niedziela, 26 września 2010

Sanatoryjne osobliwości

Postój tramwajów konnych? Cóż za megalomania! Tramwaje konne, proszę państwa, jeździły jeszcze w latach 80. po Krakowie. To były takie duże wagony z drewnianymi ławkami i konduktorami w mundurach, a nie woźnicami odzianymi w kreacje zdjęte z pana Kononowicza. To, co wy macie w Ciechocinku, ludzie na ogół nazywają dorożkami (dla ludzi z Krakowa są to fiakry). Ja wiem, że postój tramwajów konnych brzmi dumnie, jednak czasami trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Jeśli już się mamy trzymać torów, to jest to postój drezyn konnych i nic ponad to.
Święty Jerzy, święty Jerzy
Taki kicz ci się nie należy.
Wymęczyli cię współcześni...

Boże, niech mi ktoś wytłumaczy, na czym polega przyrodolecznictwo? Podczas terapii napieprzają pacjentów pokrzywami? A może po zabiegach klient opuszcza zakład w stanie, który niewiele różni go od rośliny?
Ta mrówka, czy inny robal na szyldzie, nie wygląda specjalnie zachęcająco...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jako mieszkaniec Ciechocinka pragnę zwrócić uwagę na kilka spraw.

1. Tramwaj konny a dorożka to jest jednak różnica. Tramwaj też jeździ, tylko trzeba nieco tu być, aby go spotkać!

2. Święty Jerzy to wymysł rodowitego Toruniania, p. Rutkowskiego, który jest właścicielem sanatorium i ma na imię Jerzy :)

3. Mrówka nie jest elementem szyldu, tylko kultury ulicznej. jest naklejana, aby zwrócić uwagę świata na problem właściwego stosowania bomby atomowej.

...byłem i widziałem... jerzy-foto.blogspot.com pisze...

"aby zwrócić uwagę świata na problem właściwego stosowania bomby atomowej"... chyba w celach leczniczych :-))) tramwaj jeden jeżdzi i blokuje drogi :-) przyrodolecznictwo to głownie kąpiele w błocie. co do Jerzego się jie wypowiadam bo mogę być posądzony o stronniczość :-)