Stare Mokre znika, szlag trafia również bagna, którym dzielnica zawdzięcza swoją nazwę. Kiedy byłem bardzo mały, na tyłach Spomaszu była woda i nawet jakiś kawałek piaszczystej plaży, można się tam było pobawić. Później, kiedy byłem w podstawówce, ktoś wpadł na pomysł, by bagno zasypać starymi cegłami. Nadal można się tam było bawić, zresztą dla nas, bardzo mobilnych gówniarzy, takie podmokłe gruzowisko było rajem na ziemi – jakie historie o zatopionych domach powstawały na tym żyznym gruncie! I ile razy człowiek, starając się zgłębić bagienne tajemnice, wpieprzył się po kolana w błoto!
Wyprawy w tamtą stronę były zawsze bardzo emocjonujące i to nie tylko ze względu na krajobraz i to, jak go sobie urozmaicaliśmy. Były to tereny łowieckie (i to dosłownie, wnyki nie były tam niczym wyjątkowym) Dębowej Góry. Czasami więc do latających nad wodą komarów, dołączały również latające cegły.
No tak, dziś, zamiast o zatopionych domach, można snuć historie niesamowite o samych bagnach, prawie nic z nich nie zostało.
Jakoś do drugiej klasy na bagna można się było dostać dwiema drogami. Krótszą, przez bocznicę kolejową Spomaszu, której tory dawno, dawno temu ciągnęły się do fabryki kotłów, oraz od garaży. Niestety, bliższa droga na przedłużeniu ulicy Hanki Sawickiej (a później znów, jak przed wojną, Łąkowej), została odcięta przez ogródki działkowe. Teraz dojścia w ogóle nie ma, musiałem się tam przebijać przez płot od strony Grudziądzkiej. Nasz świat, odkrywany przed laty z takim zapałem, zarósł, lub został zabudowany, najbardziej jednak rozczarował mnie los samej bocznicy. Na torach, a przede wszystkim na murze, pod którym schowany był biegnący wzdłuż szyn ciepłociąg, bawiliśmy się zapałkami, odpalaliśmy pierwsze bomby z saletry. Na torach układało się też kamienie i monety, bo wtedy jeszcze pojawiały się na nich pociągi. Gdzieś w 2001 roku zajrzałem tam i znalazłem wszystko nieco bardziej zarośnięte, nieco bardziej zardzewiałe, ale jednak znalazłem! Teraz już tyle szczęścia nie miałem. Wygląda na to, że tory zostały rozebrane, choć nie można tego stwierdzić z całą pewnością, ponieważ wokół wyrosły tak wielkie góry śmieci, że trudno się w nich dokopać osłony ciepłociągu, a przecież pamiętam, że ten mur był dość wysoki. Wiem, bo kiedyś jeździłem po nim rowerem i spadłem. Nieszczęście tego miejsca polega na tym, że z trzech stron otaczają je działki. Działkowicze natomiast to chyba najgorsze fleje na ziemi. Trawniczki, kwiatki i altanki mają wychuchane, lecz za płotem robią syf jak jasna cholera!
Kiedyś kolega z pracy, który również pochodzi z Mokrego, przyszedł do mnie z gazetą i czyta mi ogłoszenie: sprzedam mieszkanie z najpiękniejszym widokiem w Toruniu. Gdzie to jest? Na Winnicy – strzelam. Nie. Na Rybakach – próbuję się poprawić. Nie, przy Świętopełka!
W latach 70., podczas budowy blokowego osiedla, u zbiegu ówczesnej ulicy Janka Krasickiego i Świętopełka powstały stawy, kolejna kraina, którą odkrywaliśmy podczas bardzo okrężnych powrotów ze szkoły do domu. Kilka lat temu wyrosły obok nich nowe domy, a oczka wodne stały się oczkami w głowach ich mieszkańców. Wokół nich wybuchła zresztą w mieście gorąca dyskusja, bo znajdują się one na trasie planowanej średnicówki. Lokatorzy założyli Akcję Obywatelską Ratujmy Nasze Stawy, co odnotowałem w gazecie z dużym entuzjazmem, jako przykład rodzącego się społeczeństwa obywatelskiego. Później trafiłem jednak na konsultacje dotyczące budowy Trasy Średnicowej i wyszedłem z nich mocno zażenowany pyskówką i argumentami najgłośniejszych obrońców – budujcie gdzie chcecie, byle nie pod naszymi oknami! U sąsiadów? Proszę bardzo, byle nie u nas. W awanturze zupełnie zgubiło się podstawowe w tej sprawie pytanie – kto wydał zgodę na budowę domów tuż przy zaplanowanej jeszcze przed wojną trasie?
Poszedłem sobie teraz nad te stawy i również się rozczarowałem. Miejsce, które pamiętam sprzed lat, straciło dużo swojego dzikiego uroku po tym, gdy tuż obok wyrosło otoczone płotem osiedle.
3 komentarze:
O które miejsce Ci chodzi, bo patrząc na mapę Google mam niezły problem. Teren między Grudziądzką, Sczanieckiego i Świętopełka?
Na styku Sczanieckiego i Świętopełka są słynne stawy z ostatnich zdjęć. Zarosłe bajora i bocznica są natomiast nieco dalej na północ od Sczanieckiego. Na zapleczu biurowca przy Grudziądzkiej, w którym ma swoją siedzibę Arriva.
Sprawdziłem w Geoportalu Toruń działki za tym biurowcem i większość niestety ma stare księgi wieczyste, ale jedną nową (?) udało mi się znaleźć: adres POD DĘBOWĄ GÓRĄ 2-12, HANKI SAWICKIEJ 29-33, SPOSÓB KORZYSTANIA: ROLA, ŁĄKA. Data założenia księgi: 1963-10-30. Reszta tych działek w ramach nieużytków pewnie też należy do miasta. Za jakiś czas pewnie powstanie tu kolejny blok... Na mapie użytkowaniu widać, że to w większości "grunty pod wodami i stawami", aczkolwiek nie wszystkie kolory udało mi się zidentyfikować. Geoportal wciąga, należy uważać...
http://up.programosy.pl/view/www_44.jpg.html
Prześlij komentarz