
Ponieważ ten kościół w latach 80. był jednym z głównych w Toruniu gniazd opozycji za wczesnego młodu często byłem tam prowadzany. Nigdy go jednak nie lubiłem, z zewnątrz podobał mi się tylko jego hełm (chociaż znacznie bardziej podoba mi się Chełm Lubelski). Fajny jest też widok od zakrętu Podgórnej, bo wtedy człowiek ma wrażenie, że jest gdzieś w Prusiech sprzed wielu lat.

Według niektórych życie zaczyna się po setce. Zważywszy jednak na jesienny trend, pięćdziesiątka być może wystarczy.

Nogi, nogi, nogi roztańczone!
Zawsze fascynowały mnie nocne wystawy sklepów odzieżowych z ich bardziej lub mniej niekompletnymi manekinami, które po tym, gdy ze sklepu wyniosą się już sprzedawcy i ostatni klienci, wydają się rozpoczynać na wystawach inne życie. Swoje wrażenia (ten sklep przy Podgórnej nie jest wcale najlepszym obrazkiem do tego tematu, na starówce manekiny trafiają się znacznie ciekawsze) pochowałem jednak w kieszeniach. Manekinowym szlakiem przeszedł już kiedyś Bruno Schulz, cóż mógłbym do niego dodać?

Dom, który straszy.
Ta ruina, która reklamującej się na jej zniszczonych ścianach zajmującej się nieruchomościami firmie haus chluby z pewnością nie dodaje, znajduje się na drugim brzegu ulicy Legionów. Teoretycznie jest więc już Chełmińskim Przedmieściem, jednak dawniej musiało tu być Mokre, bo ulica graniczna jest kawałek dalej. Obrazek jest w sumie dla toruńskich budowli z „pruskiego muru” dość typowy. Niestety.

2 komentarze:
Podoba mi się forma Twojego komentarza do zdjęć, lubię teksty w takiej tonacji, przyjemnie się czyta.
Ten rejon miasta (Podgórna), jest mi słabo znany,muszę to kiedyś nadrobić.
Pozdrawiam! Grzegorz.
Sowę widziałam niedawno u siebie. A ta proboszczówka... - gdybyś jej nie opisał, dałabym sobie rękę uciąć, że to ulica Dobrzyńska albo najbliższa okolica;)
Prześlij komentarz