Dziś na łamach „Nowości” wróciłem do sprawy toruńskiego Dworca Północnego. Wróciłem i dowiedziałem się, że budynek stacji, w którym pod koniec sierpnia wybuchł pożar, ma zostać z przyczyn ekonomicznych rozebrany.
Dorastałem w jego sąsiedztwie, widziałem więc, jak opuszczony, popada w ruinę. Nie mogłem tego zrozumieć, bo jak to?! Nieruchomość w tak atrakcyjnym punkcie miasta powinna przecież właścicielowi przynosić dochody! Właścicielem były jednak Polskie Koleje Państwowe, którym na zysku najwyraźniej nie zależy. Dowiedziałem się, że dzierżawą budynku było zainteresowanych wielu, z niektórymi udało mi się nawet skontaktować, dotarłem również do firmy, która wiosną 2010 roku wygrała przetarg na jego dzierżawę, chciała tam umieścić swoją siedzibę, a ponieważ jest firmą budowlaną, miała również zamiar wydzierżawić rampę przeładunkową. Nic z tego nie wyszło, bo zapał jej właścicieli, podobnie jak entuzjazm pozostałych zainteresowanych, rozbił się na obojętności kolejowych urzędników, którzy przyszłość dworca mieli w głębokim poważaniu.
Oskarżam więc Polskie Koleje Państwowe o rażącą niegospodarność! Oskarżam o marnowanie państwowego majątku! Oskarżam i uważam, że ten chory, tonący we własnej niemocy moloch, powinien jak najszybciej upaść!
1 komentarz:
a pracownicy kolei protestują na ulicach przeciwko restrukturyzacji, przeciwko wpuszczeniu na tory konkurencji, przeciwko wszystkiemu - bo przecież należy im się wszystko...
Prześlij komentarz