Szkoła Podstawowa nr 6, najstarsza na Mokrem. Przed ponad stu laty zaczęła nieść oświaty kaganek jako szkoła dla dziewcząt. Wtedy przez jej mury przewinęła się między innymi Helena Grossówna, która, co wiemy dzięki wspomnieniom prababci redaktora Tomasza Bielickiego, już wtedy lubiła tańczyć na ławkach. Może tak? http://www.youtube.com/watch?v=9dQtTFNwgYQ
Później trafiła tam także brzydsza część ludzkości, a w jej szeregach Leszek Balcerowicz, późniejszy zbawca polskiej gospodarki. Ja na swoją kolej musiałem długo poczekać, bo kiedy szedłem do szkoły, ta była w remoncie. Za komuny takie sprawy ciągnęły się cholernie długo, więc tu roboty zaczęły się, gdy jeszcze byłem w przedszkolu, a później towarzyszyły mi przez cztery lata edukacji spędzanych w trzech różnych budynkach...
Nasza właściwa szkoła była w remoncie, przez pierwsze trzy lata uczyliśmy się więc tutaj. Ci, którzy dziś zarzucają mi, że kiedy na łamach gazety bronię szachulcowej zabudowy toruńskich przedmieść, nie mam pojęcia co to znaczy egzystować w takim budynku, mylą się. Kiedy byłem w drugiej klasie słupki rtęci na termometrach zjechały zimą do –30 stopni. Poza tym dobrze pamiętam ciemne i zatęchłe drewniane wnętrza. Nie zapomniałem kibla na zewnątrz, w którym z pewnością śmierdziało nie tylko to, co śmierdzi na ogół w toaletach. Jeśli chodzi o budynki szachulcowe, dalej będę ich bronił, bo to nasza wizytówka, którą przecież mimo wszystko można wyremontować (vide budynek przy Ścieżce Szkolnej).
Jeśli zaś chodzi o naszą szkołę, składała się z trzech budynków. Środkowym był wspomniany kibel, a poza tym były dwa gmachy lekcyjne. My gnieździliśmy się w tym, który na zdjęciu nie jest schowany za roślinnością (trzy okna na parterze na prawo od drzwi). Poza piecem w sali mieliśmy boisko-klepisko z dwiema metalowymi i dziurawymi bramkami (co na to normy unijne?) i kasztanowca z wielką dziuplą, którego dziupla pożarła – już go nie ma. Potrafiliśmy się też setnie bawić za śmietnikiem, na ścianie, którą tu widać urządzaliśmy zimą zawody w rzucaniu śnieżkami (dziurę w murze w miejscu nowszej łaty to nie ja wybiłem). Całością obejścia zarządzał woźny, który na długiej przerwie na kuchni węglowej gotował w wielkim okopconym kotle mleko, wołał na cały ryj „kto nie pił mleko”, a gdy mu się coś nie podobało, walił prosto w pysk. Sam też od niego kiedyś z piąchy zarobiłem.
Mimo wszystko miejsce było fajne, tak pod względem życia szkolnego, jak i długich powrotów do domy, gdy mapa wariowała, a kompas pukał się wskazówką w głowę dumając, przez jakie jeszcze dziury ten człowiek będzie się telepał?
Jakiś rok temu prowadziłem w „Nowościach” konkurs torunioznawczy. Dałem więc zdjęcie młodszej filii SP 6 licząc na wspomnienia moich rówieśników. Zapomniałem jednak, że wcześniej była tam szkoła specjalna, większość głosów wskazywała więc właśnie na nią i jakoś nikt nie chciał się podzielić wspomnieniami. Choć dostałem też list od jednej Pani, która w tych murach na początku lat 30. chodziła do podstawówki...
Teraz szkoły już tu nie ma, są mieszkania socjalne. To zresztą zawsze mnie zdumiewa, bo aby mieszkać w takiej ruderze, trzeba moim zdaniem tonąć w kłopotach finansowych, tymczasem zaparkowane przed tymi domami (i kiblem na zewnątrz) pojazdy wcale nie są wzięte z dolnej półki...
Bermudy (trójkątne ułożenie placówek edukacyjnych dostrzegł już ktoś przede mną i odpowiednio nazwał). Tu uczęszczaliśmy na większość lekcji w czwartej klasie. Okropne miejsce, ciemne i śmierdzące. Ławki, w których siedzieliśmy na pewno nieźle by dziś można było sprzedać na allegro, miały jeszcze dziury na kałamarze. Korczaka i Konopnicką przerabialiśmy więc w otoczeniu żywcem wyjętym z ich czasów. Dobrą stroną tego miejsca była do dziś działająca vis-a-vis cukiernia, gdzie na przerwie można było wyskoczyć na szarlotkę, lub sernik wiedeński, oraz księgarnia, jedna z dwóch czynnych wtedy przy Kościuszkach. Poza tym na naszych oczach powstał też tu wtedy jeden z pierwszych w Toruniu sexschopów, który jednak podziwialiśmy wyłącznie z zewnątrz. Teraz w murach szkoły mieści się schronisko dla bezdomnych mężczyzn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz