Waży ponad siedem ton, ma dwa metry wysokości i 220 cm średnicy. Obok dwóch Zygmuntów – praskiego i krakowskiego jest jednym z trzech ocalałych wielkich dzwonów Europy Środkowej. Swojego krakowskiego krewnego bije podobno precyzją wykonania i brzmieniem. Jak mówi tradycja, również wiekiem. Poza tym jest prawdopodobnie jedynym na kontynencie starym dzwonem, który nie jest wprowadzany w ruch przy pomocy lin, ale specjalnej, umieszczonej ponad nim platformy.
Jest obsługiwany przez sześciu dzwonników (do rozkołysania wystarczy czterech), którzy w odróżnieniu od swoich krakowskich kolegów, biją w dzwon za darmo. Jest jednak dość małomówny, odzywa się tylko przy specjalnej okazji, średnio 10 razy w roku. Wykonany został ze spiżu, czyli ze stopu 78 procent miedzi i 22 procent cyny. Jak opowiadał dzwonnik, który mnie Trąbie Bożej przedstawił, cyna daje piękno brzmienia, a miedź moc.
Dzwon dźwiga na sobie więcej legend niż patyny. Nie wiemy, gdzie powstał. Prawdopodobnie został odlany przez toruńskich ludwisarzy (bo kto by wtedy coś tak wielkiego mógł przetransportować? Poza tym toruńskie ludwisarnie słynęły w całej Rzeczypospolitej, w czasie pierwszego oblężenia, Szwedzi cierpieli np. strasznie z powodu Mnicha, podobno najcięższego działa tamtej RP), na pewno nie był nim jednak Marcin Schmidt. Nie wiadomo też, kiedy dzwon został zawieszony. W dokumentach pierwsze jego ślady pojawiają się w 1522 roku, według tradycji jednak pojawił się on na wieży AD 1500. Podobno mówi o tym okrążający dzwon łaciński napis: Roku Pańskiego 1500 22 dnia września ja, Trąba Boża, ku chwale Boga i Świętych Janów Chrzciciela i Ewangelisty, patronów tej świątyni, zostałam odlana. Tyle tylko, że po dacie znajdują się dwie dziwne kreski, które mogą wskazywać na rok 1522 rok. Wspominając o legendach, nie można pominąć stojącego u wrót Bydgoskiego Przedmieścia grzybka. Tu właśnie miały zatrzymać się woły wciągające dzwon na wieżę. Wśród gąszczu bajek i legend jedna rzecz jest oczywista – jedno z najpotężniejszych miast tamtych czasów, zafundowało sobie jeden z największych dzwonów.
Z legendami zresztą się nie walczy, a z kielicha Trąby Bożej można wyczytać wiele ciekawych historii. Choćby taką, że dzwon został obrócony o 90 stopni, by jego ważąca prawie 200 kg żelazne zawieszone na sześciu parach serce, uderzało w inne miejsce. Po śladach tych uderzeń można też poznać, że serce było kilka razy zmieniane.
Uwielbiam moją pracę, gdy pozwala mi ona grzebać w równie ciekawych rzeczach. Nie lubię jednak swojej pracy, gdy na opisanie tego wszystkiego zostawia mi tylko 1700 znaków. Dobrze więc, że ludzkość wynalazła blogi.
Zdjęcie trochę nieostre, trudno jednak fotografować rozmawiając i trzymając jednocześnie notatnik. Musiałem je jednak wrzucić, bo w tym miejscu wisiał pochodzący z 1437 roku starszy brat Trąby Bożej. Wprawiany w ruch tak samo jak Tuba Dei, był pierwszym głównym dzwonem Starego Miasta. Do niego zresztą toruński kolos był dostrojony, oba mogły grać razem do II wojny światowej, gdy pamiątka krzyżackiego Torunia został przez Niemców zniszczona. Do dziś po dzwonie zostało puste miejsce i pozostawiona na podłodze przeciwwaga. W górze widać jeden z dwóch starych toruńskich dzwonów, który został po wojnie odnaleziony w Hamburgu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz