sobota, 16 października 2010

Czerwone Mokre

Domek jakby przeniesiony z rosyjskiej wioski, nawet eternit ma na dachu. Kiedyś dokoła tych domków był solidniejszy płot z ciężką bramą, na której była gwiazda z sierpem i młotem, oraz napisem poskładanym z liter wschodniego alfabetu. Za tym ogrodzeniem była enklawa Związku Radzieckiego – baza Armii Czerwonej. Dla nas jej sąsiedztwo miało na pewno jedną dobrą stronę, nasze telewizory odbierały sygnał sowieckiej telewizji wewnętrznej. Na tym kanale często leciały amerykańskie kreskówki i zachodnie filmy akcji, pierwszy raz (i chyba jak dotąd jedyny) zobaczyłem tam początek przygód Johna Rambo. Armia radziecka była więc ze mną od dziecka, aż do początku lat 90., gdy baza Armii Czerwonej w Toruniu, jako pierwsza w Polsce, ewakuowała się na wschód.

3 komentarze:

Kasia pisze...

jak przez mgłę pamiętam, że dziecięciem będąc, znalazłam się w tej rosyjskiej bazie - nie doceniłam wtedy okazji, jaka mi się trafiła...

SzymonS pisze...

Trafiłaś tam jako szpion?;-)

Kasia pisze...

ależ... wujek wojskowy mieszkał wtedy z rodziną w koszarach - w takich barakach - i byliśmy u bratnich żołnierzy w odwiedzinach (a może to było jakieś ichnie święto albo festyn...?)