sobota, 16 października 2010

Przemysł świętej pamięci

Z Toruńskiej Fabryki Makaronów.W Toruniu, na Mokrem, wznosi się wielki gmach fabryczny, naogół nieznany przez mieszkańców miasta, bardzo natomiast podświadomie ceniony przez gospodynie naszego grodu. Nie dla jego okazałego wyglądu zewnętrznego, bo ten w tym wypadku mniej interesuje władczynie gospodarstwa domowego - jak raczej dla jego wewnętrznych wartości, kryjących się za jego murami.
Mamy na myśli Toruńską Fabrykę Makaronów a dzięki uprzejmości dyrektora fabryki p. Waszczewskiego mamy możność wglądnąć nieco w tajemnice rodzimej wytwórczości makaronu.
P. Waszczewski przyjmuje nas w swym gabinecie oszklonym, za którego szybami widać szereg białych, kręcących się postaci i słychać turkot maszyn i turbin zapędowych. Po kilku chwilach rozmowy wkraczamy do przybytku znanej i cenionej potrawy, której początek datuje z Włoch, a która na pomorskiej glebie nawet lepiej się udaje aniżeli pod włoskiem niebem.
Nasamprzód uderzają nas potężne maszyny, przeznaczone w naszej wyobraźni raczej do walcowania potężnych szyn i bloków stalowych aniżeli do wytwórczości tak kruchego materjału, jakim jest makaron. Jednakże widok dziesiątek biało, czyściutko ubranych postaci każe nam się domyślać, że tu nie królestwo żelaza i stali, lecz delikatniejszego przemysłu. Dyrektor p. Waszczewski kolejno oprowadza nas po całym kompleksie fabryki, objaśniając ciernistą drogę, którą musi przejść makaron toruński, zanim apetycznym widokiem ucieszy oko smakosza, spełniając swe jedyne i właściwe zadanie.
Widzimy więc olbrzymią gnieciarnię, w której miesza się ciasto i wychodzi na płytę, na której ugniata je się do twardości giętkiej skóry. Stąd przechodzi podziemnymi tunelami do poszczególnych maszyn, z których wychodzi w postaci grzybków, kokardek, ostryg, muszli, rogalików, niteczek, nitek, rurek i rur. Dowiadujemy się przy tej sposobności, że rodzaji makaronu, produkowanych w fabryce jest kilkadziesiąt. Każdy na talerzu ma swe specjalne przeznaczenie.
Po przejściu metamorfozy z ciasta we właściwą formę, makaron znowu automatycznie wędruje do suszarni i stąd, po wysuszeniu, do skrzyń i na dworzec, nad morze, na statek i zagranicę.
Toruńska Fabryka Makaronów produkuje tego smacznego produktu obecnie minimalnie do 10.000 kilogramów dziennie, z czego część wędruje zagranicę przez Gdańsk. Jest to oczywiście możliwe przy zupełnej prawie mechanizacji produkcji, co umożliwia szybkość i dokładność wytwórczości. Ręce ludzkie są prawie wyłącznie do pilnowania maszyn i spełniania drobnych czynności. Fabryka zatrudnia około 100 osób i pracuje w tej chwili pełną siłą pary.
Oglądamy jeszcze składy mąki, turbiny, suszarnie, zauważamy ścisłe przestrzeganie kardynalnego warunku fabrykacji makaronu, czystości i... wiemy odtąd jak się tworzy to, co tak często widzimy w postaci apetycznie dymiących potraw na stole obiadowym. Dowiadujemy się poza tem, że w najbliższym czasie ma nastąpić rozszerzenie fabryki, dalsze ulepszenie produkcji (fabryka istnieje od roku 1874-ego), słyszymy, że produkcję w dużej części kieruje się na rynek wewnętrzny i żegnamy naszego miłego informatora, życząc powodzenia w pracy nad rozszerzaniem tak ważnej dziś produkcji rodzimej, jakim jest makaron.
Słowo Pomorskie z dn. 29.10.1927 r.


Ona była tutaj. Pamiętam, jak ją w połowie lat 80. rozbierali, niestety nie mogę sobie przypomnieć, jak wyglądała przed rozbiórką. Wydaje mi się też, że te pawilony stoją na jej fundamentach.

Brak komentarzy: