymałem kciuki za toruński pomnik filmu „Prawo i pięść”, który by pokazywał Gustawa Holoubka opartego o mur przy narożniku Mostowej i Ciasnej tam, gdzie w najsłynniejszym easternie, aktor stał i palił papierosa. Oraz inny, którym już rzygam.

Nienawidzę pomników ławeczkowych! Czasy, gdy były one oryginalne, już dawno minęły. Poza tym, niektóre z nich są najwyraźniej stawiane na siłę. Oto przykład – „ławeczka poetów”. Na zdjęciu widać Brzechwę (łatwo poznać po kaczce), obok niego siedziała jeszcze Osiecka i Herbert. Skąd się ich rzeźbione i siedzące podobizny wzięły w Tarnowie? Cóż, wszyscy w tym mieście bywali – to wystarczy. Ławeczka stoi przy jednym z głównych deptaków XIX-wiecznej części starówki, tuż obok budynku szkoły, której progi pokonywał Kantor. Przypomina o tym umieszczona na gmachu tablica, ale jego samego na ławeczce nie ma, choć do usadowienia się na niej miałby on większe prawo niż jego zasiedziałe tam artystyczne koleżeństwo.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Co do pomników toruńskich - część z nich ożywia na co dzień uśpione we mnie skłonności terrorystyczne, zwłaszcza że nie da się przejść drogi wiodącej od Rynku Staromiejskiego do mojego domu bez przejścia obok Piłsudskiego bądź JPII. Przemyśliwam nad trasą alternatywną, ale ta musiałaby wieść z kolei obok pomnika z serdelkami......
W związku z tym uprasza się Sz. Redaktora o nietrzymanie kciuków za żaden nowy pomnik, bowiem gdy powstałby jeszcze choć jeden (zwłaszcza wiadomej osoby) na skwerze wokół Placu Rapackiego, moja droga do domu znacznie się wydłuży! ;)

SzymonS pisze...

W sprawie serdelkowego pomnika walczyłem niemal do ostatniej kropli krwi. To nasza gazeta zresztą pierwsza pokazała projekt tego pokazu pomnikowej brzydoty. Rada Miasta postanowiła być jednak bardziej święta od papieża i tego potworka zaakceptowała. Ze starówki można się jeszcze dostać na Bydgoskie via Broniewskiego. Trasa nieco okrężna i do tego niezbyt atrakcyjna, ale jeszcze wolna od pomników.

Anek pisze...

A może by tak... pod osłoną nocy. Powiesić na pomniku prawdziwe serdelki :>