Nie lubię Ciechocinka. To miasto nie odzyskało uroku wielkiego kurortu sprzed obu wojen światowych, nie straciło natomiast powojennej gęby uzdrowiska ludu pracującego miast i wsi. Jak dla mnie, jest ono zbyt głośne, mdłe, bezbarwne i nijakie. Niesłusznie przesłania stokroć bardziej interesującą Nieszawę czy Aleksandrów Kujawski. Rzadko, ale jednak czasami do Ciechocinka-Ciechocinka, czyli polskiego Baden-Baden, zaglądam. A skoro już się wybrałem, zabrałem też ze sobą aparat.
Dzięki temu mogłem np. uwiecznić dawniej świetny, a dziś dość ponury ciechociński dworzec kolejowy z lekko klapniętą literą „H” w nazwie i znajdującą się nad napisem bardzo interesującą reklamą lepu na starocie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz